11. Absurdalna sytuacja

201 11 0
                                    


- Czyli to jednak Akutagawa - porozmawiam sobie z Chuuyą, oj porozmawiam - Rozumiem.

- Bardzo ciekawi mnie jedna rzecz Yuki. -..............- Dlaczego z jednej strony nienawidzisz Dazaia  za to, jak traktował Akutagawę, a z drugiej strony bronisz go pomimo rzeczy które ci zrobił? - postanowił grać nieczysto, tak? w takim razie wie, gdzie uderzać...

- Przykro mi, ale nie udzielę ci odpowiedzi na to pytanie. Ani na żadne inne związane z Dazaiem. To są moje prywatne sprawy, zresztą nie muszę ci o tym mówić, ponieważ sam wiesz o tym lepiej niż inni - możliwe, że znalazłam jakiś sposób na wybrnięcie z tej już absurdalnej sytuacji.

- Oczywiście, rozumiem, rozumiem, że są to brudy, których nie chcesz wyciągać. Jednak to właśnie przez DAZAIA OSAMU się stoczyłaś. Możliwe nawet, że to przez niego twoja choroba znów powraca. Wiesz, w końcu to doprowadził do jej powstania - nie musi mi tego uświadamiać...c o    o n   c h c e   d o   c h o l e r y  o s i ą g n ą ć?! - To ta jedna osoba zniszczyła cię psychicznie i fizycznie, doprowadziła do stanu, w jakim znajdujesz się teraz i nawet nie raczyła pomóc. Z tego powodu zawsze ciekawiło mnie, dlaczego nigdy nie chcesz go obwiniać tylko zawsze obwiniasz siebie. Czyżby sprawił nawet, że nienawidzisz swojej osoby? - przegiął....przekroczył granicę.

- Zamknij się! - krzyknęłam głośniej niż powinnam, jednak musiałam dać jakiś upust swoim emocjom -WYYSTARSCZY JUŻ.... wyżyłeś się na mnie dostatecznie, mimo że wiesz, że nic ci na ten temat nie powiem - westchnęłam i uspokoiłam się nieco. Poczułam, że muszę natychmiast, dla swojego dobra skończyć tę rozmowę, więc obróciłam się do niego plecami i skierowałam  w stronę drzwi  - Od zawsze nienawidziłam siebie, Mori...To jedyna rzecz, na którą Dazai nie wpłynął, ponieważ już istniała - odparłam na odchodne i zamknęłam za sobą drzwi.

W jednej chwili poczułam, jakby zeszło ze mnie całe powietrze. Z wrażenia aż nieświadomie osunęłam się na podłogę. Wykorzystując moje położenie, oparłam głowę na ugiętych kolanach i zaczęłam uspokajać swój szybki, ciężki oddech......

NASTĘPNEGO DNIA

Pov. Akutagawa

7:58

Mam jeszcze dwie minuty, będę o czasie - pomyślałem, stojąc przed budynkiem Portowej Mafii.

Bez słowa przekroczyłem próg drzwi i od razu zostałem powitany przez sekretarkę (tzw."sekretarki" w Portowej Mafii odgrywały swoją rolę tylko na pokaz, aby nasza siedziba sprawiała wrażenie normalnego biura jakiejś spółki), jednak nie odpowiedziałem jej. Od zawsze uważałem, że  witanie się z nieznajomym jest całkowicie pozbawione sensu. Tak też było tym razem. Przemierzając korytarze siedziby do mojej głowy zaczęły napływać niespodziewane myśli o Yuki. Na jaki temat i od kogo była ta wiadomość, która wczoraj tak wybiła ją z równowagi? 

- Dlaczego do cholery zaprzątam sobie nią głowę?! - skarciłem się i poszedłem w stronę gabinetu...Najprawdopodobniej zastanę tam nikogo innego jak Yuki.

O wilku mowa

- Cześć - powiedziała normalnym tonem, jednak wyczułem zmianę w jej zachowaniu - Możliwe, że mamy przełom w sprawie - wypaliła radośnie. 

czy ona udaje zadowoloną? ten wyraz twarzy...jest smutna a mimo tego hamuje wszystkie swoje emocje. Jednak dopóki może pracować, nie obchodzą mnie jej uczucia

- Nie jesteś ciekaw? - zapytała zainteresowana.

- O co chodzi? - odparłem chłodnym jak zawsze tonem - I przestań udawać taką szczęśliwą. Na mózg ci padło? Nawet idiota mógłby dostrzec, że czujesz teraz przeciwne uczucia w stosunku do tych, które pokazujesz - prychnąłem.

Where the stars ends? // Akutagawa x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz