Perspektywa Arona:
Wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków, więc w domu panuje cisza a ja siedzę właśnie w gabinecie i rozmyślam jak moje życie zmieniło się od chwili narodzin aż do teraz. Kiedyś będąc jeszcze dzieckiem razem z bratem marzyliśmy o takiej miłości jaką mieli rodzice, ale niestety życie szybko pokazało nam jak potrafi być brutalne. Mając dziewiętnaście lat jako pierwszy z naszej dwójki znalazłem swoją mate. Wtedy byłem najszczęśliwszym wilkiem na świecie, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo moja mate nie za bardzo była zadowolona z tego, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Od początku miałem świadomość, że jej bardziej podobał się mój brat niż ja, ale mimo to starałem się jej dogadzać i spełniałem wszystkie jej zachcianki, by tylko zwróciła na mnie uwagę. Jace mi wielokrotnie mówił do czego zdolna jest moja mate, ale ja byłem tak bardzo zaślepiony uczuciem do niej, że nie zwracałem uwagi na słowa brata, dopuki na własnej skórze nie przekonałem się jaka ona jest.
Pewnego razu chciałem zrobić mojej świeżo sparowanej przeznaczonej niespodziankę, więc wcześniej wróciłem z patrolu. Już od wejścia wiedziałem, że coś jest nie tak. Wszędzie były porozrzucane ubrania, a z sypialni dochodziły do mnie jęki mojej mate i kogoś jeszcze. Wchodząc do sypialni zobaczyłem jak moja przeznaczona pieprzy się z jakimś facetem. Furia zalała mój umysł i ciało, a ja straciłem kontrolę nad tym co robię i w przypływie gniewu zabiłem ich oboje, a po wszystkim zmieniłem się w wilka i uciekłem do lasu. Nie patrzyłem na to gdzie biegnę. Byłem pogrążony w rozpaczy przez to co uczyniłem i co zrobiła moja mate.
Było już ciemno, a ja byłem daleko od domu i nie bardzo miałem ochotę, a tym bardziej chęci by wrócić, więc położyłem się pod drzewem i zaczęłem przeklinać swój los. W tamtej chwili oddałbym wszystko by nigdy nie spotkać mojej mate i stało się coś niesamowitego wszystko co czułem do mojej przeznaczonej zniknęło.
Po powrocie do domu wyznałem mojej rodzinie co zrobiłem i to co postanowiłem, a postanowiłem że odejdę. Rodzice jak i brat okazali mi pełne wsparcie, bo wiedzieli, że jako alfa będę musiał wcześniej czy później opuścić tą watahę by stworzyć nową sforę, a to nie było takie proste jakie się wydawało. Największy kłopot to był brak ziemi pod budowę watahy, ale ten problem szybko się rozwiązał, gdy mój nalepszy przyjaciel Adam White zaoferował mi swoją pomoc i kawałek swojego terytorium. Z pomocą brata i Adama zbudowałem swoją niewielką watahę i tak oto rządzę nią do dziś. Mimo, że moje stado nie jest wielkie to żadna inna sfora nigdy nie odważyła się nas zaatakować, a wszystko dlatego, że za moimi plecami stoją dwie wielkie watahy mojego brata i mojego przyjaciela.Z moich wspomnień wybudza mnie dwonek telefonu.
- Aron Henderson, słucham?
- Witaj Aronie, z tej strony Tom Denvel. Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. Czy mógłybm jutro do ciebie przyjechać? - zapytał Tom.
- Witaj Tom. Oczywiście możesz jutro przyjechać. Nie widzę problemu. - odpowiedziałem uprzejmie, chociaż podejrzewałem czego może dotyczyć ta rozmowa.
- To świetnie. W takim razie będziemy z córką jutro. - oświadczył zadowolony i się rozłączył. Westchnęłem. Tom właśnie potwierdził moje przypuszczenia co do tematu jutrzejszego spotkania. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie mi wciskał swojej córki na siłę.
CZYTASZ
Ta gorsza beta
FantasyLily Peterson jest młodą betą, której życie z pewnością nie jest bajką. Niechciana przez rodzinę, niezauważana przez watachę stawia czoło przeciwnościom losu. Jak potoczą się losy dziewczyny? Czy w końcu odnajdzie upragnione szczęście? A może znowu...