Rozdział 13 - (Nie) rodzinny obiad

2.1K 75 3
                                    

Perspektywa Lily:

Kiedy razem z Emily byłyśmy już nie daleko domu głównego pożegnałyśmy się i każda nas ruszyła w swoją stronę. Bardzo polubiłam młodą betę i żałowałam, że nie mogę z nią spędzić całego dnia, no ale niestety Emily ma swoje obowiązki, które musi wypełnić.

Wchodząc do domu zdjęłam kurtkę oraz buty i ruszyłam do łazienki by umyć ręce. Po wizycie w łazience udałam się od razu do jadalni, gdzie czekała na mnie rodzina Pirców.

- Wreszcie księżniczka raczyła się pojawić - odezwała się luna kpiąco, a ja spuściła głowę i usiadłam koło Marco, który nie był z tego powodu zadowolony, ale nic nie powiedział.

- Amando! - warknął Stefan

- Stefanie, dobrze wiesz, że ta dziewczyna - wskazała na mnie palcem-  nie powinna się spóźniać, jak to świadczy o niej jako o przyszłej lunie - oświadczyła chłodno Amanda

- Przestań w końcu czepiać się Lily, bo dobrze wiesz, że ty też z początku naszej znajomości nie świeciłaś przykładem. - rzekł Stefan patrząc na swoją partnerkę groźnym wzrokiem, przez co Amanda poczerwieniała na twarzy ze złości, ale więcej się nie odezwała.

Obiad mijał nam w ciszy i dopiero pod koniec posiłku Luna na powrót odzyskała swoją odwagę.

- Słyszałam Marco, że była dziś u ciebie Tiffany? - odezwała się partnerka Stefana patrząc na mnie z triumfalnym uśmieszkiem

- Tak matko była u mnie i miło spędziliśmy czas. - odpowiedział Marco, na co ja na jego słowa odłożyłam widelec na bok, bo nagle straciłam apetyt.

- Widziałam jak wychodziła z domu i była bardzo zdenerwowana. Czy coś się między wami stało? - spytała Amanda z przejęciem w głosie.

- To nic poważnego matko, tylko dowiedziała się o mojej przeznaczonej - rzekł Marco spokojnym tonem, przez co się zdziwiłam, bo nie raz kiedy ktoś o mnie wspominał to przeznaczony reagował złością

- Oh, mam nadzieję, że się szybko pogodzicie. Tiffany to taka miła i piękna dziewczyna, aż szkoda byłoby skończyć tak waszą długoletnią znajomość. - oświaczyła Luna patrząc na syna pokrzepiająco.

-  Z pewnością mamo tak będzie. - odpowiedział jej z cwanym uśmieszkiem. Dłużej nie chciałam tego słuchać, więc przeprosiłam alfę i poszłam do swojego pokoju. Wchodząc do sypialni położyłam się na łóżku i się rozpłakałam, bo zdałam sobie sprawę, że wszystkie moje nadzieje na udany związek z Marco wyparowały. W tej właśnie chwili żałuję, że nie mam przy sobie żadnej przyjaciółki której mogłabym się wyżalić i ewentualnie z nią zapić smutki.
Byłam tak zajęta szlochaniem w  poduszkę, że nawet nie zauważyłam jak ktoś wszedł do pokoju.

- Przepraszam cię Lily, że musiałaś tego słuchać - Usłyszałam głos Stefana za swoimi placami.

- Nie musisz mnie przepraszać, bo w końcu to nie twoja wina, że Marco mnie nie chce. - wyszlochałam i usiadłam na łóżku, a alfa koło mnie.

- Lily - westchnął i mnie przytulił - Na prawdę nie wiem co ci mam doradzić, ale wiedz jedno, że możesz na mnie liczyć. Ja zawsze będę stał po twojej stronie niezależnie od sytuacji, więc pamiętaj o tym. - powiedział, a ja jeszcze bardziej się w niego wyuliłam. Tuląc się do alfy poczułam się tak jakbym w końcu miała kochajacego ojca, który będzie stał za mną murem i zawsze będzie mnie bronić.

Ta gorsza betaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz