23 ~ Dobranoc malutka ~

231 13 6
                                    

*przypomnienie*

-Nie rób tak- powiedziałam smutno bo miałam wrażenie, że chodzi mu tylko o jedno...

-Przepraszam nie chciałem to tak samo z siebie..- znowu mnie przytulił. Tak wiem jestem głupia wchodząc 2 raz do tej samej rzeki wiedząc jak to się skończy ale mam nadzieję że tym razem to wyjdzie...

*koniec przypomnienia*

-Dobrze, ale nie rób już tak- powiedziałam już troszkę weselej.

-Nie obiecuję, aczkolwiek teraz tak nie zrobię- uśmiechnął się nawet uroczo.

-Dobrze, ja już pójdę spać- zaczęłam ziewać, a chłopak rozczulał się nad moimi minami.

-Jaki słodziak- rozczulał się nade mną jednocześnie zanosząc do jego sypialni na rękach, położył mnie i przykrył.

-Dobranoc- przykryłam się aż po szyję.

-Dobranoc malutka- pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja usnęłam do słownie po kilku chwilach.

Obudziłam się w środku nocy z twarzą w łzach. Siedziałam 15 minut i dochodziłam do siebie po tym co mi się przyśniło. W tym momencie do sypialni wszedł Bartek.

-Stało się coś? Dość głośno mówiłaś, żeby nikt ci nic nie robił- powiedział zaspanym głosem.

-Przepraszam, że cię obudziłam- wytarłam twarz a ten usiadł obok.

-Nic się nie stało, a co się dzieje?- patrzał na mnie z taką czułością. 

-Miałam zły sen...- słysząc to wziął mnie na kolana i pocałował w czoło.

-Biedactwo- kiwał się ze mną na boki.

-Wiem, że to głupie pytanie, ale będziesz mógł położyć się tu ze mną?- było mi bardzo głupio jak o to pytałam. 

-Nie ma problemu- przytulił mnie do serca a ja słuchałam jak ono bije. Położył się, a jakoż byłam na jego kolanach to położyłam się na nim. 

-Dziękuję na prawdę- zacisnęłam usta w cienką kreskę bo zaczęły napływać wspomnienia.

-Nie musisz- uśmiechnął się i nas przykrył. Po kilkunastu minutach usnęłam słuchając bicia jego serca.

*next day*

Obudziłam się już bez rapera, myślałam, że poszedł do kuchni, albo do siebie ale nigdzie go nie było. Udałam się do łazienki i przebrałam w jedne z rzeczy, które ze sobą zabrałam. Jak na zawołanie po moim wyjściu zjawił się chłopak.

-Jeeestem- wykrzyczał ściągając buty. 

-Hej- uśmiechnęłam się na jego widok.

-Na zakupach byłem- pokazał torby. 

-O i super- uśmiechnęłam się a chłopak zaczął robić śniadanie a były to gofry. 

Po kilku chwilach położył przygotowane danie na wyspę kuchenną, a ja zaczęłam jeść swoją porcję.

-Ujebałaś się- powiedział wycierając moją buzie.

-Ty w sumie też- spojrzałam na niego i przez bitą śmietanę wyglądał jak york ze wścieklizną. 

-To mnie wytrzyj- zaśmiałam się i wytarłam mu buzię a ten niespodziewanie.

-Tak myślałam, i chyba jest mi potrzebny psycholog- powiedziałam cicho.

-To dobrze, że sama z siebie widzisz iż potrzebujesz pomocy- uśmiechnął się lekko.

-Tak widzę to, i sięgnę po nią- zjadłam i zaczęłam zmywać po śniadaniu.

-Ja bym to zrobił- przytulił mnie od tyłu, a ja się uśmiechnęłam.


Dobry, 470 słów bo nie mam weny przepraszam ale obiecuje ze zakonczenie bedzie mocne bo powoli zbliżamy się do końca zostaw gwiazdke i papa


Na tylnych siedzeniach || PlanbeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz