9 ~ Czy my...? ~

417 15 49
                                    

Wstałam rano i czułam że na kimś leżałam, przerażona od razu się przebudzilam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą twarz Bartka, zmartwiona tym że my wczoraj mogliśmy no... Zaczęłam go budzić.

-Bartek wstawaj- szturchalam go w ramie a on nic -SPIERDOLEŃCU WSTAWAJ!- krzyknęłam.

-Ja pierdole czego chcesz?- nawet nie otworzył oczu.

-Czy my wczoraj...?- błagam powiedz nie, ale po tych malinkach na jego szyi niestety stwierdzam co innego.

-Byłaś bardzo napalona, ale spokojnie do niczego nie doszło bo jestem odpowiedzialny i zrobię to z tobą tylko na trzeźwo- uśmiechnął się szeroko.

-Ja pierdole. Przepraszam- zrobiłam się całą czerwona.

-Następnym razem się nie powstrzymam- wstał do pozycji siedzącej a ja nie mogłam oderwać oczu od jego klatki piersiowej.

-Następnego razu nie będzie bo nie pozwolę ci mnie upić-

-To może być na trzeźwo- uśmiechnął się łobuzersko.

-Nie będzie w ogóle- wstałam z łóżka i zaczęłam się przeciągnąć.

-Nigdy nie mow nigdy- brunet poszedł w moje ślady i też wstał z łóżka.

-Dobra cicho bądź- uciszylam go - będę tak miła i zrobię śniadanie więc co chcesz?

-Mam ochotę na ciebie- zrobiłam się czerwona jak burak.

-Zajebiscie, na coś realnego?- starałam się nie pokazywać że mnie zawstydzał.

-Naleśniki mogą być, albo nie gofry- powiedział ucieszony.

-Idź się ubierz a ja ide zrobić gofry- nie mogłam na niego patrzeć jak był w samych bokserkach.

-A przeszkadza ci gdy tak chodzę?- potrzedl do mnie bardzo blisko.

-Nie ale jak wróci Igor i cię tak zobaczy to powiesi cię za chuja, o ile go masz, na trzepaku- ostrzeglam go.

-Nie wierzysz że mam? Chcesz zobaczyć?- podszedł do mnie tak blisko że dzieliły nas minimetry, przytulil mnie i splutł swoje palce u dołu moich pleców.

-Nie koniecznie- chciałam się odsunąć ale byłam w pułapce.

-Ależ nalegam- patrzył się twardo w moje oczy.

-Nie, znasz grę w węża?- zapytałam.

-Nie- odpowiedział ze zdziwiona miną.

-Ssssspierdalaj- powiedziałam chamsko i uwolnilam się z jego uścisku.

-Czuje się zraniony- zaczął się ubierać.

-O to chodziło debilu- wyszłam z mojego pokoju i ruszyłam do kuchni.

-Ałć- cały czas szedł za mną.

-Miało bolec- usmiechnelam się zwycięsko.

-Jesteś diablicą- stwierdzil.

-Dziękuję za komplement- uśmiechnęłam się a on spojrzał na mnie dziwnie.

-To dla ciebie komplement?- zapytał zdziwiony.

-Emmm no tak? Lubię cię wkurwiać- uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam wszystkie składniki na ciasto na gofry -Jak ci się chce możesz zrobić kawę- stwierdziłam.

-No mogę a gdzie masz kawę i jaką chcesz?- podszedł do szafek.

-Rozpuszczalną do połowy zalaną mlekiem z 1 łyżką cukru trzcinowego, szafka przed tobą- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.

Na tylnych siedzeniach || PlanbeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz