12. Ciemności egipskie

196 10 1
                                    

Pov. Yuki

Mało w moim całym, długim, męczącym życiu było rozmów, które mnie irytowały jak te z Akutagawą. 

Szłam szybkim, niespokojnym krokiem w stronę mieszkania Chuuyi, żeby dowiedzieć się skąd Moriemu było wiadomo o powrocie moje choroby. Ciekawiło mnie to, jaką wymówkę tym razem wymyślił.

- Niech ten rudzielec przestanie się wtrącać w nieswoje sprawy i zajmie się swoim życiem - pomyślałam - Tylko za mną lata i powoduje same problemy.

Mimo moich negatywnych myśli nie chciałam przyznać, że ta niska osoba była jedyną tak naprawdę mi bliską w tej chorej organizacji. Nikt oprócz niego nie przejmował się moim losem lub zmartwieniami. Tylko Chuuya troszczył się o mnie i możliwe, że tylko dzięki niemu teraz stoję tutaj, na tym świecie. Mój przyjaciel mieszka w zwykłym apartamentowcu - wysokie standardy dla normalnych ludzi, niskie dla Portowej Mafii. To się dzieje, kiedy posiada się za dużo pieniędzy, jednak on pożytkuje je tylko i wyłącznie na dobrej jakości alkohol. Nie zliczę, ile razy chwalił ten niebiański smak wina i namawiał mnie do picia. Za to ja za każdym razem odmawiałam, mówiąc, że nie piję i nie chcę stracić nad sobą panowania. Myślałam właściwie. Alkohol może i pozwala zapić smutki na jakiś czas, ale potem żałuje się wielu rzeczy. Ta używka może tylko pogorszyć twój obecny stan. 

Teraz już mozolnie wlokłam się po schodach na górę. Byłam wyczerpana i głupia, że zapomniałam o fakcie, iż  w tym bloku istnieje coś takiego jak winda. W końcu znalazłam się przed drzwiami znanego mi mieszkania. Mocno zapukałam.

- Chuuya musimy pogadać! - krzyknęłam. Nareszcie będę mogła go ochrzanić - TERAZ! - po chwili usłyszałam dźwięk zamka i drzwi się otworzyły, a przede mną stanął najwyraźniej zmęczony życiem Chuuya

- Mogłabyś się tak łaskawie nie drzeć? - urwał i złapał się za głowę - Mam kaca - typowe jak na niego.

- Codziennie masz kaca, nie przesadzaj. Wiesz, że Mori wezwał mnie wczoraj? - postanowiłam od razu przejść do sedna.

- Wejdź do środka - zaprosił mnie - W jakiej sprawie cię wezwał? - zapytał, kiedy znajdowaliśmy się już w salonie.

- Żeby pogadać - odparłam lekko wściekła - Żeby pogadać o moim powrocie choroby - dokończyłam i skierowałam moje zirytowane spojrzenie na niego. Najwyraźniej on też nieco się zdziwił.

- Skąd o tym wiedział? - zadał pytanie zaskoczony. 

- To ty mi powiedz. Według twojej wersji zdarzeń Akutagawa powinien milczeć, a wątpię, żebyś był taki wredny i powiedział o tym szefowi - wyżaliłam się.

- Oczywiście, że to nie byłem ja - próbował się bronić.

- Pozwól, że zapytam. Akutagawa zgodził się milczeć, czy mnie okłamałeś? - musiałam dojść do prawdy.

- Po co miałbym kłamać? Jakie miałbym z tego korzyści? Pomyśl czasem, Yuki - teraz to mnie wkurzył.

- Myślę i wychodzi na to, że nie mówisz mi prawdy - wypaliłam zdenerwowana - Wiesz jaki to był dla mnie problem stać przed Morim wczoraj i się spowiadać z moich prywatnych rzeczy? On nie tylko mnie ochrzanił, ale zaczął robić wyrzuty. Przypomniał mi całą sprawę z Dazaiem...- musiałam przerwać - Przez niego dzisiaj nawet nie zmrużyłam oka - Chuuya był zmartwiony. Patrzył na mnie smutnym wyrazem twarzy.

- Yuki, dałem Akutagawie jasno do zrozumienia, żeby o całej tej sprawie nie wspominał, a szczególnie Moriemu - odpowiedział i położył mi dłoń na ramieniu - Wiesz, że nigdy nie zrobiłbym nic, żeby cię skrzywdzić. Żal mi patrzeć co ten drań Dazai z tobą zrobił. Każdego dnia nienawidzę się, że tego nie zauważyłem. Nie widziałem tego, że niszczył cię od środka - powiedział smutnym tonem.

Where the stars ends? // Akutagawa x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz