Rozdział 2

277 46 63
                                    


Moje ciało zatopiło się w miękkim fotelu. Tego potrzebowałam. Założyłam nogę na nogę i spojrzałam na chmury zasłaniające widok. Wystartowaliśmy parę minut temu i samolot był już na odpowiedniej wysokości.

– Czego sobie pani życzy do picia? – Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Stewardessa uśmiechała się do mnie szeroko.

– Dziesiąta rano – pomyślałam na głos, patrząc na zegarek w telefonie. – Idealna godzina na rum.

– Hiszpański, angielski czy francuski?

– Długa droga przede mną. Chętnie spróbuję każdego.

– Dobrze. Już podaję – oznajmiła, kiwając głową ze zrozumieniem.

Minęła dosłownie chwila, a kobieta pojawiła się przed moimi oczami.

– Angielski, hiszpański i francuski – mówiła, kładąc po kolei na stół kieliszki z bursztynowym trunkiem, różniącym się od siebie jedynie odcieniami. – Czy coś jeszcze podać? – zapytała, prostując się jak struna.

– Nie. To wszystko. Proszę mi na razie nie przeszkadzać. Mam parę spraw do załatwienia.

– Oczywiście. W razie potrzeby proszę wcisnąć guzik.

Kiwnęłam ze zrozumieniem i odwróciłam głowę od kobiety. Jak tylko odeszła, złapałam za białą teczkę, w której znajdowały się informacje o mafii Donati. Otworzyłam papier, a na moje kolana spadło zdjęcie Nicolasa. Nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale miał coś w sobie.  A im dłużej wpatrywałam się w jego fotografię, tym bardziej chciałam wiedzieć co. 

Z niechęcią odłożyłam zdjęcie na stół i zajęłam się informacjami. Pobieżnie przeleciałem wzrokiem po pierwszych kilku stronach. Większość informacji, albo była dla mnie zbędna, albo już od dawna wiedziałam. Nicolas Donati nie miał rodzeństwa, więc po śmierci ojca, to on zostanie bossem. Dlatego jego rodzic - Edoardo Donati - pięć lat temu oddał mu cały rodzinny biznes w New Jorku, jako próba przed przejęciem całego interesu. Z tego co mówiły plotki, świetnie sobie radził. Miał głowę do tego biznesu. 

Przerzuciłam kartkę. Następne strony były o ojcu Nicolasa. W większości również nie były dla mnie nowością. Edoardo Donati miał w rękach ponad połowę stanów. Reszta była zarządzana przez mniejsze mafię. Jednak żadna nie równała się Donati. Wiadome to było, mimo że ściśle tajna była ilość członków, budżet, broń jaką dysponowali. Także informacje o sojusznikach były dość poufne. Jedynie oficjalnie potwierdzona została współpraca z włoską mafią, od której Edoardo Donati pochodzi. W tym świecie był trochę legendą. Opowieści o nim stawały się coraz bardziej rozmyte przez wiatr. Można usłyszeć tak wiele historii, niektóre drastycznie różniące się od siebie. Ja trzymałam się tej, którą opowiedział mi wiele lat temu Aleksiej. Edoardo Donati był synem członka włoskiej mafii. Jego ojciec dogadał się jednym z wielu wówczas bossów w New Jorku i ożenił swojego syna z jego córką. Po śmierci teścia władza wpadła w jego ręce. Szybko pozbył się konkurencji. Z biegiem lat rozszerzał swoją działalność i teraz uważany był za jednego z potężniejszych ludzi w tym środowisku.

Gdy skończyłam czytać teczkę, rzuciłam ją na stół. Odetchnęłam głęboko. Miałam dużo pracy przed sobą. Musiałam chronić Nicolasa, a żeby tego dokonać, miałam zamiar się do niego zbliżyć. Do czasu jak nie pozna mojej tożsamości, wszystko powinno przebiegać bezproblemowo. Problem zaistnieje, gdy Nicolas dowie się, kogo wpuścił na swój teren. A to na pewno w końcu się wydarzy. Niczego nie da się ukrywać w nieskończoność. Można jedynie przedłużać pozostawanie czegoś w tajemnicy, ale z biegiem czasu i tak w końcu prawda wypłynie.  A gdy już to się wydarzy, będę musiała jak najszybciej zniknąć wśród gwałtownego nurtu.

Odcienie szkarłatuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz