Część 13

58 5 4
                                    

                                                                                    1360 słów

-Naprzód żołnierze!- Krzyknął bojowo Erwin. Na jego znak wszyscy ruszyliśmy przed siebie, zostawiając za sobą tylko kurz. Około 300 metrów dalej wszyscy rozdzielili się tak jak wcześniej ustalił generał. Trzymałam się obok Levi'a, tuż za mną jechała Petra. Nie minęło pięć minut, a na niebie dało dostrzec się czerwoną flarę, oznaczającą pojawienie się tytanów. 

-Petra, wystrzel czerwoną flarę!- Rozkazał Levi.

-Hai!- Dziewczyna od razu wykonała polecenie i wystrzeliła czerwony pocisk, dając tym samym znać pozostałym oddziałom o pojawieniu się tytanów. Chwilę potem, tuż przed nami pojawiło się przed nami dwoje tytanów- zwykły i odmieniec.

-Petra, czarna flara!- Znów rozkazał brunet. Dziewczyna bez zastanowienia wystrzeliła czarną flarę, która ostrzegała pozostałe jednostki o pojawieniu się odmieńca.- Diana, bierz normalnego.- Oznajmił Ackerman, ale nie bardzo byłam przekonana do tego planu. To bardzo ryzykowne atakować na polu, gdzie nie ma ani drzew, ani domów. Mimo to wykonałam rozkaz. Stanęłam w siodle i wystrzeliłam linkami w ramię olbrzyma. Natępnie przypięłam się do jego szyi i z zamachem przecięłam skórę na jego szyi.  Zanim spadłam razem z tytanem na ziemię, szybko wbiłam się linkami w glebę i przyciągnęłam się na siodło mojego wierzchowca, przebiegającego obok. Szybko wróciłam do szeregu, ponownie ustawiając się obok Levi'a, który najpewniej już dawno wykonał swoją robotę.

- Biegną następne.- To fakt za nami biegły kolejne dwa odmieńce. Ale mamy dzisiaj szczęście...- Oluo, Eld, zajmijcie się nimi.- Levi szybko wydawał następne polecenia, nie patrząc się za siebie.

Dwie godziny później byłam już bardzo zmęczona. Założę się, że Kompas też pada z nóg. Co prawda konie wojskowe są bardzo dobrze trenowane na takie właśnie długie i wymagające podróże, ale to nie zmienia faktu, że też odczuwają zmęczenie. Zaraz potem usłyszałam słowa, których tak bardzo potrzebowałam.

-Zaraz powinniśmy być na miejscu.- Oznajmił szybko Ackerman, dalej patrząc przed siebie. 

-Nareszcie...- Westchnęła błogo Petra. Zaśmiałam się pod nosem na jej reakcję. Widocznie też już padała z nóg. W oddali dostrzegliśmy wystrzeliwane po kolei przez żołnierzy żółte flary. Zwykle oznaczają one udaną misję, i w tym przypadku w sumie też tak jest- udało nam się dotrzeć do miejsca naszego postoju. Petra już wiedziała co ma robić. Praktycznie natychmiast wystrzeliła taką samą flarę. W oddali dało się już dostrzec żołnierzy i ich konie oraz powozy. Nasza tymczasowa baza znajdowała się na skraju gęstego lasu. Było to miejsce dosyć ukryte przed tymi ludobójczymi bestiami. Westchnęłam na myśl, że to jeszcze nie czas relaksu, ponieważ trzeba rozłożyć namioty oraz nakarmić i napoić konie. Podjechaliśmy do pozostałych i zsiedliśmy z koni. Przywiązaliśmy je i nakarmiliśmy. 

-Świetnie się spisałeś przyjacielu.- Powiedziałam do jedzącego Kompasa i poklepałam go lekko w szyję. Szłam razem z moim oddziałem, który też już skończył zajmować się swoimi końmi w stronę wozu z zaopatrzeniem. Wzięliśmy stamtąd na razie same namioty. Ja z Levi'em jeden na naszą dwójkę, reszta również podzieliła się na dwie osoby- Eld z Oluo i Gunther z Petrą. Kiedy wzięłam namiot Petra spojrzała na mnie z dwuznacznym wyrazem twarzy i poruszyła brwiami.

-Ej! Nie patrz tak na mnie! A tobie jak zawsze same niestosowne myśli w głowie!- Naburmuszyłam się cała zarumieniona. Rudowłosa zaśmiała się wniebogłosy, a ja przejechałam wolną dłonią po twarzy, pokazując moje zażenowanie całą tą sytuacją. Starałam się tym ukryć, jak bardzo czerwona jestem na twarzy.

Zależni~ Levi Ackermann x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz