Gdy złożyli sobie obietnicę

1.6K 149 62
                                    



***



- Zuzu, wstawaj – mówił Katsuki, szturchając śpiącego chłopaka o ramię, by wybudzić go z krótkiego snu.

Izuku mozolnie otworzył oczy i dopiero po paru sekundach zorientował się co wyczynił. Zielonowłosy zerwał się gwałtownie z łoża i kątem oka zauważył, że za oknem był już ranek. Chłopak nie mógł uwierzyć, że zemdlał w tak ważnym momencie. Stracił cenne chwile ze swoim Kacchanem. Jak bardzo ten los miał zamiar go jeszcze dręczyć?

Midoriya natychmiast pożałował tego, że tak szybo się zerwał. Momentalnie przed oczami chłopaka pojawiły się czarne śmigające obłoki, a jego głowa zaczęła ostro go boleć. Na domiar złego chłopak miał podwyższoną gorączkę. Na nic się zdały tabletki z apteczki Uraraki, ani na nic się zdało leczenie, jakie zafundował zielonowłosemu jego kuzyn.

Rozchorowany Izuku jak był, tak nadal pozostawał ciężko chorym.

- Spokojnie. Połóż się. Mamy jeszcze trochę czasu – zapewnił Katsuki, rękoma przysuwając chorego z powrotem na miękką poduszkę.

Midoriya ze strachem w oczach przyjrzał się blondynowi. Z uczniem szkoły wojskowej nie było jeszcze najgorzej, jednak w okolicach jego rany skóra zaczęła powoli gnić. Katsuki wolał nie ukazywać ręki, która została zraniona, swojemu drogiemu towarzyszowi. Zielonowłosy zdecydowanie nie chciałby widzieć czegoś tak ohydnego i nieludzkiego.

A pomyśleć, że jeszcze parę godzin temu jego ręka była niemalże w nienaruszonym stanie. Teraz na jej wierzchu widać było bardzo wyraźnie wszystkie żyły, które transportowały krew z miejsca na miejsce, a w okolicach zadrapania dało się zauważyć siniejącą skórę, która wyglądała niemalże identycznie jak u trupów.

- Ka-... - zaczął Midoriya jednak w utworzeniu jakiegokolwiek zdania przeszkodził mu kawałek bułki, który został wepchnięty mu do buzi siłą przez blondyna siedzącego na brzegu łóżka.

- Żryj to i nie gadaj – syknął Katsuki ewidentnie mając za złe Midoriyi, że ten doprowadził się do tak fatalnego stanu – Pamiętam, że wczoraj od południa nic nie jadłeś. Pewnie to było głównym powodem, dla którego zemdlałeś późno w nocy.

Izuku sam będąc na siebie zły za to, że dopuścił się do takiego wycieńczenia, pochwycił bułkę w osłabione dłonie i zaczął ją żuć w buzi. Bakugo w międzyczasie podał choremu również gorącą wodę, by ten mógł czymś popić suche jedzenie i obserwował go uważnie cały czas, nie pomijając żadnego jego detalicznego ruchu.

- Przepraszam... - mruknął zażenowany zielonowłosy gdy skończył jeść.

- To nie jest ważne. Ważne jest to jak się czujesz – oznajmił Katsuki odbierając z wychudzonych rąk pusty kubek po wodzie – Jesteś w stanie sam się ubrać, czy mam ci pomóc?

- Chyba... przyda mi się pomoc – mruknął cicho zdenerwowany zielonowłosy czując, że nawet kołdra, którą był nakryty, ważyła dla niego tonę.

Bakugo ostrożnie zsunął kołdrę na drugi plan i z delikatnością w każdym ruchu zaczął zakładać Midoriyi spodnie. Rozchorowany chłopak na tyle nie potrafił odpowiednio funkcjonować, że ledwo był w stanie na parę sekund unieść swoje nogi nad ziemią. Od kiedy dla Midoriyi łydki ważyły tak wiele jak jakieś kilku kilogramowe ciężarki? Jak to się stało, że stan chłopaka stał się taki krytyczny?

- Kacchan... Niedobrze mi... - powiedział Izuku czując, że zaraz zwymiotuje.

- Oi, oi, oi. Nie po to jadłeś bułkę by teraz ją zwrócić – syknął Bakugo widząc jak zielonowłosy chwyta się za brzuch – Wytrzymaj chwilkę. Zaraz podam ci jakieś tabletki, ale najpierw muszę cię do końca ubrać – dodał przekładają przez głowę Midoriyi koszulę wraz z pomarańczową bluzą.

Jedna Noc / BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz