Chapter 5

9.2K 676 1.5K
                                    


ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐺𝑒𝑜𝑟𝑔𝑒ꨄ

Było popołudnie. Nasi rodzice pojechali do pobliskich wiosek i powiedzieli, ze mogą wrócić dopiero następnego dnia. Jakoś zbytnio mnie to nie interesowało. Na początku nie dowierzałem, że chcą nas zostawić samych, ale po chwili stwierdziłem, że będzie to dobry pomysł aby wyjść z Nick'iem do lasu. Niestety tak się jednak stać nie mogło. Zanim nasi rodzice wyjechali, mój ojciec zawołał nas i powiedział:

-Narazie będą was pilnować strażnicy, później przyjdzie twój prywatny strażnik George. Dopóki nie przyjdzie, macie siedzieć w komnacie, zrozumiano?

-Tak zrozumiano - odpowiedziałem. Jak mój ojciec wyszedł odwróciłem się do Nick'a

-Prywatny strażnik? Po co mi on? Boże, przecież ja mam 24 lata! Co jest z nimi nie tak?

-Nie mam pojęcia, ale trochę chyba za bardzo cie pilnują - zgodziłem się z wypowiedzią Sapnapa, miał całkowitą rację.

- No cóż, nie mamy co robić jak narazie. Przebiorę się i idę z Lucą do ogrodów, idziesz ze mną? - spytałem chłopaka na co on szybko się zgodził.
Wziąłem kotkę i zszedłem po schodach. Nicholas już tam na mnie czekał. Nie obyło się oczywiście bez jego wzroku na mnie ze względu na bluzę

-No no, komuś się chyba bluza spodobała, nieprawdaż? - zaśmiał się i wyszliśmy z zamku
-Szczerze mówiąc, to pasuje do ciebie zielony

-Huh? To jest zielony? Jestem daltonistą, nie odróżniam kolorów tak jak normalni ludzie - Nick miał minę jakby pierwszy raz słyszał słowo „daltonista". W sumie nie dziwie mu się, Ta „choroba" jest dość rzadka, przynajmniej w moich stronach

-Daltonistą? Pierwszy raz słyszę to słowo, ale przepraszam
-Spoko, nic się nie stało, nie wiedziałeś

Gadaliśmy tak jeszcze jakiś czas bawiąc się tez z Lucą. Po chwili jeden ze strażników przyszedł do nas z „moim prywatnym strażnikiem". Dopiero gdy odszedł zauważyłem, że jest to Dream. Wow...nie spodziewałem się tego.

-Chwila...Dream?! - odpowiedzieliśmy z Sapnapem w tym samym czasie. Dream za to popatrzył się na nas tylko i zaczął śmiać

-Widzę Gogy, że bluza ci się spodobała. Do twarzy ci w zielonym. Ehh...szkoda tylko, że nie widzisz go w normalnym kolorze - chwila, skąd on-

-Skąd wiesz? Nie mówiłem ci, że jestem daltonistą

-Oj Gogy Gogy...wiem o tobie więcej niż ci się wydaje - Że co? Mam się go bać...? Chyba nic mi nie zrobi...prawda?

-Uhh...d-dzięki za kotka... - ledwo udało mi się wydusić to słowo

-Oh nie ma za co Georgie! Przynajmniej nie będziesz samotny! - zaczynam coraz bardziej bać się tego chłopaka. Sapnap zaczął się powoli odsuwać od nas, nie dziwie się, zrobiłbym to samo - tylko skąd wiesz, że to bylem ja? Nie dałem ci go osobiście

-Obudziłem się w nocy i usłyszałem jakiś hałas, wyjrzałem przez okno i okazało się, że to ty. Znaczy wtedy nie wiedziałem, ze to ty, ale teraz już wiem. Ale mimo wszystko dzięki

-Dla ciebie wszystko wasza wysokość - ukłonił się przede mną wypowiadając te słowa. Skądś to kojarzę, tylko, że nie pamietam skąd. Dobra nie ma sensu się teraz nad tym zastanawiać.

-Jak twoja noga? Lepiej już? Nie robiłeś nic niebezpiecznego? - może i trochę przesadzam, ale nie chce, żeby znowu coś mu się stało

-Awww ktoś się tutaj o mnie martwi - pfff, ja? Martwię? O niego? Chyba coś sobie zrobił jeszcze oprócz tej nogi

-Pfff - odwróciłem się i założyłem ręce na siebie w formie okazania mu focha

-Oj no George nie ukrywaj tego, że stęskniłeś się za Dream'em i i martwisz się, że coś sobie zrobi. Przecież książę musi dbać o swoją księżniczkę, prawda? Ojjj ktoś się chyba zarumieniiiił - zasłoniłem twarz rękoma i przedostałem się przez mur. Muszę trochę ochłonąć, przejdę się.

ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐷𝑟𝑒𝑎𝑚ꨄ

Martwię się o George'a. Nie wraca już od jakiejś godziny. A co jeśli coś mu się stało? Zjebałem. Totalnie zjebałem. Miałem go chronić, a teraz może błąkać się gdzieś po lesie. A może coś mu się stało? Kurwa. Nie wybaczę sobie tego jeśli coś mu się stanie.

-Dream? Wszystko okej? Coś się stało?

-Ide do lasu. George nie wraca od jakiegoś czasu - wstałem, wziąłem plecak i zacząłem iść

-Hey! Czekaj! Idę z tobą!

ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐺𝑒𝑜𝑟𝑔𝑒ꨄ

Chyba się trochę zgubiłem. No to super. Pewnie Sapnap i Dream mnie już nie znajdą. No to już mam pewną smierć. Usłyszałem jakiś hałas, jakby ktoś za mną szedł. Przyspieszyłem, ale ten ktoś albo to coś mnie jednak dogoniło. Poczułem dotyk na ramieniu i czyiś głos. Nie słyszałem go wcześniej.

-Dobranoc George~

-Huh? -
Nie wiedziałem co się dzieje. Dostałem chyba czymś w głowę. Obudziłem się w jakiejś głębszej części lasu której już totalnie nie poznawałem. Bylem przywiązany do drzewa, nie wiedziałem co się dzieje. Bałem się. Wszystko mnie bolało, miałem siniaki na rękach i krew leciała mi z twarzy. Myślałem, że to już mój koniec. Nagle usłyszałem, jak ktoś krzyczy moje imię. Rozpoznałem w tym głos Dream'a i Sapnap'a. Chciałem ich zawołać, ale nie miałem siły się odezwać. Zemdlałem na chwilę. Gdy się obudziłem, zauważyłem Dream'a całego we krwi i...nie miał połowy maski. Miał piękne zielone oczy, piegi na policzkach i nosie i bliznę, która szła od brwi do  początku policzka. Podbiegł do mnie lekko zapłakany i krzyknął moje imię, po tym znów zemdlałem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
834 słowa

Hej hej!
Nudzi mi się, wiec napisałam kolejny rozdział.
Zachęcam was do pisanka komentarzy i papa!

Yes, Your Majesty |DreamNotFound|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz