***
- Napatrz się Deku. Być może już nigdy więcej nie będziesz opuszczał bezpiecznej strefy – stwierdził Kirishima gdy auto podjeżdżało już pod zabezpieczone bramy areny, która mieściła w sobie kilka milionów ocalałych mieszkańców.
Czerwonowłosy chłopak kompletnie nie miał pojęcia, że Katsuki planuje zaprowadzić swojego towarzysza prosto do szkoły wojskowej, w której aktualnie znajdowała się również podbaza wojskowa dlatego myślał, że zielonowłosy zostanie już tutaj i nie będzie kontynuował wraz z nimi podróży.
- Opuści. Prowadzę go prosto do U.A – wyjaśnił Bakugo, a jego kolegom z klasy szczęka opadła.
Nie dość, że blondyn postanowił wziąć ze sobą marną płotkę, która nie potrafiła się sama obronić przed niczym, to jeszcze chciał ją zaprowadzić prosto do ich szkoły, która znajdowała się piekielnie daleko.
- Pan Aizawa wie? – zapytał Kirishima na co blondyn kiwnął głową.
- Czy on... na pewno sobie poradzi? – zapytała niepewna Ochaco mając wątpliwości co do tego, czy Deku sobie poradzi w trakcie podróży.
- Tym się nie musisz interesować. Póki będzie ze mną nic mu się nie stanie – zadeklarował Bakugo.
Izuku przez szybę pojazdu patrzył, na otwierającą się bramę, przy której stało co najmniej kilkunastu strażników na warcie. Wszyscy trzymali przy sobie ogromne strzelby dużego kalibru, że aż strach było do nich podejść.
Kirishima wymeldował się przed jednym strażnikiem i dostał zezwolenie na wjazd do schronu. Midoriya po raz pierwszy miał okazję znaleźć się w środku bezpiecznego ośrodka, dlatego był ciekawy wszystkiego, co się tutaj działo. Czy ludzie pracowali normalnie? Czy mieli co jeść, gdzie spać? Czy to miejsce naprawdę warte było zamieszkania?
- Hej... - zaczął nieśmiało Izuku szturchając siedzącego obok niego blondyna.
- Czego? – zapytał Katsuki rzucając Midoriyi przelotne spojrzenie.
- Czy... istnieje możliwość sprawdzenia, czy nie ma tu paru osób? – zapytał zielonowłosy mając w głębi duszy nadzieję, że znajduje się tutaj jego rodzina.
- Raczej jest, a co? Chcesz sprawdzić, czy są tu twoi bliscy? – zapytał Bakugo, choć to raczej było oczywiste, że właśnie to było powodem pytania.
Izuku przytaknął głową i obserwował jak pojazd wjeżdża do dzielnicy pełnej żywych ludzi. Zielonowłosy nigdy nie spodziewał się, że w bezpiecznej strefie wszystko będzie wyglądać tak ponurawo. Chłopak myślał, że ludzie cieszą się z tego, że zostali ocaleni przez kraj. Jednak przez szybę auta widać było tylko depresyjnych ludzi, którym na twarzy malowała się obojętność co do własnego życia.
Mało kto był chociażby lekko uśmiechnięty. Wszystko było takie smutne i przygnębiające, że na Izuku zaczął przelatywać ten sam nastrój. Zielonowłosy powoli zaczął zmieniać swoje myślenie w stosunku do takich zamkniętych przestrzeni, w których nie obowiązywała żadna państwowa konstytucja, tylko specjalnie wypisane prawa przez organizacje wojskowe oraz urzędowe, byleby podporządkować sobie ocalałych ludzi jak najbardziej.
- Ej, nie zwracaj na nich uwagi – mruknął cicho Katsuki do towarzysza, który pierwszy raz znalazł się w środku masowej izolatki – Ci ludzie z pewnością nawet nie spotkali na oczy umarlaka. Nie wiedzą jakie mają szczęście, że znaleźli się pod ochroną państwa.
- Rozumiem... ale jednak mogli zapewnić milsze warunki życia – odszepnął Midoriya i odwracając wzrok od depresyjnego widoku spojrzał w krwiste oczy blondyna, które zatrzymały się na nim.
CZYTASZ
Jedna Noc / Bakudeku
FanficGdy świat chyli się ku zagładzie nie ma czasu na miłość. W tym przypadku jednak pojawił się wyjątek. ! Uwaga, opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, brutalne sceny, treści 18+ !