Jedynego idioty, który może mnie ocalić.

989 70 34
                                    

Dochodziła dziewiętnasta. Słońce leniwie opadało za horyzont, odbijając się w bezkształtnym lustrze oceanu, ustępując miejsca księżycowi i gwiazdom. W betonowym magazynie, oznakowanym jako C stały w cieniu cztery osoby, bacznie obserwujące szeroko otwarte wejście.

Z daleka dało się już słyszeć stukot niskich obcasów, uderzających o twarde podłoże, niosące się echem między kontenerami i blokami betonu, który powiadomił czwórkę mafiosów o zbliżającym się osobniku.

Nie długo później w wejściu pojawiła się stosunkowa niska sylwetka mężczyzny w kapeluszu z płaszczem zwisającym z ramion. Zatrzymał się na granicy ciemności pomieszczenia, a pomarańczawego światła wpadającego przez drzwi. Poprawił kapelusz i odchrząknął, wsuwając jedną dłoń nieznacznie do kieszeni.

Cztery postacie podeszły bliżej i uklęknęły, pochylając głowy.

- Nakahara-San, tak jak prosiłeś, wszyscy jesteśmy do twojej dyspozycji. - odezwał się chłopak w czarnym płaszczu, jako pierwszy unosząc wzrok na przełożonego.

- Świetnie. - powiedział zadowolony, że Boss nie potrzebował tego wieczoru nikogo z wybranych przez Osamu mafiosów.

- Jaki jest plan Nakahara-san? - zapytał najstarszy z obecnych mężczyzna o siwych włosach i koziej bródce.

- Przeszukamy te miejsca. Naszym celem jest francuska mafia. - rozłożył na ścianie jednego z kontenerów kartki, używając zdolności grawitacji, by te nie spadły. Była wśród nich mapa z zaznaczonymi lokacjami, zdjęcia budynków i, do niedawna jeszcze żywych, podwładnych Nakahary - Wpierw infiltracja terenu. Następnie rozeznanie i odnalezienie zwłok. Kiedy je znajdziemy, nastąpi rozdzielnie. - mówił spokojnie, pełen powagi - Czarne Jaszczurki zajmą się transportem ciał w bezpieczne miejsce, kiedy ja wraz z Ryunosuke zajmiemy się organizacją i zrównaniem jej z ziemią. - spuentował - Zrozumiano? - plan należał do raczej klarownych, Osamu nie zwykł zostawiać mu w takich chwilach nazbyt skomplikowanych zadań, czy łamigłówek. A mimo to w jego głosie kryła się pewna rosnąca ekscytacja, której nie do końca był świadom.

- Tak. - odpowiedzieli jednogłośnie, podporządkowując się bez problemu przełożonemu.

- Świetnie. W takim razie wyruszamy. - zakomenderował i ruszył przodem w pierwsze miejsce.

***

Ostatecznie okazała się to być trzecia lokalizacja. Opuszczona galeria na obrzeżach w pobliżu wylotówki z miasta. Faktycznie dla obcokrajowców musiała robić za niezłą siedzibę tymczasową. Zwłaszcza że samochodów ciężarowych nie było widać od drogi ani z lotu ptaka, bo całość była nieźle zarośnięta. Jednak patrole mieli na tyle kiepsko rozstawione, że prześlizgnięcie się między nimi nie było wielkim wyczynem. Oczywiście Nakahara nie narzekał na ten aspekt, bo ułatwiał on im zadanie.

Nakahara rozdał komunikatory i każdy założył swój do ucha, by w razie wcześniejszego rozdzielenia pozostać w kontakcie. Paroma ruchami dłoni niski mafiosa pokierował podwładnych wzdłuż korytarzy. Budynek miał dużo otwartych przestrzeni, co czyniło przemykanie między opustoszałymi stoiskami sklepowymi trudniejszym.

Na ich nieszczęście po drodze napotkali patrol i padły pierwsze strzały. Kule jednak zostały zatrzymane czerwoną poświatą i wystrzelone w stronę atakujących z o wiele większym impetem. Nikt z Portówki nie został ranny; z Francuskiego patrolu nie ostał się ani jeden. Problem polegał jednak na tym, że wystrzały były głośne, a co za tym idzie, to pewność, że cała organizacja już wie o intruzach.

Z każdej strony dobiegają ich szybkie, ciężkie kroki i krzyki. Nakahara nie ma za wiele czasu do namysłu, skoro nie mogą zrobić tego po cichu, to muszą działać szybko. Trochę wywraca mu to plany, ale jest to problem małej skali, niewart rezygnowania z misji.

"Wine & Whiskey "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz