5.02.2016
Przez następne dni wszystko wydawało się być w porządku. On i Louis chodzili na studia, a po powrocie młodszy spędzał czas z Gemmą i Anne, które, jak się okazało, miały zostać z nimi jeszcze kolejny tydzień. Louis czasami do nich dołączał, jednak zazwyczaj wolał spędzać czas sam w swoim pokoju, tłumacząc się kolejnymi zaliczeniami i pracą. Harry nie miał zamiaru zmuszać go do przebywania z nimi, jednak w jego głowie zaczęło pojawiać się przeczucie, że starszy zwyczajnie ma go dość.
Na szczęście wszelkie zwątpienia i czarne myśli szybko się ulatniały, kiedy Tomlinson co wieczór kładł się spać w jego łóżku. Nawet przestał już hamować się przy jego mamie i siostrze, nie przestając go przytulać lub całować kiedy były w pobliżu.
Od czasu kiedy palili papierosy na parapecie w pokoju Louisa, szatyn zachowywał się normalniej. Wydawał się być bardziej rozluźniony i przestał zapuszczać się myślami w ciemne miejsca. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Harry nie miał zbyt dużo czasu w trakcie tych kilku dni aby usiąść i z nim spokojnie porozmawiać, jednak przestał dostrzegać w jego oczach tą niebezpieczną iskrę, która pojawiała się tam kiedy tylko zaczynało robić się źle. Młodszy miał nadzieję, że nie zobaczy jej przez długi czas. Najlepiej już nigdy więcej.
***
Harry z Louisem leżeli właśnie na kanapie oglądając przypadkowy film lecący akurat w telewizji. Starszy leżał za nim, z ręką przerzuconą przez jego talię i jeździł palcem po kawałku skóry, który nie był osłonięty przez materiał koszulki, powodując powstawanie gęsiej skórki w tamtym miejscu.
Z kuchni dochodziły głosy Gemmy i Anne. Ich rozmowa wydawała się być dość chaotyczna. Pomimo tego, że mówiły zbyt cicho, aby brunet mógł zrozumieć sens ich konwersacji, od czasu do czasu mógł dosłyszeć jak jedna podnosi lekko głos, a druga od razu ją ucisza. Oczywiście nie starał się podsłuchiwać, jednak był ciekawy co było tematem ich sporu. Od zawsze były bardzo zgodne, więc jeżeli o coś się kłóciły, musiało być to coś poważniejszego. Miał nadzieję, że szybko dojdą do porozumienia.
Poczuł jak Tomlinson całuje go w kark, na co zamruczał z aprobatą, jednocześnie przyciskając się bliżej niego. Było to leniwe popołudnie, ale nie zamierzał narzekać na bezczynność. Od kilku dni nie miał praktycznie chwili wytchnienia, a zwykłe leżenie i nic nie robienie bardzo go relaksowało.
Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy.
- Harry! – Usłyszał krzyk siostry. W następnym momencie drzwi od kuchni otworzyły się, a brunetka podeszła do nich gwałtownym krokiem. Kątem oka dostrzegł swoją mamę, która opierała się o framugę drzwi z założonymi rękami i zmarszczonymi brwiami. Cała jej postawa wyrażała niezadowolenie. – Harry – powtórzyła spokojniejszym tonem i stanęła przed nimi. Brunet podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na nią z pytaniem wymalowanym na twarzy.
Twarz jego siostry była zaczerwieniona, a pięści zaciśnięte do tego stopnia że widocznie się trzęsły. Starsza wzięła głęboki oddech i rzuciła szybkie spojrzenie w stronę ich mamy, która tylko pokręciła głową i przygryzła wnętrze policzka, czekając na rozwój wydarzeń.
- Coś się stało? – Zapytał niepewnie młodszy, kiedy brunetka przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Napięcie, które pojawiło się w pokoju było zdecydowanie niekomfortowe i miał ochotę jak najszybciej je zażegnać. Nie przychodziło mu do głowy nic co mogło być powodem sporu pomiędzy jego mamą i siostrą, a w szczególności nic co mogłoby mieć związek z nim.
- Słuchaj, wiem, że po naszym wyjeździe miałeś... gorsze stosunki z tatą, ale nie chciałbyś jechać go ze mną odwiedzić? – Wyrzuciła po chwili na jednym wydechu, zrzucając tym pytaniem bombę, której Harry zupełnie się nie spodziewał. Zaniemówił.
CZYTASZ
Hopelessness | l.s
FanfictionKiedy chcesz przestać istnieć. Po prostu. I nie chodzi tu o umieranie, ponieważ nikt nie wie co jest po śmierci, a wizja narodzenia się na nowo w innym ciele lub dalszego życia gdziekolwiek indziej, jest zbyt przerażająca. Harry wielokrotnie chciał...