Rozdział 25 - Spacer

2.1K 82 5
                                    

Perspektywa Lily :

Już od kilku dni przebywam na terenie watahy ,, Nowa nadzieja,,  i powoli zaczynam się aklimatyzować, co w porównaniu do mojej przyjaciółki przebiega dość wolno. Emily szybko przystosowała się do życia w tej sforze, a to wszystko za sprawą Jamesa, który traktował ją jak najcenniejszy skarb i nie odstępował jej na krok, przez co miała mniej czasu dla mnie. Ale rozumiałam to i cieszyłam się jej szczęściem. Ja zaś przez te kilka dni zdążyłam lepiej zapoznać się z terenem jak i z członkami stada, którzy zorganizowali dla nas małą imprezę powitalną, co było miłe z ich strony. 

Ani mnie, ani Emily podobnie jak resztę wilczyc nie ominęła też praca przy rozbudowie naszego terytorium. Praca nie była ciężka, bo kobiety głównie zajmowałby się malowaniem  ścian i wykańczaniem wnętrz, choć zdarzało się też, że któraś z wilczyc kładła panele podłogowe, bądź pomagała przy wstawianiu okien. Dzięki temu budowa szła powoli naprzód. W wolnych chwilach często chodziłam na spacery. Najpierw spacerowałam sama, ale z biegiem czasu dołączył do mnie alfa, który tak jak ja próbował choć na chwilę odpocząć od swoich obowiązków. Z początku nie czułam się komfortowo przy alfie, ale z biegiem czasu przyzwyczaiłam się do jego obecności, a nawet zaczęłam się przed nim otwierać. Opowiedziałam mu moją historię, a on odwdzięczył się tym samym. Okazało się, że mamy jedną wspólną rzecz, a mianowicie nasi przeznaczeni nas zdradzili, a my w niewytłumaczalny sposób zerwaliśmy nasze więzi pozbywając się problemu. Im więcej spędzamy razem czasu tym więcej o sobie wiedzieliśmy, a ja lubiłam spędzać z nim każdą wolną chwilę i na tę chwilę nie wyobrażałabym sobie by było inaczej.

- O tutaj jesteś. Myślałem że poszłaś na ten spacer beze mnie. - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Arona.

- Przecież mówiłam, że zaczekam. - powiedziałam odwracając się w stronę uśmiechniętego alfy.

-  To dla ciebie - rzekł Aron podając mi czerwoną różę.

- Dziękuję jest piękna - podziękowałam i powąchałam ją.

- Nie tak piękna jak ty - oświadczył zadowolony alfa, przez co się zarumieniłam.

- To co idziemy - spytałam by odwrócić uwagę od moich rumieńców, ale na próżno.

 - Tak idziemy, a tak przy okazji pięknie wyglądasz jak się rumienisz. - powiedział i nim zdąrzyłam podziękować złapał moją za rękę i pociągną mnie w stronę lasu.

Spacerowaliśmy dobre pół godziny w tym czasie alfa ani razu nie puścił mojej dłoni i szczerze powiem, że podobała mi się ta bliskość Arona. Muszę przyznać sama przed sobą, że chyba się w nim zakochałam, co nie powinno było mieć miejsca, bo to może dla mnie drugi raz skończyć się złamanym serem. Niestety nic na to nie poradzę, bo nie potrafię powstrzymać swoich uczuć do Arona, ale na razie nie mogę mu też tego wyznać, bo nie chcę wyjść na jakąś zakochaną idiotkę lub co gorsza na desperatkę. A teraz jedyne co mi pozostało to mieć tylko nadzieje, że kiedyś, Aron choć w małym stopniu odwzajemni moje uczucia i nie skończę znów ze złamanym sercem.

Ta gorsza betaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz