.4.

646 31 2
                                    

Przez kolejne dni cały czas myślałam o Allison ale nie chciałam o nią pytać moich przyjaciół. Poszłam do szkolnego archiwum poszukać jakiś informacji o tej dziewczynie. Po godzinie znalazłam zdjęcie brunetki o brązowych oczach i jasnej cerze, nazywała się Allison Argent. To już było coś, wiedziałam jak się nazywa i jak wygląda.

Gdy siedziałam sama z Lydią musiałam ją zapytać o Allison I mi wszystko opowiedziała. Była łowczynią i pierwsza miłość Scott'a. Kochali się bardzo ale ona zakończyła ten związek bo przez to że jej dziadek ją zmanipulował chciała go zabić. Później związała się z Isaacem. Zginęła broniąc Isaac'a, umarła w rękach swojego ukochanego, Scott'a, na łożu śmierci wyznała Scott'owi że go kocha i jest jej pierwszą i jedyną miłością. Młoda kobieta a tak skończyła. Isaac ją kochał dlatego wyjechał bo wszystko mu ją przypominało ale wrócił.

Dziś Isaac nie przyszedł do szkoły,
Nie wiem czemu ale czułam się przybita i pusto było bez niego. Zrozumiałam że zależy mi na nim ale to chyba nie była miłość.
Na angielskim cały czas o nim myślałam.

Gdy ze Stilesem wróciliśmy do domu taty jeszcze nie było więc postanowiliśmy zrobić kolację. Stiles miał ochotę na spaghetti. To co było nam potrzebne było w domu więc wzięliśmy się do roboty. Stiles bardziej wszystkim się bawił niż pomagał mi gotować ale daliśmy radę, nie spaliliśmy domu więc to był dla nas wyczyn.

Postanowiłam pójść do sklepu po coś do picia, droga do sklepu zajęła mi 5-10min. W sklepie było pusto jak nigdy. Gdy wybierałam napój światło strasznie mrygało i na końcu alejki zobaczyłam doktorów. Szli w moją stronę, zaczęłam się cofać ale o coś się potknęłam- wszystko w porządku?- Zapytała kasjerka , ich już nie było szybko wybrałam picie, zapłaciłam i wybiegłam ze sklepu.

Po drodze na kogoś wpadłam i o mało co nie wylądowałam na ziemi z napojami - patrz jak łazisz szmato - wysyczał przez zęby jakiś chłopak, był dużo wyższy niż ja jego brązowe włosy opadały mu na czoło i były mokre, oczy miał podkrążone i czerwone , cały był blady- a ty odzywaj się z szacunkiem debilu!- nigdy nie dawałam się poniżać, chłopak tylko na mnie spojrzał i poszedł.

Gdy wróciłam do domu ojca jeszcze nie było więc myślałam napój w szklanki, Stiles przyszykował stół i nasz ojciec wrócił.
Był zdziwiony że Stiles mi pomagał ale nas pochwalił, o dziwo spaghetti było dobre. Przy stole Stiles wypytywał o wszystko Noah'a co dzieje się na komisariacie ale on nie za bardzo chciał o tym mówić.- Lily podoba ci się ktoś?- tego pytania się nie spodziewałam tylko podkręciłam głową że nie i zapytałam Stilesa czemu nie było Isaac'a w szkole- to sama go zapytaj- odparł mi z uśmiechem i spojrzał za mnie. Gdy się obróciłam Isaac stał w wejściu i się uśmiechał, przywitał się z nami i usiadł do stołu a Stiles poszedł mu po spaghetti.- Czemu cię nie było w szkole?- zapytałam bez wachania- musiałem pomóc Derekowi - odparł. Ojciec zostawił nas samych i poszedł do siebie a Stiles był jeszcze w kuchni - stęskniłaś się?- zapytał z uśmiechem- może - nie byłam pewna czy mówić mu że za nim tęskniłam- jutro gracie znów mecz z tymi debilami?- zapytałam i uśmiech mu zszedł z twarzy i przyszedł Stiles- niestety będziesz musiała znów patrzeć na tych debili - odparł Isaac- kto powiedział że ja tam będę , mojemu bratu na kto kibicować - odparłam, oczywiście na myśli miałam Lydie
- a mi nie ma kto - powiedział z uśmiechem- zastanowię się- nie byłam pewna czy tam iść.

Całą noc myślałam o Isaac'u.
Rano szybko się pomalowałam, ubrałam czarne dżinsy z dziurami i krótką czerwoną bluzę z kapturem.

