Część 3

835 16 10
                                    

Dochodziła 18, a Ula wciąż nie wracała z pracy. Marek odpowiadał dzieciom, że mama ma teraz dużo pracy, ale sam nie był pewien, czy może w to wierzyć. Miał w głowie najczarniejszy scenariusz: jego żona i jej kochanek spędzają to popołudnie razem. Ale czy Ula wybrałaby jego zamiast dzieci? Jego Ula? Wiedział przecież jak trudno jej było zostawiać je same, kiedy wychodziła do biura. Na szczęście nie miał czasu o tym myśleć, bo Antoś się obudził i musiał się nim zająć. Później, gdy odłożył najmłodszą pociechę do kojca zabrał się ze starszakami za przygotowanie kolacji. Kiedy skończyli, Kuba i Julka poszli umyć ręce, a pod dom podjechał samochód Uli. Marek dyskretnie wyjrzał przez okno. Ula długo nie wysiadała, siedziała oparta o kierownicę. Płakała? Po kilku minutach weszła do domu.

- Mama! – krzyknęła Julka i pobiegła uściskać Ulę, na twarzy której od razu zagościł uśmiech.
- W sam raz na kolację – powiedział Kuba, który akurat schodził na dół.
- Zrobiliście kolację? – odpowiedziała zaskoczona Ula.
- Tak, we trójkę. Chodź, zjemy a później zagramy w Biznesy. To już postanowione. Mamy dzisiaj rodzinny wieczór planszówek i nikt się nie wymiga.
- A lekcje odrobione?
- No jasne, tyle na Ciebie czekaliśmy, że kilka razy zdążylibyśmy je zrobić.
- Przepraszam Was najmocniej. Mamy teraz naprawdę mnóstwo pracy. Ale od poniedziałku obiecuję, że będę wracać o normalnej porze. Zgoda? – odpowiedziała i usiadła z dziećmi do stołu.

Przy kolacji Ula i Marek spoglądali na siebie ukradkiem. Żadne z nich nie chciało dać się przyłapać na tym, jak czule patrzy w kierunku drugiego. Czyżby bali się tego, że pokażą, jak bardzo im na sobie zależy?

Kiedy skończyli jeść, Kuba z Julką poszli na górę przynieść gry. W tym momencie Marek zaczął rozmowę z żoną:

- Kiedy im powiemy?
- Marek, uważam, że najpierw powinniśmy o tym porozmawiać. Na spokojnie – odpowiedziała Ula, a Marek milczał. Jej oczy zaszkliły się łzami. Odwróciła głowę w kierunku Antosia, żeby to ukryć.

Zaraz potem wróciły dzieci, gotowe na wspólny wieczór.

- Zacznijcie beze mnie, ja pójdę uśpić Antosia i zaraz do Was wracam. Tylko nie nastawiajcie się, że wygracie ze mną tak samo łatwo jak ostatnio – uśmiechnęła się do dzieciaków, żeby nie psuć im jeszcze tego kawałka wieczoru – Wiecie, że mama się tak łatwo nie poddaje 😊

Grali razem do późna zapominając o wszystkich problemach. Nawet Ula i Marek wymienili kilka uśmiechów, dokuczali sobie. Było jak dawniej. Jak wtedy, gdy każdy wieczór spędzali na wspólnych zabawach. Zanim Marek zaczął zostawać w pracy po godzinach. Zanim zaczął co chwilę wyjeżdżać w delegacje. Zanim przestał wracać na noc. Zanim przestał rozmawiać z Ulą, która zaczęła podejrzewać go o romans. Zanim Marek został oszustem, a Ula zdrajczynią. Było jak wtedy, kiedy byli po prostu szczęśliwi. A ich szczęście polegało po prostu na byciu razem. Tak niewiele, a tak wiele. Dzieciaki nawet nie przypuszczały, że ich wspólny świat wisi teraz na dziecięcych sznurówkach. Że ich rodzina jest o krok od tego, żeby się definitywnie rozpaść.

Julka i Kuba poszli na górę myć zęby. Ula spojrzała na Marka.

