Rozdział 9

685 31 54
                                    

Pov. Mitrix

Tym razem ja wstałem pierwszy, przynajmniej tak mi się wydawało, bo była w sypialni. Po cichu wyciągnąłem ubrania z rozwalonej walizki, muszę kupić nową... Poszedłem do łazienki i ubrałem się w to, co przyniosłem, czyli czarne jeansy i ciemno-szara bluza, pod spód założyłem jakiś T-shirt. Przemyłem twarz i ułożyłem włosy. Odłożyłem zużyte ciuchy do walizki i zrobiłem sobie szybkie śniadanie, kanapki z serem i szynką. Łatka już czekała na spacer, więc założyłem buty i przypiąłem ją na smycz. Pójdę od razu do jakiegoś Tesco po walizkę. Gdzie indziej kupię? No właśnie, w okolicy Tesco jest najbliżej. Poszedłem z nią do Tesco, nie obyło się bez morderczego wzroku obsługi. Zacząłem przebierać w walizkach, zwykłą czarna, całkiem spora, może być. Teraz nie tylko miałem na rękach psa, ale i targałem za sobą walizkę. Zapłaciłem za walizkę i z uśmiechem, który zasłaniała maseczka odszedłem od kasy. Spacerkiem wracałem z Łatką ciągnąc za sobą walizkę.

Gdy byłem już w domu, standardowo ściągnąłem buty i spuściłem psa ze smyczy. Postanowiłem ściągnąć folię ochronną i przepakować moje rzeczy.

Dumny z siebie usiadłem na kanapie i wziąłem telefon do ręki. Ktoś dzwoni, no tak przecież wyciszyłem go. Odebrałem telefon, dzwonił tata.

Mitrix- Halo?

Tata- Hej synu, nie chce cię martwić, ale powinieneś wiedzieć..- powiedział przygnębionym głosem, nigdy go takiego nie słyszałem.

Mitrix- Co się stało?

Tata- Mama jest w szpitalu...

Mitrix- JEZUS CO SIE STAŁO?- krzyknąłem bez namysłu.

Tata- Miała wypadek.- załamał mu się głos.

Mitrix- Co z nią?- zapytałem desperackim głosem, nawet nie wiem jakim prawem to tak wyszło.

Tata- Jest w ciężkim stanie, może nie przeżyć.- usłyszałem delikatny szloch.

Mitrix- Wracam do domu.

Tata- Zostań, nie ma potrzeby, abyś przyjeżdżał.

Mitrix- Przyjadę. Za kilka godzin będę.- zaciągnąłem się.

Tata- No dobrze, jedz spokojnie.

Mitrix- Pa- rozłączyłem się, skuliłem się i momentalnie zacząłem płakać.

Moja mama może nie przeżyć. MOJA MAMA MOŻE NIE PRZEŻYĆ. Może chciała mnie odwiedzić? Może wybierała mój numer i wjechała w coś?  To moja wina. TO MOJA WINA!

Krzyczałem w myślach, próbowałem się skarcić za to, że nie powstrzymałem się. Może nawet nie jechała samochodem?

Mój płacz chyba obudził wpatke, bo po chwili poczułem na sobie mocny uścisk.

Wpatka- Co się stało?- zaczęła głaskać mnie po plecach.

Nie odpowiedziałem jej, jedynie otarłem łzy i spojrzałem jej w oczy. Ona mocno wtuliła się we mnie, chyba wiedziała, że tego potrzebuje. Od razu oddałem przytulasa. Kilka minut tak trwaliśmy, aż w końcu odważyłem się zacząć.

Mitrix- Wracam do domu.- kolejne łzy zaczęły mi lecieć po policzku.

Wpatka- Ale co się stało? Nie wypuszczę cię w takim stanie.

Mitrix- Moja mama może umrzeć- otarłem łzy.

Wpatka- Jezus- usiadła na mnie okrakiem i jeszcze mocniej się wtuliła.

Potrzebowałem tego, nawet bardzo. Chwilowo stłumiło to mój płacz i spowodowało lekki uśmiech. Drobny gest odpowiedniej osoby może tak pomoc, dziwne prawda?

NA ŻYWO- fanfik Mitrix x WpatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz