***
- OI! ZABIERZCIE MNIE DO NIEGO! – krzyczał Bakugo na cały głos, hałasując metalowymi łańcuchami – POZWÓLCIE MI DO NIEGO WYJŚĆ! PRZYRZEKAM, ŻE JEŚLI ŻADEN Z WAS MNIE NIE WKURZY, TO NIKOGO NIE ZAATAKUJĘ! – mówił zdeterminowany blondyn, starając się zrobić wszystko co w jego mocy, my móc czuwać nad zielonowłosym chłopcem, który został zabrany przez mało znanych mu ludzi.
Nikt się nie zjawiał w progu zamkniętej celi, mimo tak donośnych krzyków. W pomieszczeniu pozostał już tylko Katsuki wraz ze znajomą z klasy, która starała się nie skrzywić twarzy od głośnych wrzasków ucznia, z którymi na jej nieszczęście miała do czynienia.
- HALO! DAJCIE MI SIĘ Z NIM WIDZIEĆ! – krzyczał dalej blondyn i nie wyglądało to na to, jakby miał przestać.
- Zależy ci na nim bardzo, prawda? – stwierdziła Uraraka wnioskując to po intensywnych obserwacjach umundurowanego.
- Huh? No tak – potwierdził Katsuki marszcząc brwi i na chwilę przerywając zdeterminowane krzyki.
- Wiesz. Na początku nie wiedziałam dlaczego bardziej martwiłeś się o jakiegoś nieznajomego niż o swoich przyjaciół z klasy, ale chyba teraz już wiem o co chodzi – mruknęła dziewczyna drapiąc się po głowie – Jest dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem? Jesteście kochankami, albo coś w tym stylu?
- H-Huh?! NIE! To nie tak! – zaprzeczył stanowczo Bakugo nie mogąc uwierzyć, co wymyśliła brunetka – To jedynie mój najlepszy przyjaciel. Chciałem mu po prostu wynagrodzić te wszystkie samotne lata... - mruknął chłopak.
- Naprawdę...? I... pozwalasz mu na tak wiele? W sensie. Nie zrozum mnie źle, ale wy centralnie spaliście razem ze sobą przez kilka dni a następnie tuliliście się do siebie przez całą drogę samochodem. To oczywiste, że zaczęłam coś sobie myśleć o waszej relacji – stwierdziła Ochacko nie mogąc uwierzyć, że Izuku jest dla umundurowanego tylko „przyjacielem".
- To najwidoczniej źle wszystko zrozumiałaś – syknął blondyn upierając się, że nie czuje do Midoriyi żadnej miłosnej więzi – Pff... Poza tym... To oczywiste, że on by nic nie odwzajemnił – dodał cicho chłopak rozpoczynając krążyć bezmyślnie wzrokiem po pomieszczeniu.
- Skąd to możesz wiedzieć? Może akurat by się okazało, że on też cię bardzo lubi – stwierdziła Ochacko uśmiechając się delikatnie – Bądź z nim szczery, nim będzie za późno.
Bakugo prychnął pod nosem i wziął sobie tą radę do serca. Na świecie, na którym działo się tyle złego, wszystko mogło wydarzyć się z dnia na dzień. Jak nawałnica nagle mogła zawitać do wioski i ją zmieść, tak niespodziewanie czyjeś życie mogło ujść w samotności. Jak wieczorem jesienne dnie, następnego ranka przeobrażały się w najstraszniejszej zimy mrozy, tak czyjeś emocje mogły się zmienić, a stopienie się ich do pierwotnego stanu mogło potrać zbyt wiele czasu.
Pośród zarazy mało kto pamiętał o czymś takim jak „miłość". Przygnębiające było życie ludzi żyjących. Bez krzty miłości, bez krzty zaufania do drugiego człowieka. Każdy dbał tylko o siebie. Dawni małżonkowie stawali się dla siebie obcy, albo martwi. Dawna rodzina robiła się w stosunku do siebie podejrzliwa. Już mało kto wierzył komukolwiek na słowo.
Wśród tej kruchości ludzkiego serca nikt by się nie spodziewał, że pewien uczeń, który potrafił z zimną krwią zamordować drugiego człowieka, niespodziewanie obdarzy szczególnym uczuciem swojego najdroższego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miał, nawet o tym sobie nie zdając sprawy.
CZYTASZ
Jedna Noc / Bakudeku
FanfictionGdy świat chyli się ku zagładzie nie ma czasu na miłość. W tym przypadku jednak pojawił się wyjątek. ! Uwaga, opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, brutalne sceny, treści 18+ !