- Nie mogłem im tego powiedzieć. Sama widziałaś jacy byli szczęśliwi. Nie potrafiłem. Naprawdę.
- To kiedy? – odpowiedziała zrezygnowana. Po kolacji jeszcze miała nadzieję, chciała porozmawiać. Jednak milczenie Marka znów odczytała jako potwierdzenie jego słów „Chcę rozwodu". Była na niego zła, że tak łatwo chce się poddać, chociaż wiedziała, że dała mu ku temu powody.
- A może moglibyśmy jeszcze poudawać? Przez jakiś czas? - powiedział mając nadzieję na jakikolwiek gest z jej strony, który pozwoli mu uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone, że nie chce jeszcze skreślać ich małżeństwa. Przecież ona się tak łatwo nie poddaje... Chyba, że przestaje jej zależeć.

W sercu Uli natychmiast pojawiła się nadzieja. Chce udawać? Może chce dać nam szansę? Może jednak nie skreślił nas jeszcze definitywnie? Nie może się poddać. Słowa Marka mocno ją podbudowały. Będzie walczyć.

- Marek, wiesz dobrze jak bardzo tego chcę. Błagam Cię porozmawiajmy, pozwól mi wreszcie wszyst... - przerwał im dzwonek telefonu Uli. Wyciągnęła go z kieszeni, lecz gdy zobaczyła, kto kto, natychmiast się rozłączyła. Niestety Marek też zdążył zobaczyć, kto dzwoni do jego żony o tej porze. ARTUR. Zupełnie jak wtedy, kiedy zaraz po jego telefonie wyszła z domu.

- Nie przeszkadzaj sobie. Dobranoc – przerwał rozmowę Marek i poszedł do pokoju gościnnego. Nie chciał jej dalej słuchać.

Dobrzańska chciała pobiec zanim, jednak z nerwów znów zakręciło jej się w głowie i zrobiło jej się niedobrze. Co jest, kurde blaszka. Oparła się o ścianę żeby nie upaść. Czuła, że coś się z nią dzieje. To już drugi raz tego dnia. Nie powiedziała Markowi, że po południu w firmie dziś pojawił się Aleks. Ich spotkanie nie należało do przyjemnych. Chciał wprowadzać swoje pomysły na ratowanie firmy, a pierwszym z nich było zwalnianie ludzi. Ania i Sebastian byli wyraźnie przerażeni jego postawą, ale Ula zachowała zimną krew. Pracownicy tylko przez szybę gabinetu obserwowali ich kłótnię, po której wściekły Aleks opuścił FD. Gdy wyszedł, Ula zasłabła. Świadkiem tego była tylko Ania, która akurat weszła do jej gabinetu. Chciała dzwonić po pogotowie, ale Ula przekonała ją, że wszystko jest w porządku. Chociaż tak naprawdę nic nie było w porządku. Już od dłuższego czasu. Ani w pracy, ani w domu... To dlatego dzisiaj tak późno wróciła. Ania uparła się, że musi odpocząć, więc spędziły kolejną godzinę rozmawiając przy herbacie. Przyjaciółka chciała mieć pewność, że z Ulą wszystko w porządku. Zmusiła ją, żeby umówiła się na badania i tylko pod tym warunkiem obiecała, że nie powie nikomu o tym incydencie.

Ula weszła do sypialni, rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Znów wszystko przepadło. Było tak blisko, żeby wreszcie porozmawiała z Markiem, żeby go przeprosiła, powiedziała jak bardzo żałuje i żeby wyjaśniła mu wszystko. Żeby powiedziała o tym, jak znalazła pozew, jak była przekonana o jego romansie. W jakim była stanie, kiedy pojechała do Artura. Wiedziała, że to jej nie usprawiedliwia, ale stawia jednak w innym świetle całą sprawę. Było tak blisko, a pojawienie się na horyzoncie Artura znów wszystko zepsuło. Zupełnie jak tamtego wieczora, kiedy mieli z Markiem rozmawiać. Czy ten koszmar nigdy się nie skończy?

To koniec?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz