Rozdział 15

223 9 2
                                    


Nie chciałam tego. Ta sprawa nie tak powinna się potoczyć, miało być zupełnie inaczej. Chciałam zemsty, pragnęłam jej, to prawda. Ale nigdy nie chciałam zrobić mu takich problemów. Sama nie wiem co sobie myślałam idąc z tym do dyrektora, przepełniała mnie złość i nienawiść. To potoczyło się tak źle, tak fatalnie. Widok skutego i wyprowadzanego chłopaka zmroził moje serce, a myśl o tym, że to wszystko było moją winą, dodatkowo pielęgnowało uczucie bólu jakie nosiłam w sercu. Przecież ja chciałam go tylko nastraszyć, myślałam że zgarnie naganę i będzie po sprawie, a na dodatek się czegoś nauczy. A teraz? Zabrali go na komisariat, a za taką ilość może nawet iść do więzienia. Jestem głupią idiotką, kretynką która nie potrafi trzeźwo myśleć. Narobiłam problemów, a teraz wyrzuty sumienia zjedzą mnie żywcem. Po powrocie do domu zastałam w salonie zapłakaną Lyndę, która żaliła się mojej mamie, że jej syn trafił do aresztu. Podeszłam do kobiet by dowiedzieć się czegoś więcej, ale nie mogłam, po prostu nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Opowiadała o tym, że Aiden nic nie mówi, cały czas milczy. Policja była w ich domu i zabezpieczyła to co znalazła Lynda. Chłopakowi za dilerkę może grozić nawet kilka lat więzienia, więc lepiej dla niego jeśli zacznie mówić. Była przerażona, widziałam na jej twarzy wymalowaną rozpacz, co łamało mi serce. Musiałam kłamać prosto w jej smutne oczy i pocieszać, chociaż byłam głównym źródłem jej problemów. To było okropne.. Czułam się na prawdę podle, jak nigdy dotąd. Nie wiedziałam co mam robić, jak to odkręcić. To była sytuacja bez wyjścia, bo mleko już się rozlało. W szkole Kellan jak i wszyscy uczniowie plotkowali i wymyślali teorie, na temat rzekomego donosiciela. Mieli tą osobę za ostatnią mendę społeczną, w ich oczach była już skreślona. Byłam przerażona myślą, że ktoś dowie się o mojej winie. Dopiero co stałam się lubiana. To mogło całkowicie mnie zniszczyć. Musiałam trzymać język za zębami, prawda nie mogła wyjść na jaw.

Minęły trzy dni odkąd Aiden trafił na komisariat, skąd przenieśli go do tymczasowego aresztu. Nie miałam żadnych nowych wieści od mamy chłopaka, co świadczyło o tym że w ciągu dalszym milczał. Wyrzuty sumienia towarzyszyły mi nieustannie. W szkole czułam się jak cień, nie chciałam rzucać się w oczy, ale było to nieuniknione. Zawarłam wiele nowych znajomości i byłam lubiana, więc przerwy spędzałam z popularnymi osobami i chociaż nie do końca miałam o czym z nimi rozmawiać, podobało mi się to. Czułam się wreszcie doceniona, coś warta. Byłam pożądana, wywoływałam wiele emocji, jak nigdy wcześniej. Ale ludzie nie zapominają i temat Walkera ciągle powracał. Nie było chwili by ktoś nie wtrącił czegoś na jego temat. Ludzie stali za nim murem.

***

Z samego rana ubrałam się w przygotowane dzień wcześniej rzeczy i spakowałam zeszyty do torby. Powędrowałam do łazienki gdzie zrobiłam staranny makijaż i upięłam włosy w lekkiego koka wypuszczając dwa pasemka. Poprawiłam usta błyszczykiem i zabrałam z szafy beżowy płaszcz do kostek. Pogoda za oknem nie rozpieszczała, czuć było jesienną aurę. Całą noc padał deszcz, przez co było dosyć chłodno. Na wszelki wypadek zabrałam jeszcze parasol i zeszłam schodami na dół by ubrać buty.

— Riley! — Usłyszałam donośny krzyk mamy dochodzący z kuchni.

— Co jest?

— Już wychodzisz? — Zdziwiła się. — Autobus będzie za dwadzieścia minut.

— Chciałam dzisiaj się przejść — wytłumaczyłam.

— Zrobisz to innym razem — odparła pewnie. — Usiądź, musimy porozmawiać.

— O czym?

— Usiądź — nakazała, więc zajęłam miejsce przy stole. — Riley, powiedz mi co się dzieje?

We're Stuck With Each OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz