Gdy spędzili ostatni dzień wspólnie | 16+ |

2K 157 162
                                    



***


          Pogoda na zewnątrz w przeciągu zaledwie paru godzin zmieniła się nie do poznania. Jak wcześniej jedynie wiał silny wiatr, tak teraz ten wiatr nie dość, że stał się znacznie silniejszy, to jeszcze unosił ze sobą płaty śniegu, które spadały z nieba.

Widoczność przez nieoczekiwany spadek śniegu pogorszyła się do tego stopnia, że ledwo dało się cokolwiek zauważyć z odległości kilkunastu metrów. Ściana białego puchu spadała gdzie tylko się dało. Pośród tej zamieci przez ciętą kurtynę szaty śnieżnej przedzierał się uczeń szkoły wojskowej, niosąc na swoich plecach okrytego ciepłym futrem osłabionego chłopaka.

Wybijało już południe, jednak z powodu pogody, jaka siała chaos na dworze, nie dało się tego wywnioskować za pomocą bacznych obserwacji. Mimo tego, tak jak dwaj nastolatkowie postanowili jeszcze godzinę temu, tak oboje mieli zamiar oddalić się od miejsca przetrzymywania i w spokojnej wspólnej samotności spędzić ze sobą czas.

Izuku nie odzywał się prawie w ogóle przez całą drogę na temat tego, co czekało Katsukiego. Chłopak starał się o tym nie myśleć, jednak nic nie było w stanie go powstrzymać od tego. Sama myśl o tym, że blondyna już jutro może nie być, była dla chłopaka przerażająca. W końcu znał się z Kacchanem od dawna. Oboje byli bliskimi sobie przyjaciółmi, którzy wpływali na siebie nawzajem. Wyobrażenie sobie utraty na zawsze takiej cennej więzi było strasznie dołujące.

- Zuzu? Nie jest ci zimno? Nie boli cię głowa? – zapytał zatroskany Bakugo kątem oka spoglądając na chłopaka, którego głowa leżała oparta o jego ramię – Mów mi o wszystkim, co cię frustruje.

- N-Nie, nic mnie nie boli. Tylko obawiam się o to, jak zareaguje Tenko, gdy się zorientuje, że oboje uciekliśmy – mruknął cicho Izuku.

- Aha. Nie przejmuj się nim. Jutro, gdy będzie już po wszystkim, wrócisz tam z powrotem. Nie oddalimy się daleko, więc zdołasz samodzielnie wrócić – stwierdził Katsuki patrząc pod nogi i stąpając po stabilnym gruncie – Więc twój kuzynek nie umrze z niepokoju o ciebie.

Dwóch nastolatków szło ulicami miasta, by znaleźć odpowiedni schron, o którym pojęcie mieli jedynie ludzie uprzywilejowani do tej wiadomości. Katsuki pomyślał, że to może być jedyne odpowiednie miejsce do spędzenia ostatniej w jego życiu nocy. Uczeń wiedział, że przez niego Izuku może pochorować się jeszcze bardziej, ale zielonowłosy sam nalegał, bo oboje natychmiast opuścili budynek gangu złodziei.

- Kacchan... - szepnął przestraszony Izuku mocniej zaciskając swój uścisk wokół umundurowanego, gdy tylko zauważył niedaleko trupa, który bez namysłu szwendał się po ulicy.

- Spokojnie, nie słyszy nas. Wiatr mu przeszkadza – oznajmił szeptem Bakugo bezpiecznie omijając jednego umarlaka – Widzisz? Nawet nie przesunął się o milimetr w naszą stronę.

- Faktycznie... - odetchnął z ulgą Izuku i zamknął oczy, by nie musieć się niepotrzebnie stresować widokiem umarlaków – Wiesz... nie potrafię przestać myśleć o tym jak będą dla nas wyglądać najbliższe dni. N-Naprawdę. Dlaczego to nie mnie mogli podrapać? Jestem odporny, nic by mi się nie stało ale tobie... - mruknął chłopak zaczynając żałośnie chlipać pod nosem.

- Uspokój się. Jedyne co teraz możesz zrobić to zaakceptować mój los i spełnić moje ostatnie zachcianki, bym chociaż szczęśliwiej umierał – odpowiedział Katsuki sam nie będąc w takim stanie żałoby jak Midoriya.

Bycie uczniem szkoły wojskowej przyzwyczaiło Bakugo do myśli, że kiedyś może umrzeć. Każdy z wojska był przygotowany na swoją śmierć, dlatego blondyn nie użalał się nad sobą i nie rozpaczał przed Izuku. Oczywistym było to, że chłopak nie chciał umierać, ale w tej sprawie nie miał już nic do gadania. Z każdą minutą po jego ciele rozprzestrzeniała się zaraza. Tego nie dało się cofnąć.

Jedna Noc / BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz