Powrót

33 4 1
                                    

Powrót do Miasta Królewskiego trwał znacznie dłużej niż podróż w tamtą stronę, a to wszystko ze względu na obecność Natalii. Robert nie chcąc zmuszać jej do spania w terenie tak wyznaczał marszrutę, by jak najczęściej nocować w gospodach. Jednak nastał taki wieczór, że w okolicy nie było żadnego zajazdu i chcąc nie chcąc musieli spać na gołej ziemi.

- Trochę twardo. – Narzekała Natalia. – Robaki wszędzie łażą. – Kontynuowała. – Dym z ogniska zawiewa. – Ale gdy Olofson ją przytulił, praktycznie kładąc na sobie, zamilkła i niemal natychmiast zasnęła. Jej co prawda było wygodnie i ciepło, ale on całą noc męczył się. Nie dlatego, że była ciężka, bo nie była, ale dlatego, że korzeń go uwierał, a nie mógł za bardzo się poruszyć, bo nie chciał jej obudzić. – Dzień dobry. – Powiedziała wyspana i zdziwiła się widząc jego podkrążone oczy. – Nie wyspałeś się? – Zapytała, a gdy potwierdził, przysunęła się do niego i pocałowała w usta. – Przepraszam. – Szepnęła i znów przyssała się do jego warg.

- Khym. – Usłyszeli chrząknięcie i odwrócili się, by spojrzeć na jego źródło.

- Carlo? – Zapytał Robert na widok herszta lokalnych rzezimieszków, ale zdziwił się widząc go w kosztownych szatach godnych hrabiego. – A może raczej hrabio Carlo. Nowy hrabia zaczął się śmiać ściągając tym swoich podwładnych i już po chwili dołączyli do niego młody zabójca, tak skutecznie podrzynający gardła przeciwnikom i Radelk, olbrzym o wyjątkowo łagodnej osobowości. Obaj mieli na sobie ubrania, które zdawały się zupełnie do nich nie pasować, ale o dziwo po bliższym przyjrzeniu się, okazywały się idealnie komponować z ich osobowościami i co istotne, umiejętnościami. Nożownik miał na sobie swój stary pas z ostrzami do rzucania i podrzynania, a reszta stroju niewiele różniła się od uniformu lokaja, choć był może trochę luźniejszy. Natomiast Radelk już całkowicie wyglądał jak lokaj i gdyby nie jego rozmiar, to niczym nie różniłby się od przełożonego Roberta jeszcze z hrabstwa Trawin River. Jedynym odstępstwem od tradycji, były skórzane ochraniacze na nadgarstkach, które bardziej służyły do ochrony przed ochlapaniem krwią niż przed pocięciem nadgarstków. – Szybko zrobili Cię hrabią.

- No, hrabia Karnak, ten który przysłał tu swoich ludzi, też był zdziwiony, ale wychodzi na to, że król już od jakiegoś czasu szukał pretekstu do pozbycia się tego starego pryka.

- Sam król Cię wspiera?

- Od samego początku. – Odpowiedział nowy pan hrabstwa. – A i nie jestem hrabią Carlo, tylko Carlo hrabia Rezick.

- Oczywiście, Carlo hrabio Rezick. – Odparł Robert, kłaniając się w pas z szerokim uśmiechem.

- Ej, nie kpij sobie ze mnie! – Obruszył się dawny przywódca rzezimieszków.

- Ależ jakbym śmiał. – Zaprzeczył najemnik, nie przestając się szczerzyć.

- Ech. – Carlo westchnął i machnął ręką, odwracając się. – Zapraszam do nas, musicie być niewyspani od leżenia na gołej ziemi.

- Nic mi nie jest! – Natalia krzyknęła, bojąc się tak bliskich kontaktów z arystokracją.

- Ale mi jest. – Poprawił ją Robert. – I nie masz powodu się go obawiać, bo jeszcze kilka dni temu był hersztem lokalnych bandytów.

- Ej, tylko nie bandytów! – Znów obruszył się Rezick.

- Od ilu dni masz ten tytuł?

- Od dwóch, ale zarządzam terytorium już od siedmiu.

- I jak sobie radzisz?

- Jak na razie jest spoko. – I nic już nie mówiąc ruszył w stronę, jak się okazało, niedalekiego pałacu. Gdy wchodzili do środka, to Olofson doznał deja vu i włosy na karku stanęły mu dęba na wspomnienie pierwszego spotkania z Invictą. – Coś się stało? – Zapytał Carlo, dostrzegając dziwną reakcję najemnika.

NajemnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz