.14.

287 17 2
                                    

Niestety ale jeśli ktoś odkryję kim jesteś a raczej to zrobili, to do miasta przybędzie dużo łowców. Mogą nawet wyznaczyć nagrodę za twoją głowę- odparł Deaton co mnie przeraziło na szczęście Isaac mnie przytulał.

- nie pozwolę na to by ktoś skrzywdził moją siostrę!- warknoł Stiles i walnął pięścią w stół.- Lily jest częścią stada, nie pozwolimy jej zabić- odparł Scott.
- dziękuję wam za wszystko co dla mnie robicie- powiedziałam przez łzy na co mój chłopak jeszcze mocniej mnie przytulił.

Gdy wróciłam razem z moim bratem do domu, ojciec przywitał nas uściskiem. Było po nim widać, że jest zmęczony ale czekał na nas bo się martwił.

-ale na pewno dobrze się czujesz?- pytał mnie kilka razy zanim poszedł do swojej sypialni.

Gdy zostałam sama z Stiles'em przytulił mnie.
- nie pozwolę cię skrzywdzić- mówił przez łzy. Gdy spojrzałam na jego twarzy widziałam, że się boi- wiem- odparłam i do moich oczu napłynęły łzy.

Na szczęście był piątek więc następnego dnia nie musiałam iść do szkoły tylko mogłam spać spokojnie.

O 10.00 obudził mnie Isaac wieloma pocałunkami co mnie uciszyło. Widok mojego chłopaka tak szczęśliwego był piękny, wystarczył tylko jego uśmiech by brakowało mi powietrza.

Kazał mi się szybko ubrać i wyruszyliśmy w drogę.
- gdzie jedziemy?- zapytałam z ciekawości a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- nie interesuj się- i puścił mi oczko.

Przez całą podróż która trwała 30 min rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Zabrał mnie do lasu.
- więc idziemy na spacer?- zapytałam z uśmiechem- powiedzmy- odparł, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w głąb lasu.

Zabrał mnie na polane.
- to co będziemy robi?- Zapytałam gdy nagle moje nogi oderwały się od ziemi i odleciałam kilka metrów dalej.
- będziemy walczyć, musisz się umieć bronić- odparł i zaczął się ze mnie śmiać.

Wstałam lekko zdenerwowana i zaczęłam zmierzać w jego stronę.
Był już przemieniony
- powiedz mi jak mam się bronić przed twoimi pazurami i nadludzką siłą?- warknełam na niego krzyżując ręce na piersi.

- krzykiem, umysłem- odparł i znów mną rzucił lecz teraz upadłam na twarz. Czułam jak wszystko się we mnie gotuje i wstałam z groźną miną.

- jak mówię, że nie dam rady to nie dam rady!- Krzykłam i  Isaac poleciał wraz z ruchem mojej ręki.
- widzisz dajesz radę- odparł.
- tak daję radę tylko, że tego nie kontroluje- warknełam.

Isaac wstał i otrzepał się z ziemi.
- teraz siłą umysłu zatrzymaj mnie bym się do ciebie nie zbliżył- powiedział z szyderczym uśmiechem.

- z miłą chęcią za to jak mną rzuciłeś- warknełam i chłopak zaczął biec w moją stronę.

Wyobrażałam sobię, że wkoło mnie jest bariera ochronna lecz to nie podziałało i Isaac cisnął mną o drzewo. Gdy zderzyłam się z rośliną myślałam, że połamałam wszystkie żebra.

- czy ty jesteś aż tak głupi i zapominasz, że nie Jestem taka jak ty i nie regeneruję się tak jak ty- warknełam ostro i wstałam z bólem pleców.

Chłopak znów zaczął biec w ja znów wyobraziłam, że wkoło mnie jest tarcza i podziałało.

- widzisz udało się!- krzyknął z podniecenia.
Zauważyłam duży kawałek drewna, ruszyłam ręką i pomyślałam, że uderzam nim Isaac'a i tak się stało. Wystarczył tylko ruch ręką i Drewno uderzyło w głowę mojego chłopaka który upadł na ziemię.
- teraz jesteśmy kwita- powiedziałam zadowolona z siebie.

Ćwiczyliśmy Jeszcze z kilka godziny i robiłam duże postępy.

Gdy mieliśmy wracać Isaac pojechali w inną stronę.
- em Beacon Hills jest w drugą stronę- odparłam.- wiem- Powiedział krótko.

Dojechaliśmy na plażę, nie było tam nikogo.- czy szanowan pani dotrzyma mi towarzystwa?- zapytał wyciągając do mnie dłoń- z miał chęcią- odparłam podając mu swoją i pociągnął mnie za sobą.

Szliśmy kawałek przez plaże aż niedostrzegłam koca, wkoło niego płatek róży i świece. Ma kocu była butelka wina i przekąski.

- Stiles i Scott mi trochę pomagali- powiedział patrząc mi prosto w oczy.

Wypiliśmy wino i nagle Lahey wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę wody.

-NIE ISAAC! BĘDĘ CHORA!- Krzykłam lecz chłopak mnie nie słuchał i chwilę później znalazłam się pod wodą lecz Isaac cały czas mnie trzymał.

Gdy wynurzyłam się z wody pocałowałam go i później podziwialiśmy zachód słońca.

Ten dzień był cudowny, był to jeden z moich najlepszych dni odkąd mieszkałam w Beacon Hills.

Tylko twoja /Isaac Lahey[ zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz