Rozdział 6

289 11 0
                                    

Kolejnego poranka obudziłam się mocno spóźniona. Zostało mi jakieś dwadzieścia minut do przyjazdu autobusu. Zerwałam się na równe nogi i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i rozczesałam włosy. Wytuszowałam tego dnia delikatnie rzęsy i poprawiłam usta błyszczykiem. Wróciłam do swojego pokoju gdzie przebrałam się w czyste ubranie, zakładają na siebie białe spodnie i seledynowy sweterek. Wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na ekran w którym pojawiło się jedno powiadomienie, o nowym zaproszeniu do grona znajomych, które okazało się być od Walkera. Jednym kliknięciem je odrzuciłam i wróciłam do wcześniejszych czynności. Zabrałam z szafki zeszyty oraz książki, ubrałam na nogi trampki i po wyjściu z domu, zamknęłam drzwi na klucz, który zostawiłam jak zawsze w doniczce. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku przystanku, na który właśnie podjechał autobus. Wbiegłam do środka pojazdu i zajęłam swoje stałe miejsce. Otworzyłam plecak i po upewnieniu się, że niczego nie zapomniałam, założyłam na uszy słuchawki i ze spokojem oparłam się o szybę, przymykając oczy.

Tego dnia nie miałam ochoty wchodzić nawet do szkoły, nie czekał tam na mnie zupełnie nikt. Przez kilka ostatnich dni, moje życie całkowicie się posypało. Było mi niewyobrażalnie ciężko, a o jakimkolwiek wsparciu mogłam zapomnieć. Straciłam każdego, nawet Kellana, który miał przy mnie być na dobre i na złe. Wiedziałam, że kłótnie zdarzają się wszędzie, nawet w najtrwalszych przyjaźniach, jednak na ten moment miałam ich już zupełnie dość.
Z podłym nastrojem wysiadłam ze szkolnego autobusu i zarzuciłam na ramiona plecak. Podgłośniłam w słuchawkach melodię i weszłam na teren budynku, od razu kierując się w stronę sali biologicznej. Byłam mocno spóźniona. Gdy tylko postawiłam na schodach pierwszy krok, poczułam mocne szarpnięcie za ramię i wylądowałam na podłodze. Podniosłam głowę i spojrzałam na kipiącą ze złości Brookly, która stała tuż nade mną.

— Jesteś normalna? — krzyknęłam, wstając na równe nogi.

— Jestem, w przeciwieństwie do Ciebie! —Zasalutowała. — Jak mogłaś, Riley? Posunęłaś się do tak podłej rzeczy?

— O czym Ty mówisz? — warknęłam, podchodząc bliżej dziewczyny, tak że nasze głowy niemal się stykały.

—Dobrze wiesz — syknęła. — Masz to natychmiast usunąć, rozumiesz?

— Nie wiem, o czym mówisz.

— O tym — wycedziła przez zęby, podkładając mi pod oczy telefon. Spojrzałam na przerobione zdjęciem prostytutki z wklejoną twarzą Brook i dopiskiem tania dziwka, jedyne 7USD za godzinę!
Kąciki moich ust powędrowały lekko do góry, ale starałam się to ukryć.

— O, znalazłaś pracę? — zakpiłam. — To nie moja robota, ale swoją drogą pasowałabyś tam, to coś na Twoim poziomie. Może warto złożyć CV? 

— Bawi Cię to? Krąży po sieci od rana, każdy już to widział! — załkała łamiącym się głosem, chowając telefon. — Wiem, że to Ty!

— Mylisz się. Jesteś szmatą, ale kiedyś byłaś moją przyjaciółką. Nie ważne jak bardzo teraz Cię nienawidzę, nigdy bym Ci tego nie zrobiła. Nie jestem do tego zdolna.

— Nie wiem, czy mogę Ci wierzyć.

— Ty mi? Litości, Brook — prychnęłam. To nie ja oszukiwałam Cię od tygodni.

— Dobra — westchnęła — w takim razie kto to zrobił? Kellan?

— On też by tego nie zrobił, nie znasz nas.

— Cholera.. Pomóż mi znaleźć sprawcę. To zdjęcie zniszczy mi życie, rozumiesz? — Rzuciła mi się na ramię, zalewając momentalnie falą płaczu.

— Nie, Brookley. To nie jest w porządku, ale nie pomogę Ci. Nie po tym wszystkim. Musisz poradzić sobie sama. — Oderwałam ją od siebie i poklepałam po ramieniu. — Powodzenia w szukaniu sprawcy, trzymaj się.

We're Stuck With Each OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz