Pov. Yuki
- Zmusili mnie do grania w ich cholerną gierkę, jednak dowiedziałam się czegoś bardzo ciekawego - wzięłam głęboki oddech - Moi sprawcy są członkami Portowej Mafii - z trudem wyplułam te słowa. Poczułam narastającą gulę w moim gardle. Odruchowo zakryłam usta dłonią, znowu chciało mi się wymiotować. Jestem żałosna. Kiedy już się nieco uspokoiłam, zorientowałam się, że trzy pary oczu wlepiają się we mnie spojrzenia z wymalowanym na twarzy zdziwieniem. Nawet Mori nie pozostawał wobec takiej informacji obojętny.
- Coś ty powiedziała, Yuki? - syknął wściekle Chuuya.
- Proszę, proszę. Czyli sprawa jest bardziej interesująca niż się wydawała. Jesteś pewna tej informacji? - zadał pytanie lekko podekscytowany szef.
- Tak, nie ma co do tego wątpliwości - wychrypiałam - Kazali mi zgadywać, z której organizacji są. Do wyboru miałam Gildię, Agencje i Mafię. Z marszu odrzuciłam Agencję, bo to byłoby absurdalne, jednak skierowałam się moimi wcześniejszymi przypuszczeniami i postawiłam na Mafię. Oni tylko mi pogratulowali. Ponadto, wydaje mi się, że kojarzę głos niższego mężczyzny, ale przez moje rozkojarzenie nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć.
- Rozumiem, to wystarczające dowody - zatrzymał mnie Mori - W takim więc razie wygląda na to, że nie jesteś tu bezpieczna. Najlepiej byłoby przenieść cię do twojego mieszkania i dać kogoś, żeby kontrolował sytuację....Jednak w twoim obecnym stanie nie możemy cię nawet tknąć - poinformował. Momentalnie dostrzegłam błysk w jego oczach, co mogło oznaczać tylko jedno. Mocno się nad czymś zastanawiał - Nie mogę także zostawić tu pielęgniarki, ponieważ w razie ataku, nie byłaby ona wystarczająco silna, żeby cię obronić. Pozostaje jedno wyjście. Skoro mamy do czynienia z wyszkolonymi zabójcami, tym bardziej od nas, przydzielimy ci egzekutora do ochrony - Cholera. Nienawidzę być bezużyteczna. Przez to, że teraz ktoś będzie zmuszony mnie niańczyć, zabiorę mu jego cenny czas - A zatem postanowione. Na razie zostajesz z A....
- Nic nie jest postanowione, szefie - odważyłam się na ten śmiały krok w jego stronę. Ten tylko spojrzał na mnie zaciekawiony - Z całym szacunkiem, ale jeżeli chcecie odkryć zdrajców w naszej Mafii, nie powinniście przejmować moim stanem. Oczywiście, że w każdej chwili mogę zostać zabita, w końcu jestem bezbronna...Jednak czy jedno życie jest ważniejsze od równowagi w naszej organizacji? Otóż nie. Dodatkowo, jeśli mam marnować cenny czas któregoś z egzekutorów, to wolałabym przestać oddychać - jasno wyraziłam swoje postrzeganie sytuacji. Znowu czułam te zdziwione spojrzenia kierujące się w stronę mojej osoby. Świetnie, wręcz świetnie.
- Z całym szacunkiem Yuki, ale nawet gdybym miał poświęcić dla ciebie życie, nie zaprzestałbym choćby na chwilę - muszę przyznać, że to wyznanie bardzo mnie zaskoczyło, byłam zmuszona przenieść swoje spojrzenie na Chuuyę.
- Dziękuję ci Chuuya, jednak moje życie naprawdę nie ma większej wartości. Znam wielu dużo bardziej utalentowanych egzekutorów Portowej Mafii. Nie musicie mnie uwzględniać w waszym planie - po wypowiedzeniu tych słów nagle poczułam, jak kołnierz od szpitalnej koszuli zaciska się wokół mojej szyi. Ktoś podniósł mnie i niemal trzymał w powietrzu.
- Jeżeli jeszcze raz powiesz, że twoje życie nie ma wartości, to naprawdę wyślę cię na tamten świat! - krzyknął zirytowany Akutagawa. Co się właśnie stało? Przecież zawsze zachowywał się spokojnie, panował nad sytuacją, nawet kiedy się irytował. Co się teraz zmieniło? - Jeżeli byłabyś bezużyteczna to ani Mori, ani Nakahara nie ryzykowaliby dla ciebie, do cholery! Więc skończ odstawiać swoją szopkę i weź się kurwa w garść! - ponownie krzyknął w moją stronę. Nie umiałam znaleźć żadnych słów, więc po prostu wisiałam trzymana przez jego ręce.
CZYTASZ
Where the stars ends? // Akutagawa x Reader
FanfictionZAWIESZONE! Yuki Nanase od dłuższego czasu była psem Portowej Mafii. Ale dlaczego? Najśmieszniejsze jest to, że ona wcale nie miała ochoty tam być i służyć Moriemu, jednak nie miała wyboru. Pewnego dnia zostaje przydzielona do oddziału z niejakim Ak...