UPEWNIJ SIĘ, ŻE PRZECZTAŁAŚ/EŚ/XX ROZDZIAŁ 2.1!! (Wrzucam obie części na raz ;))
W pokoju Zayna panował naprawdę duży bałagan. Na ziemi leżały pudła, ubrania i przypadkowe przedmioty, które mulat zdążył nagromadzić przez czas kiedy tu mieszkał. Samo pomieszczenie było dość małe, a Harry dalej nie rozumiał dlaczego mulat wybrał akurat ten pokój, skoro miał możliwość mieszkać w dwóch innych, które były zdecydowanie większe. Sam wybrał jeden z nich.
Zaczęli wkładać przedmioty do pudeł, a między nimi nawiązała się lekka rozmowa. Dowiedział się, że Louis miał dwadzieścia trzy lata, tak jak podejrzewał, oraz że studiuje architekturę. Wspomniał o swojej firmie, jednak nie wgłębiał się w szczegóły, a Harry nie dopytywał. Zdradził tylko, że prowadzi ją z cztery lata młodszą siostrą i że to ona bardziej się jej poświęca. Zdziwiło go to, bo z tego co wywnioskował, dziewczyna miała dopiero dziewiętnaście lat, a według niego był to bardzo młody wiek jak na prowadzenie takiej działalności.
- Ta, jest młoda, ale radzi sobie z tym lepiej ode mnie. Lottie ma do tego dryg. Zresztą ma swojego doradcę, Ricka albo Johna, nie jestem pewny. Dodatkowo ma o wiele więcej czasu niż ja, studiuje zaocznie marketing. Właściwie, to ja jestem tam tylko gościem od brudnej roboty. Pod koniec miesiąca zawsze jest dużo papierów do wypełnienia i to zazwyczaj spada na mnie, ale wolę popracować kilka dni i mieć wolne, niż tak jak ona cały czas – sprostował Louis. Harry kiwnął głową, dając mu sygnał, że zrozumiał. – Masz jakieś rodzeństwo?
- Jedną starszą siostrę, ale nie widziałem jej od długiego czasu. Studiuje na Florydzie – jego oczy na chwilę posmutniały. Tęsknił za Gemmą. Co prawda, mieli kontakt, nawet dość dobry, ale brakowało mu czasu kiedy byli szczęśliwą rodziną. Gemma, Harry, mama i Des. Naprawdę za tym tęsknił. Postanowił zmienić temat. – Właściwie, to dlaczego wróciłeś wcześniej? W sensie, nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, to w końcu twój dom, ale nie spodziewałem się tego.
Louis zamarł w ruchu, a Harry zrobił to samo, kiedy zobaczył jego reakcję.
- Jak słusznie zauważyłeś to mój dom – zaczął starszy po dłuższej chwili, a jego ton sprawił, że brunet skulił się w sobie. – I nie sądzę, żebym miał obowiązek powiadamiać cię, ani kogokolwiek innego, kiedy zamierzam w nim przebywać.
- Przepraszam – bąknął Harry. Zdziwił i może lekko zabolał go taki naskok ze strony drugiego, ale nie zamierzał się o to obrażać. Zapewne chodziło o jakieś sprawy rodzinne, które nie powinny go interesować.
Pracowali w ciszy przez kolejną godzinę, kiedy zorientował się, że brakuje jednej osoby, a mianowicie właściciela rzeczy, które właśnie chowali do pudeł.
- Hej, gdzie zniknął Zayn? – drugi rozejrzał się po pomieszczeniu i faktycznie, mulata nigdzie nie było.
- Pewnie śpi – wzruszył ramionami szatyn. – To była ciężka noc, nie przeszkadzajmy mu – młodszy kiwnął głową. Mulat od zawsze źle przeżywał kaca.
Spojrzał na Louisa, który kontynuował pakowanie książek do kartonów. Brunet przyglądał mu się, jednocześnie zapełniając własne pudło. Szatyn zdecydowanie był specyficzny. Miał duży problem z rozszyfrowaniem jego emocji. Mówił dużo, ale rzeczowo, a jego ton głosu zazwyczaj był dość obojętny. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji i nawet kiedy od czasu do czasu się uśmiechnął, nie widział w nich radości. Trochę go to zaniepokoiło, jednak szybko porzucił tę myśl, zdając sobie sprawę z tego, że przesadza. Przynajmniej taką miał nadzieję.
Od chłopaka bił swego rodzaju chłód, ale Harry nie uważał tego za coś złego. Z opowiadań Zayna wywnioskował, że chłopak potrzebował trochę czasu, żeby poczuć się komfortowo w towarzystwie obcych, a brunet zamierzał być cierpliwy i dać mu go tyle ile potrzebował. Sam zazwyczaj był dość nieufny, to po prostu była wyjątkowa sytuacja.
CZYTASZ
Hopelessness | l.s
FanficKiedy chcesz przestać istnieć. Po prostu. I nie chodzi tu o umieranie, ponieważ nikt nie wie co jest po śmierci, a wizja narodzenia się na nowo w innym ciele lub dalszego życia gdziekolwiek indziej, jest zbyt przerażająca. Harry wielokrotnie chciał...