Gdy zeszłam na dół Stiles na mnie czekał i od razu pojechaliśmy do szkoły. Przez całą drogę rozmawialiśmy o różnych sprawach.
Przed szkołą Lydia i Malia czekały na nas.
Gdy weszłam do szkoły w oddali zauważyłam Scott'a i Isaac'a. Ucieszyło mnie to że dzisiaj jest w szkole i podeszłam do nich się przywitać- łowcy są w mieście- tylko to usłyszałam- łowcy? Polują na was?- zapytałam zdziwiona na co Scott kiwnął głową że tak. Isaac zapewnił że nie mam co się o nich martwić, on, Scott i reszta nie raz już z nimi walczyli. I tak się martwiłam a najbardziej o Lachey'a.

Postanowiłam iść na mecz. Isaac gdy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko na co się uśmiechnęłam. Znów Beacon Hills wygrało. Od razu po meczu poszłam z Lydią do szatni. Pogratulowałam im zwycięstwa i wszyscy poszliśmy do wyjścia i oczywiście musiało coś się stać- Hej Lily, mówiłem że się jeszcze spotkamy- odparł ten chłopak co mnie przyciskał do ściany podczas ostatniego meczu. Miał na imię Matheo. Isaac na jego widok zasłonił mnie sobą i ścisnął dłonie w pięści. - to co idziemy się zabawić Lily?- zapytał Matheo z uśmiechem- ja mogę z tobą się zabawić- odparł Isaac, miał już żółte oczy, pazury i kły już miał iść na niego ale złapałam go za rękę, splotłam nasze dłonie i Isaac się zatrzymał i po chwili miał już swoję niebieskie oczy. Ścisnął mocniej moją dłoń ale mnie to nie bolało.
- chodź nie warto marnować czas na takiego dupka- powiedziałam i się mnie posłuchał.

Gdy wróciłam do domu z moimi bratem po godzinie dostaliśmy telefon że Lydia zaginęła, Stiles bardzo się tym przejął- może ja jakoś pomogę- zaproponowałam na co Stiles się zdenerwował- Jak niby możesz pomóc?! Ty nic nie potrafisz w niczym jej nie pomożesz!- warknął na mnie- jestem Bashee więc może jakoś się z nią skontaktuję- zaproponowałam- jak ?! Ty nie jesteś taka jak Lydia, nie potrafisz tego co ona ! Nie nadajesz się do pomocy!- wrzasnął na mnie co mnie zabolało - ja bynajmniej próbuje coś robić!- Krzykłam- co ?! Odkąd tu przyjechałaś to w niczym nam nie pomogłaś jedynie ściągasz problemy!- krzyknął. Łzy napłynęły mi do oczu, szybko opuściłam jego pokój i wybiegłam z domu. Nie zauważył tego bo cicho to zrobiłam a on siedział w swoim pokoju. Pobiegłam do lasu, miałam gdzieś to że może mi się coś stać, chciałam być sama, Stiles miał rację do niczego się nie nadaję, nie jestem jak Lydia. Przez pół godziny biegłam przed siebie, kilka razy uderzyłam o gałęzie ale dalej biegłam. Łzy spływały mi po policzkach. Zatrzymałam się przy jakimś drzewie i usiadłam. Po co ja tu przyjechałam!? Mogłam zostać w Los Angeles i oni by nie musieli mieć mnie na głowie. Usiadłam, przycisnęłam kolana do swojej klatki piersiowej i płakałam.
Nagle Stiles zaczął do mnie dzwonić, zadzwonił z 8 razy, tata 5, Scott 4 a Isaac 10. Usłyszałam jakiś szelest w krzakach szybko się podnosiłam i zaczęłam uciekać. W dłoni cały czas trzymałam telefon. Nagle skaleczyłam rękę o gałąź i wypuściłam telefon, chciałam go podnieść ale ten ktoś się zbliżał. Biegłam przed siebie i spadłam z dużej stromej skały. Straciłam przytomność.

****
Do domu Stilesa przyjechał Scott, Isaac, Noah , Malia i Liam - co się stało ?- zapytał Noah- pokłóciłyśmy się i powiedziałam kilka słów za dużo i znikła- odparł zdenerwowany Stiles- co jej powiedziałeś?!- jeszcze bardziej był wkurzony Noah- że przyciąga tylko kłopoty, w niczym nam nie pomoże bo do niczego się nie nadaje- odparł zasmucony Stiles- Ty masz coś z głową?!- krzyknął Isaac- jeśli ona coś sobię zrobiła to twoja wina!- chciał już iść na Stilesem ale Scott go zatrzymał- zawiodłeś mnie synu- powiedział Szeryf. Wilkołaki wzięli rzeczy Lily i zaczęli poszukiwania lecz bez skutku, zapach zniknął przy wielkim dębowym drzewie, Isaac chciał dalej szukać ale Scott mu zakaz bo było już za późno.

Tylko twoja /Isaac Lahey[ zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz