.10.

439 19 2
                                    

***

Lily

Minął tydzień odkąd łowcy pojawili się w Beacon Hills.
Bałam się o moich przyjaciół ale najbardziej martwiłam się o mojego chłopaka.

Dziś spędzałam wieczór ze Stilesem bo pomagałam mu z jego pracą domową z wos-u.

Nagle Scott do mnie napisał.

Scott- Isaac zaginął! Przyjedźcie do kliniki!

Gdy to odczytałam moja twarz zrobiła się blada i puściłam telefon z ręki.
- co się stało?- zapytał Stiles.
- Isaac zaginął- odparłam ze łzami w oczach na co mój brat mnie przytulił.

Szybko wyruszyliśmy w stronę kliniki ale w połowie drogi Jeep się zepsuł.
- cholera!- krzyknął Stiles.
- naprawa potrwa z 2 godziny- powiedział wsiadając do Jeepa.

Nagle jakieś auto się zatrzymali obok nas, był to Theo.
- wsiadajcie- uśmiechnął się do nas.

Stiles wsiadł pierwszy i usiadł z przodu więc ja usiadłam na tylnych siedzeniach.

Chłopcy rozmawiali cały czas ją tylko momentami się udzielałam. Widziałam, że Theo cały czas zerka w lusterko i na mnie patrzy ale teraz w głowie miałam mojego Isaaca.

***

Theo

Nie ukrywam zirytowało mnie to, że Stiles usiadł z przodu, wolałem żeby to ona właśnie obok mnie siedziała.

Gdy rozmawialiśmy ona ani razu się nie uśmiechnęła, cały czas była zamyślona.

Kilka razy zauważyła, że na nią patrzę ale tym też się nie przejęła i wiem czemu. Cały czas myślała o Isaac'u bo zaginął, dla mnie to lepiej, że go nie ma bo nie przepadam za nim i dla mnie może już nie wracać.

***

Lily

Wszyscy już byli na miejscu.
- mamy trop- odparł Scott.
- opuszczony dom opieki dla seniorów- dodał na co Theo się zaśmiał a ja go zamroziłam wzorkiem.

- jedziemy tam dzisiaj?- zapytałam zdenerwowana.
- tak za godzinę i się rozdzielimy.
Ja, Lydia i Liam idziemy badać piwnice, Stiles, Derek i Malia pierwsze piętro, Lily i Theo drugiej piętro i strych- zarządził Scott.

Szybko znaleźliśmy się na miejscu.
Budynek był zniszczony z zewnątrz tak jak i w środku.

Ja i Theo poszliśmy na drugie piętro i zapaliłam latarkę bo było tam ciemno.
- jak myślisz znajdziemy go dzisiaj?- zapytał przerywając chwilę ciszy.
- tak a jak nie dzisaj to jutro- odparłam stanowczo, może chciałam samą siebie przekonać, że go tak szybko znajdziemy.

Przeszukaliśmy całe piętro i nic, oprócz pająków i różnych robali nie znaleźliśmy nic żywego.

Jako pierwsza wchodziłam na strych po schodach. Gdy otworzyłam drzwi Theo pociągnął mnie za nogę i upadłam. Znów mnie uratował bo gdyby nie on to strzała przebiłby mi prawdopodobnie serce.

Tylko twoja /Isaac Lahey[ zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz