Następnego dnia z rana, Robert udał się do Centrali, by potwierdzić ukończenie zadania związanego z Goblinami i otrzymać stosowną nagrodę. Trochę dziwnym wydało mu się to, że wszyscy z najbliższej okolicy przyglądali mu się jakby nagle wyrósł mu kaktus na głowie. Ale po chwili doszedł do wniosku, że to nie może być kaktus, bo wtedy matki nie odciągałyby swych pociech od niego. To ewidentnie musi być coś na tyle zboczonego, by zmusić te kobiety do takiej reakcji i powoli zaczęło mu świtać w głowie co to mogłoby być. Gdy w końcu sobie przypomniał co się działo wczoraj popołudniu do samego wieczora, to przyspieszył kroku, by jak najszybciej opuścić tę dzielnicę. Wydawało mu się, że już opuścił rejon, w którym ludzie będą kojarzyć go z zabawami z kuzynkami Krays, ale gdy tylko zbliżył się do powoli rozbieranej bramy, wciąż pilnowanej przez minimalny oddział straży, to został powitany kocim graniem i licznymi gratulacjami za to, że tak doskonale radzi sobie w łóżku i to w dodatku z dwiema kobietami naraz.
W końcu dostał się do miasta wewnętrznego wciąż okolonego murem, który już za kilka tygodni zmieni swoje położenie, znów zwiększając powierzchnię Miasta Królewskiego. Tu nikt go nie wskazywał palcami jako tego, który potrafi obsłużyć dwie kobiety naraz i to tak, by cała okolica to słyszała, ale tu pojawił się inny problem. Jego tytuł najmłodszego Paladyna w historii istnienia formalnej instytucji Najemników i śmiałka, który wykonał liczące sobie dwieście lat zadanie. Odprowadzany szumem szeptów dotarł do Centrali, wszedł do środka i zamykając za sobą drzwi, oparł się o nie.
- Uff. – Westchnął. – Kiedy to się wreszcie skończy? – Zapytał retorycznie i dopiero wtedy podniósł wzrok i to chyba był błąd, bo zobaczył najemników i interesantów wpatrzonych w niego nic nierozumiejącym wzrokiem, ale i minami tak komicznymi, że w innych okolicznościach zacząłby się śmiać z tego widoku. – Khym. – Chrząknął i udając, że nic nie widzi, ruszył na piętro.
- Robert! –Ledwie dotarł na szczyt schodów, usłyszał krzyk Alfonsa już tradycyjnie zajmującego najdalszy fotel na tym poziomie.
- Czy ty w ogóle ruszasz się stąd? – Zapytał, podchodząc do siedzącego. Po chwili usadowił się na sąsiednim i w przyjemnej ciszy przyglądał się spokojnej krzątaninie, tak odmiennej od harmidru panującego na parterze. Czuł jak Alfons coraz bardziej się denerwuje, rozsadzany męczącą go ciekawością. – Męczy cię to, co?
- Mówże wreszcie. – Zażądał z iskierkami rozbawienia wypełniającymi mu oczy. I Robert zaśmiawszy się krótko i opowiedział wszystko.
No, niemal wszystko.
- To będzie 30 Złotych Guldenów. – Powiedziała dziewczyna, kładąc na ladę pieniądze za wykonaną misję. – Czy byłby pan zainteresowany kolejną?
- Hm. – Mruknął Olofson, zastanawiając się nad tym czy chce mu się coś robić po tak krótki odpoczynku i doszedł do wniosku, że nie. – Mam trochę spraw na miejscu.
- To może jakaś misja na terenie miasta?
- Dla Paladynów są takie? – Zdziwił się.
- Oczywiście. – Odparła.
- Może pani przedstawić mi kilka?
- Już. – I zniknęła na zapleczu, skąd wyłoniła się po kilku minutach z naręczem kartek. – Mam tu różne misje, od poszukiwania zaginionych osób z biednych dzielnic po zagadkę tajemniczych kradzieży w pałacach arystokracji.
- Jakie misje są najczęściej wybierane przez takich jak ja?
- Tajemnicze kradzieże w pałacach.
CZYTASZ
Najemnik
FantasyMłody lokaj wdaje się w romans z córką hrabiego. Przyłapany z nią w łóżku, musi uciekać. Tak zaczyna się jego podróż życia.