– Oszalałeś? – Spojrzałam na Aleksieja z wyrzutem, po czym znowu na teczkę, upewniając się, czy przypadkiem nie miałam zwidów. Nie. Cały czas to jedno nazwisko widniało na pierwszej stronie. – Wysyłasz mnie na śmierć.
– Nie oszalałem – odpowiedział jedynie, w ogóle nieprzyjęty resztą moich słów.
Zmrużyłam oczy i wzięłam głęboki wdech, próbując się opanować. Mimo wszystko nie mogłam się tak zachowywać. Kilka wdechów jednak nie pomogło mi się uspokoić. Czułam złość do Aleksieja, że zrzucił na mnie taką bombę. Równie dobrze mógłby mi teraz wpakować kulkę w głowę.
– Mam zabić syna bossa największej mafii w Stanach Zjednoczonych? – upewniłam się, starając brzmieć opanowanie, jednak w moim głosie było słychać ton goryczy.
– Nie.
– Nie? Nie jest to syn jednego...
– Jest – przerwał mi hardym głosem. Zamilkłam widząc, że teraz to Aleksiej zabiera głos. – Nie masz go zabić, masz go chronić.
Nie mogłam powstrzymać się od prychnięcia. Gdyby w tej chwili cokolwiek piła, wyplułabym to. Resztkami sił hamowałam się od wybuchnięcia gromkim śmiechem. Powstrzymywało mnie jedynie stanowcze spojrzenie Aleksieja, mówiące mi, że przekraczam granicę.
– Dlaczego? – Musiałam zapytać. Aleksiej nie był głupi, a do tego siedział w tej branży tyle lat, że jego ruchy zawsze miały określony cel. Nie robił nic, czego dokładnie nie przeanalizował. Nie lubił tracić ludzi, pieniędzy, czasu. Nie lubił przegrywać. Dlatego każdy swój ruch dokładnie wcześniej obmyślał, szukając jak najlepszego wyjścia. W tym, że teraz dał mi takie zlecenie, również musiało coś się kryć. Jednak nie podejmę się tego, dopóki nie dowiem, co dokładnie. Tym razem nie chodziło o zabicie pomniejszego mafiosa. Nicolas Donati był grubą rybą. Dodatkowo nie miałam go zabić, tylko chronić. Gdy tylko dowie się, jaka osoba zawitała do jego miasta, na powitanie dostanę kulkę w głowę.
Aleksiej westchnął głęboko, przejeżdżając ręką po siwych włosach. Jego błękitne oczy przygasły, a twarz objęło przygnębienie. Już dawno takiego go nie widziałam. Chyba ostatni raz... osiem lat temu... jak jego syn został zamordowany.
– Co jest? – zapytałam zaniepokojona.
– Tracę władzę, sojuszników, interesy. To tylko chwila, jak stracę i Moskwę.
– O czym ty mówisz? Ostatnio zacząłeś współpracować z Ukrainą i Irlandczykami. Wszystko szło dobrze...
– Tak było. Ale wkroczył Siergiejew. Przejął każdy towar, który wysłałem.
Zrobiło mi się słabo na dźwięk tego nazwiska. Miałam wrażenie, że temperatura spadła o parę stopni. Poczułam przerażające zimno. Wzięłam głęboki wdech. Brakowało mi powietrza.
– Idzie po nas – dodał po chwili. Jego głos brzmiał... jakby już się z tym pogodził. Pogodził się z przegraną, ze stratą całego dobytku życia.
Na samo nazwisko - Zadornov - jeszcze kilkanaście lat temu drżała cała Rosja. Ojciec Aleksieja - Dmitrij Zadornov - z tego co wiedziałam ze słyszanych opowiadań, w pewnym momencie miał w rękach całe te państwo. Można rzecz, że był podziemnym prezydentem Rosji. To on zarządzał całym towarem narkotyków, jakie były rozprowadzane w tej części świata. Choć głównie zasłynął z handlu broni na osiemnaście różnych państw. Jego szczyt panowania miało miejsce, gdy Aleksiej był jeszcze dzieckiem. Potem, gdy Dmitrij zmarł, a jego syn objął władzę, nazwisko Zadornov straciło nieco na sile. Choć to nie znaczy, że nie miało żadnego znaczenia. Gdy ja weszłam do biznesu, Aleksiej miał jeszcze cały zachód Rosji, plus licznych sojuszników z innych państw. W miarę czasu on wykluczał go z biznesu. Zabierał sojuszników z Europy i kolejne tereny w Rosji. Petersburg, Niżny Nowogród, Jekaterynburg. Teraz w tych miastach odwiedziny Aleksieja skończyłyby się jego śmiercią. Jeszcze parę miesięcy temu miał silną pozycję w Moskwie. Jego rodzinny biznes - handel bronią - nie był już głównym źródłem dochodów. Główny zysk dawało sprzedaż narkotyków. Wszyscy więksi, jak i pomniejsi, dilerzy w stolicy mieli towar od Aleksieja. Miał monopol na niego. Do tego był właścicielem paru klubów, hoteli i restauracji. Kilka miesięcy temu nawiązał współpracę z Ukrainą i Irlandczykami o sprzedaż broni. Co prawda nie miało to większego znaczenia, bo tamtejsze mafie miały bardzo ograniczony budżet. Współpraca miała bardziej charakter zachęcający. Chcieliśmy pokazać innym potencjalnym sojusznikom, że znowu chcemy wkroczyć na rynek z bronią.
CZYTASZ
Odcienie szkarłatu
RomanceOd początku wiedziała, że ta misja będzie inna niż dotychczas. Miała chronić. Pierwszy raz w życiu dostała takie polecenie. Zawsze podchodziła z pełnym profesjonalizmem do swojej pracy, dlatego tym razem również w pełni się zaangażowała... nawet za...