ROZDZIAŁ 16.2

112 18 14
                                    

- Nie rozumiem dlaczego tak lubisz ten film – Louis wziął do ręki kawałek pizzy i usiadł na kanapie, a nogi położył na kolanach bruneta.

Harry pokręcił głową i sam sięgnął po jedzenie.

- Oglądałeś go kiedyś? – Uniósł brew i przeniósł spojrzenie na współlokatora.

- Nie – odpowiedział szatyn z pełnymi ustami.

- Zadaj mi to pytanie kiedy skończymy oglądać – rozsiadł się wygodnie na kanapie. – Za dwie godziny to też będzie twój ulubiony film – mruknął pod nosem.

- Dam mu szansę, ale wątpię – Harry posłał mu wymowne spojrzenia, a starszy wzruszył ramionami i wziął kolejny gryz jedzenia. – Nic nie pobije...

- Cicho, zaczyna się! – Brunet dźgnął go w kostkę. Louis gwałtownie cofnął nogę, jednak chwilę później położył ją w poprzednim miejscu.

Harry skończył jeść swój kawałek i wytrzepał ręce oraz ubranie z okruszków. Jego noga bez przerwy podskakiwała, miał ochotę przykleić ją do ziemi. Chociaż bardzo się starał, nie mógł poświęcić filmowi tyle uwagi, ile zazwyczaj. Nie chodziło o to, że oglądał ten film zbyt dużo razy i mu się znudził, był pewny, że to nie to. Uwielbiał ten film całym sercem i za każdym razem oglądał go z zapartym tchem, po prostu tym razem był zbyt rozproszony, aby się na nim odpowiednio skupić.

Czuł ciężar nóg Louisa na własnych nogach i miał nieodparte wrażenie, że szatyn siedział bliżej niż kilka minut wcześniej. Możliwym było, że przesunął się, ponieważ było mu niewygodnie, jednak nie zmieniało to faktu, że był bliżej.

Zdążył już dojść do wniosku, że dzisiejszy dzień zdecydowanie nie należał do jego najlepszych, jeśli chodziło o kontrolowanie swojego organizmu. Jego wzrok, zamiast na ekran ciągle lądował na udach lub twarzy starszego i był pewny, że tamten to zauważył. Co prawda nie skomentował tego w żaden sposób, jednak uśmieszek błąkający się na jego ustach mówił dużo.

Na początku starał się poświęcić jak najwięcej uwagi ekranowi telewizora, jednak już czterdzieści pięć minut później, przestał nawet próbować udawać, że faktycznie jest zainteresowany filmem. Tym razem z premedytacją przeniósł spojrzenie na Tomlinsona.

Wciąż nie mógł się nadziwić jak dobrze wygląda w jego bluzie. Co prawda, Louis wyglądał dobrze zawsze (z wyjątkiem dni kiedy wracał od Fizzy), jednak fakt, że miał na sobie ubranie Stylesa sprawiał, że Harry nie mógł oderwać od niego wzroku.

Jego noga wciąż niekontrolowanie podskakiwała. Próbował powstrzymać ten ruch, jednak kiedy tego nie robił czuł się bardziej spięty, więc zwyczajnie się temu poddał. Louis ciągle poprawiał nogi na jego kolanach, ponieważ przez wiercenie się młodszego wciąż się zsuwały.

- Przestań to robić, niewygodnie mi – odezwał się po chwili Tomlinson i obrócił głowę w stronę bruneta, łapiąc jego wzrok. Harry nawet nie próbował udawać, że nie przyglądał się mu już wcześniej.

- Przepraszam – mruknął, jednak nie przestał wykonywać irytującego ruchu.

- Denerwujesz się? – odpowiedział starszy, a Styles przekręcił głowę w bok, nie rozumiejąc skąd wzięło się to pytanie. – Ja tak robię jak jestem zdenerwowany. Wiesz, tiki nerwowe – kiwnął głową w kierunku jego kolan.

- Nie – pokręcił głową. – Po prostu... nie wiem – zmarszczył nos. Naprawdę nie wiedział skąd się to wzięło.

- Mam zabrać nogi?

- Nie, nie przeszkadza mi to – odrzekł zgodnie z prawdą. Nie było mu to co prawda obojętne, jednak zdecydowanie mu to nie przeszkadzało.

- Hmm – starszy przygryzł wargę i spojrzał w sufit, jakby się nad czymś zastanawiał. – Wiem co może ci pomóc – wstał i udał się w stronę korytarza, a młodszy wywrócił oczami, doskonale wiedząc po co poszedł. Kiedy minutę później wrócił z butelką białego wina w ręce, Harry nie był zdziwiony.

Hopelessness | l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz