Chapter 8

8.5K 571 1.4K
                                    



ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐺𝑒𝑜𝑟𝑔𝑒ꨄ

Clay poszedł po coś do jedzenia, a ja zostałem w domu z Lucą. Nagle usłyszałem, że rozmawia z kimś przed domem. Wyszedłem i zauważyłem jakiegoś chłopaka. Był on niższy od blondyna, ale wyższy ode mnie. Ale kto to jest?! Wyszedłem z domu powoli i popatrzyłem się i na Dream'a i na drugiego chłopaka

-Kto to jest - spytałem trochę ozięble, ale chce wiedzieć kto to

-A co, zazdrosny?

-C-co? N-Nie! Tylko chce w-wiedzieć, okej?

-Żartowałem, spokojnie. A więc to jest Karl, znamy się jakoś 2-3 lata i dzięki niemu poznałem Sapnapa

-Wy jesteście razem? Nie przeszkadza mi to, ale jestem ciekaw - momentalnie się zarumieniłem. Nie mam pojęcia co sobie myśli ten cały Karl, pfff. Ja i Clay? Jako para? Coś mu się chyba pomyliło. Chociaż ja i Clay...nie, George, Stop! O czym ty znów myślisz!

-Nie, nie jesteśmy, ale Gogy chyba jednak tego chce - zaśmiał się. Schowałem twarz w dłonie, żeby nie mogli zauważyć jak się rumienię.

-J-jestem G-George - ledwo wydusiłem te dwa słowa i podałem rękę Karlowi - miło m-mi cie p-poznać

-Mi tez wasza wysokość - Huh? Wie o tym? - haha tak wiem, że jesteś księciem, Nick mi powiedział

-Oh, okej. Ja idę się położyć, jestem trochę zmęczony
-Spoko, leć. Zaraz do ciebie przyjdę
-To do zobaczenia George
-Do zobaczenia

Leżałem na łóżku głaskając kota. Usłyszałem otwieranie drzwi, pewnie Clay wszedł

-Hey Gogy, jak tam? Wszystko okej? Byłeś jakiś smutny i szybko poszłeś sobie, martwię się o ciebie - odwróciłem się w jego stronę i usiadłem na łóżku

-Spokojnie Clay, wszystko jest okej, nie masz się o co martwić, naprawdę - martwić to on się może tym, że jeśli nie będzie trzymać się zdała od tego całego Karla, to ten zginie (Chodzi o Karla)
-Chodzi o Karla? (Za dużo powtarzania xD)
Widziałem, że patrzysz się na niego jakby zabił ci matkę

-Ja po prostu...nie chcę cie stracić, bo mi na tobie zależy, jesteś moim przyjacielem...

-Oj Georgie, nie martw się, nie zostawię cie nigdy - przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Odwzajemniłem to. Mimo wszystko, i tak jeśli ten „brunet" będzie się trzymał tak blisko Clay'a, to już nie żyje.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Postanowiłem zobaczyć kto to jest. Mam nadzieje, że to nie ten cały Karl. Na szczęście to nie był on tylko...m-mój ojciec i matka?! Ze strażnikami?! Co oni tutaj robią?!

-Georgie jak dobrze, że żyjesz! - matka popatrzyła się na dom z obrzydzeniem - pakuj się i wychodzimy

-C-czekaj, c-co? Nie ma opcji! Nigdzie nie idę! Zostaje tutaj!

-George, słyszałeś słowa matki. Bierz rzeczy i wychodzimy

-Pfff, wy serio myślicie, że z wami gdzieś pójdę? Mam 24 lata, jestem dorosły i nie muszę się was słuchać. Z resztą mówiłem już, że jeśli Dream odchodzi, to ja też - chyba nie wiedzieli co powiedzieć. Usłyszałem za mną, że ktoś mówi moje imię

-Gogy? O co tutaj chodzi?
-Moi rodzice chcą, żebym znów wrócił do zamku
-Oh...jak chcesz to możesz wrócić - widać było, że był smutny po tej wiadomości. Podbiegłem do niego i go przytuliłem
-Nie. Zostaje tutaj z tobą. Oni nie mogą rządzić nom życiem

-Odsuń się od niego! Natychmiast!
-Nie. - pocałowałem go w policzek i pociągnąłem za rękę - Idziemy.
-O nie! Mój syn nie będzie gejem!
-Uspokój się, nie jestem nim. Clay to tylko mój przyjaciel. A z resztą nawet gdybym był gejem, to wy nie macie tutaj nic do gadania. To jest moje życie.
-Ty to coś nazywasz przyjacielem? Zobacz jak on wyglada! Pełno blizn na twarzy i rękach! - no to teraz się wkurzyłem...nie...wkurwiłem się. Odwróciłem się w ich stronę i wziąłem miecz.
-Nie macie prawda tak o nim mówić. Clay jest najpiękniejszy na świecie. Te blizny tylko dodają mu uroku. A teraz wychodzicie. Tym co powiedzieliście, przegraliście sobie mój powrót do domu. Żegnam - zamknąłem przed nimi drzwi i poszedłem szukać Clay'a. Zauważyłem go siedzącego na kanapie. Luca do niego przyszła, jak słodko. Podszedłem do nich i zauważyłem, że blondyn jest smutny. Usiadłem mu na kolanach twarzą do niego i podniosłem trochę jego głowę do góry.

-Hey...uśmiechnij się. Nie lubię widzieć cie smutnego

-Twoi rodzice po prostu mają racje...
-Nie! Nie mają! Mylą się! Jesteś najpiękniejszy i najlepszy na świecie! Dla nich zawsze liczył się tylko wygląd i to czy ktoś jest królewskiej krwi! Nie wiedzą nawet jaki jesteś naprawdę! - przytuliłem go jak najmocniej umiałem, ale też tak, żeby go nie udusić. On tez mnie przytulił.

ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐷𝑟𝑒𝑎𝑚ꨄ

Siedzieliśmy tak jakiś czas. George zasnął, więc zaniosłem go do łóżka, chyba faktycznie był zmęczony. Cieszę się, że ma gdzieś to jak wyglądam. Można naprawdę nazywać go przyjacielem. Stwierdziłem, że tez się położę i chwilę odpocznę. Gogy jest taki słodki gdy śpi. I jak go tu nie kochać? Jest naprawdę niesamowity.

ఌ𝙽𝚊𝚜𝚝𝚎𝚙𝚗𝚎𝚐𝚘 𝚍𝚗𝚒𝚊 ఌ

George spał tuląc się do mnie. Aż nie miałem serca go budzić. Nie wiem czy to przypadkiem nie jest trochę dziwne, że śpimy ze sobą, ale Gogiemu chyba to nie przeszkadza. Z resztą mi też, przynajmniej nie jestem sam.
Minęło już trochę czasu, nie chciało mi się już dłużej leżeć i zostawiać George'a, ale musiałem. Wstałem, ubrałem się, zjadłem coś i poszedłem popatrzeć na wodospad. Moje ulubione miejsce w tym lesie. Po chwili usłyszałem jakiś damski głos, który krzyknął moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
873 słowa

Witam witam
Trochę ze mnie Polsat hehe.
Rozdziały są codziennie praktycznie, bo i tak nie mam co robić

Papa!

Yes, Your Majesty |DreamNotFound|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz