10. Bezsensowne tłumaczenie

235 12 4
                                    

 Stanęłam przed siedzibą Czarnych Jaszczurek w celu odwiedzenia Higuchi. Ciekawe, czy ten niemądry Akutagawa poszedł złożyć raport Moriemu. W końcu po raz pierwszy wydałam mu rozkaz i nie miałam zielonego pojęcia, czy postanowi go wykonać. Tak czy siak, stanęłam przed budynkiem, w którym przebywała Higuchi. Otworzyłam bramę (siedziba Czarnych Jaszczurek to duży, ocieplany hangar) i ujrzałam codzienny krajobraz - ludzi zgrupowanych i najprawdopodobniej szykujących się do misji. Wodziłam wzrokiem we wszystkie strony, lecz nie mogłam dostrzec Tachihary, co wydawało się dość dziwne....Ale przyszłam tu do Higuchi i to jej mam szukać nieprawdaż? Już po chwili moim oczom ukazała się drobna sylwetka, siedząca samotnie przy ścianie. Nie ma wątpliwości, to musi być Ichiyo.

- Cześć - przywitałam się, stając obok niej bliżej. Lekko podskoczyła na dźwięk mojego głosu - Jak rana?

- W porządku, to nic wielkiego - zapewniła mnie, jednak gołym okiem można było dostrzec, że jest właśnie na odwrót.

- Nie jestem tego taka pewna. Nie przejmuj się Morim, zrozumie to tym bardziej, że temu przeciwnikowi nie podołał nawet Akutagawa - dlaczego ją pocieszam? dlaczego akurat teraz zaczynam odczuwać współczucie? przecież nie okazuję nikomu uczuć, więc jaki jest tego powód? nigdy nie zachowywałam się, jak pełnoprawny człowiek...ba, nigdy nawet nim nie byłam...

- Senpai nie dał rady? Czy wszystko z nim w porządku?! Gdzie on teraz jest!? - niespodziewanie podniosła głos. Zwyczajnie się o niego martwiła.

- Uspokój się, nie został ranny. Po prostu poszedł złożyć raport Moriemu - próbowałam ją uspokoić, jednak wraz z wypowiedzianymi przeze mnie przed chwilą słowami, jej twarz przybrała znienacka smutny wyraz. Zapewne żałuje, że nie przyszedł sprawdzić, jak się czuje - Słuchaj, co do tej sytuacji w samochodzie....- skrzywiła się. Najwyraźniej nie miała ochoty na rozmowę na ten temat - Czy ty jesteś zazdrosna o Akutagawę? - musiałam potwierdzić swoje przypuszczenia. Blondynka nie spodziewała się zupełnie tego pytania.

- Skąd wiesz? - zadała pytanie nieźle zaskoczona - Nie zamierzam przed tobą nic ukrywać, poza tym sama chciałam, żebyś zauważyła, że to nie jest mężczyzna dla ciebie - zaśmiałam się na te słowa. Czy ona naprawdę zamierza stwierdzać z kim mogę się związać? Poważnie?

- To, czy jest dla mnie, czy nie to kwestia sporna, ale spokojnie, możesz go sobie wziąć - po wypowiedzeniu tych słów zaniosłam się głośnym śmiechem.

- Co cię tak bawi? - wysyczała....ups, chyba ją wkurzyłam. Pora odkręcić tę zwariowaną sytuację.

- To, że nie dostrzegasz, że Akutagawa wcale mi się nie podoba. Strasznie mnie śmieszy sytuacja, gdzie ktoś próbuje mnie z kimś zeswatać, a niestety przeżyłam już takich kilka. Posłuchaj uważnie, ponieważ nie będę się powtarzać - ostrzegłam ją - Nic nie czuję do Akutagawy. Nie mój typ, wolę milszych - odparłam beztrosko przy tym teatralnie machając ręką - Dlatego możesz śmiało zabiegać o jego względy, ale to już mnie nie dotyczy. Rozumiesz? - upewniłam się, czy pojęła przekaz mojej wypowiedzi.

- Nie - matko jedyna, za jakie grzechy? - Może ty nic do niego nie czujesz, ale dokładnie widzę, jak się na ciebie patrzy. Inaczej niż na inne dziewczyny, inaczej niż na mnie - powiedziała drżącym głosem. Czy to są jakieś żarty?

- W takim razie niech się patrzy, jak chce...Ugh, mam dośc tej konwersacji, wiesz? Można ci tłumaczyć bez końca, a ty i tak nie zrozumiesz najważniejszego - wyrzuciłam to z siebie - Chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale widzę, że jak następnym razem coś ci się stanie, to właśnie Akutagawa będzie za tobą latał. Finalnie na twoją korzyść, no ale cóż - naprawdę już powinnam iść zanim jeszcze mi się tutaj rozpłacze, czego z całego serca pragnę uniknąć - Sayonara, do następnej misji - pożegnałam się i nie uzyskałam odpowiedzi. Kiedy odwróciłam się za siebie i zobaczyłam łkającą Higuchi. Ja to jednak mam dar wróżbitki....może powinnam odejść z Portowej Mafii i tym się zająć? W sumie to całkiem niezły pomysł. Zaśmiałam się i poszłam dalej przed siebie, czyli do siedziby Portowej Mafii. Mimo że nasza praca dobiegała już końca, musiałam jeszcze zajść po moje rzeczy i przy okazji sprawdzić, czy mój wspólnik wykonał zadane mu polecenie. Opuściłam hangar i wolnym, spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie. Powietrze muskało lekko moje ciało, a mi znowu było dane oglądać krajobraz tego niezwykłego miasta...

Where the stars ends? // Akutagawa x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz