Część 7

135 12 2
                                    

SŁUCHAJ CZYTELNIKU

Ja wiem, że to opowiadanie nie ma ani rąk, ani nóg, głowy i dupy nie urywa, a fabuła na razie obwiędła jak cycki facetki od majcy, ale dajcie tej książce (jeśli tak to można nazwać) jeszcze odrobinę czasu. Od kolejnego rozdziału postaram nie robić się takich skip time'ów i losowych historii jak w one-shotach, serio. Więc daj mi proszę jeszcze szansę. Przepraszam za cringe, a osoby, które znam w realu- błagam nie oceniajcie mnie po tym co pisze XDD Miłego czytania :)

Stałam właśnie naprzeciwko Levi'a. Mieliśmy zaraz zacząć walkę. Ja ją rozpoczęłam. Ruszyłam biegiem na bruneta, zamachując się ręką z zamiarem trzaśnięcia go w łeb. Ackermann zrobił unik i podstawił mi nogę, w czego efekcie się potknęłam. Levi wykorzystał mój brak równowagi, odwrócił mnie do siebie przodem, jedną ręką łapiąc moje dwa nadgarstki, a drugą złapał moją talię. Skończyłam na ziemi z Levi'em na biodrach. Ręce przytrzymał mi nad głową, a jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Jego ciepły oddech muskał mi policzki i nosek, co było bardzo przyjemne. Patrzyliśmy sobie w oczy.

- Ej, jesteś ciężki. Złaź że mnie!- Powiedziałam śmiejąc się przy tym. Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, nie dając mi nic więcej powiedzieć. No cóż, co innego miałam zrobić, niż oddać ten pełen miłości pocałunek. Chłopak całując mnie z coraz większą namiętnością, zjechał swoją ręką, którą wcześniej przetrzymywał moje nadgarstki na moją talię. Ja natomiast oplotłam swoje ręce wokół jego szyi, przyciągając Levi'a jeszcze bliżej. Chciałam go już dziś tylko dla siebie. Zdecydowaliśmy się na cały dzień w swoim towarzystwie nie bez powodu. Za dwa dni jedziemy na wyprawę po za mury. Była możliwość, że jedno z nas nie wróci, tak więc chyba rozumiecie?

Levi oderwał się ode mnie, a ja popatrzyłam na niego zdezorientowana i trochę zawiedziona. Może pośród żołnierzy ma reputację zimnego, bezuczuciowego i agresywnego krasnala z wysokim ego, ale przy mnie zmieniał się o 180 stopni. Choć wydawało się to nierealne, a kiedy to mówiłam, ludzie mi nie wierzyli, ale tylko i wyłącznie ja potrafiłam wywołać na jego twarzy szczery uśmiech. Robił to tylko wtedy, kiedy widział, że nie ma obok nas jakiejś osoby. No może jak Farlan i Isabel jeszcze z nami byli to przy nich, ale tak po za tym to w ogóle. Nie powiem, nawet cieszył mnie ten stan rzeczy.

-Wygrałem.- Wyszeptał mi do ucha uwodzicielskim głosem. Ja tylko spaliłam buraka i odwróciłam wzrok.

Jeszcze trochę powalczyliśmy, ale zbliżała się pora obiadu, więc głodni i zmęczeni poszliśmy razem w stronę stołówki. Oczywiście przed tym jeszcze umyliśmy ręce, a ja poprawiłam sobie przed lustrem fryzurę.
Dziś na obiad było to co zwykle. Jakaś papka bez smaku. Jedynie w poszczególne dni było coś bardziej "wykwintnego" . Wzięłam talerz z jedzeniem i podeszłam wraz z Levim do stolika gdzieś na uboczu. Było tam mało osób i nikt się nie pchał. Po za tym jak widzieli Levi'a to sami się usuwali z drogi. Gadaliśmy na jakieś randomowe tematy, czyli o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie moje gapiostwo przeważyło nad rozwagą, a kubek trzymany za ucho się od niego oderwał. Cała zawartość naczynia, wraz z nim poleciała na podłogę.
-Cholera... - Syknęłam do siebie.
-A widzisz, trzeba było trzymać kubek tak jak ja i nic by się nie stało. - Powiedział z przekąsem brunet. Popatrzyłam tylko na niego z wyrzutem i sięgnęłam do rozbitej porcelany. Mówiłam wam już, że jestem okropną gapą? Tym razem zagapiona w jakiś randomowy punkt i rozmyślająca nad swoim nieszczęściem, tak złapałam odłamek kubka, że jeden z nich, i to taki większy, wbił mi się w wewnętrzną stronę dłoni. Podniosłam się do siadu i popatrzyłam przerażonym wzrokiem na Levi'a. Ten się skapnął o co chodzi i otorzył szerzej oczy. Spanikowana przygryzłam dolną wargę, a w moich oczach zaczęły pojawiać się małe łezki. I to w sumie nie z bólu, a ze strachu. Mam jakiś strach przed ranami, ktore nie daj Boże trzeba sszyć. Zaczęłam trzęść skaleczoną ręką w panice.
-Ejejejej, dziewczyno nie rób tak, bo jeszcze większą krzywdę sobie zrobisz.-Powiedział brunet. Nie pomogło. Levi natychmiast wstał z miejsca naprzeciwko mnie i podszedł. Złapał za moją rękę i spojrzał mi w oczy.
-Skarbie, powiedziałem przestań. Pogorszysz sytuację. Pokaż. - Brzmiało to bardziej jak rozkaz, a nie prośba, więc posłusznie go wykonałam. Ten tylko zmarszył lekko brwi, jakby w geście niezadowolenia.
-Dobra, w swoim pokoju mam apteczkę, więc pójdziemy do mnie i ci to opatrzę, ok?
-Dobrze... - Powiedziałam przyciszonym głosem i wstałam z miejsca. Następnie wraz z Levi'em poszłam w stronę jego pokoju.

Zależni~ Levi Ackermann x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz