.15.

289 16 0
                                    

Możecie sobie pomyśleć, że jestem dziwna ale kolejne tygodnie mijały spokojnie. Zero ataków nadprzyrodzonych stworzeń, zero łowców, po prostu cisza i spokój.

Każdego dnia widziałam się z Isaacem nawet kilka razy u mnie nocował. Zbliżyliśmy się i staliśmy się nie rozłączni.

Dziś była impreza i cała nasza paczka na nią szła.

Ubrałam taką sukienkę:

Pomalowałam się trochę mocniej niż zwykle ale i tak wyglądałam uroczo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pomalowałam się trochę mocniej niż zwykle ale i tak wyglądałam uroczo.
Pokkręciłam lekko włosy i ubrałam czarne szpilki.

- gotowa?- krzyknął z dołu Isaac.
- tak już idę- odparłam, wzięłam torebkę i wyszłam.

- powiesz mi czemu ty zawszę pięknie wyglądasz?- zapytał mnie chłopak ma co się zaśmiałam.
- a czemu ty zawszę jesteś przystojny?- odparłam ma co chłopak się dumnie wyprostował i na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- wiesz takie geny- odparł całując mnie w poliki.

Gdy dojechaliśmy w wskazane miejsce wszyscy już tam byli.

Muzykę nawet było słychać w aucie.
- Witaj młodsza siostro- podszedł do mnie Stiles i przytulił.

Gdy już przywitałam się ze wszystkimi weszliśmy do środka.

Kilka osób było już pijanych z czego się zaśmiałam.
Wszyscy razem usiedliśmy przy jednym stoliku, ja, Isaac, Theo, Stiles, Lydia, Scott, Malia, Kira i Liam.

Stiles wraz z Liam poszli po drinki, a ja z moim chłopakiem poszłam tańczyć. Leciała wolna Muzyka.

Swoje dłonie położyłam na jego szyi
A on swoje na moich biodrach.
Oparłam głowę o jego tors a on swoją na mojej głowie.

Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, zdałam sobie sprawę, że ten chłopak wniósł tyle szczęścia w moje życie przez ten Rok, niż kto kolwiek przez całe moje życie.

Muzyka się skończyła a ja musnęłam delikatnie jego usta i wróciliśmy do reszty.

Zaczęliśmy pić, oczywiście chłopcy próbowali upić mojego brata ale ja i Lydia na to im nie pozwoliłyśmy.

Oczywiście z dziewczynami przetańczyłam kilka piosenek i postanowiłyśmy iść usiąść.

- wiecie co ja idę się przewietrzyć- odparłam wstając od stołu.
- idę z tobą- odparła rudowłosa i nie czekając na moją odpowiedź wstała i złapała mnie za rękę.

Było już późno, niebo było pełne gwiazd, niedaleko domku był las który nadawał urok temu miejscu.

- czy dla ciebie też jest to dziwne, że nic się nie dzieje?- przerwała chwilę ciszy i spojrzała na mnie.
- myślałam, że tylko dla mnie jest to dziwne. Jest za spokojnie, wręcz idealnie i boję się, że nagle coś się stanie- odparłam patrząc w niebo.

- idziemy się kawałek przejść w stronę lasu?- zaproponowała Lydia kw co się zgodziłam.

Obie byłyśmy bez butów ponieważ szłyśmy po trawniku.

Lydia wyznała mi, że jest ze Stilesem na co ją mocno przytuliłam i powiedziałam- witaj w rodzinie- ns co rudowłosa się zaśmiała.

Pytała mnie jak jest z Isaacem, czy się kłócimy. Pytała również o ojca. Na wszystkie pytania jej odpowiadałam.

Nie zauważyłyśmy kiedy weszłyśmy do lasu.
- wiesz jak wrócić?- zapytała mnie ma co pokiwałam głową.

- dziwne to, pamiętam, że chodziłyśmy przy lesie i nie pamiętam abyśmy do niego wchodziły- odparłam.

- to jest bardzo dziwne, najlepiej chodźmy stąd jak najszybciej- powiedziała ze strachem rudowłosa.

Zaczęłyśmy się kierować na północ, szłyśmy z 15min i nic.

Coś zaczęło szeleszczeć w krzakach.
Lydia podeszła i zacisnęła rękę na moim ramieniu.

- kto tam jest?!- zapytała i nagle nam ukazała się mała wiewiórka.
Obie zaczęłyśmy się śmiać, nagle usłyszałam jakiś szmer i zobaczyłam lecącą strzałę w naszą stronę.

Rzuciłam się na przyjaciółkę i upadłyśmy na ziemię.
- łowcy- powiedziałam cicho wstając i pociągłam ją za duże drzewo by uchronić nas przed strzałami.

Kroki zaczęły się zbliżać, postanowiłam działać.
Wyszłam za drzewa a mym oczom ukazał się wysoki mężczyzna z kuszą.

Machnęłam ręką a ten odleciał od nas kilka metrów dalej.
Nagle poczułam ogromny ból w lewym ramieniu. Nie był Sam.

Lydia odepchnęła go swoim krzykiem a ja zostawiłam strzałę w ramieniu, tylko ją trochę ułamałam i zaczęłyśmy biec przed siebie trzymając się za ręce.

***
Isaac

Wraz ze Scottem i Theo postanowiliśmy wyjść przed dom na było nam już duszno. Miałem nadzieję, że spotkam tam Lily ale jej nie było.

Zaczęliśmy rozmawiać i nagle z lasu dobiegł krzyk.
- Lydia i Lily- powiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy biec w stronę dziwęku.

***
Lily

Biegłyśmy ile sił w nogach, rana mnie mocno szczypała i czułam jak po ramieniu cieknie mi krew.
Zatrzymałam nas w odpowiednim momencie, przed nami była pułapka.

Wielki dół z którego na pewno byśmy nie wyszły bez niczyjej Pomocy.
- kiedy oni to zrobili?- zapytałam zdziwiona.

- musieli widzieć, że będziemy na tej imprezie- odparła dusząc Lydia.

Usłyszałyśmy dziwęk trochę całego za nami i zaczęłyśmy biec, wolałyśmy już z nimi nie walczyć.

Biegłyśmy i nagle na kogoś wpadłyśmy. Prawie upadłam lecz czyjeś ciepłe ręce mnie złapał.
Spojrzałam na te osobą i był to Isaac.

- Boże Lily co ci się stało?- zapytał patrząc na moje ramię.

- łowcy tu są- odparłam i przytuliłam się do niego.

Tylko twoja /Isaac Lahey[ zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz