Rozdział 11

261 17 17
                                    

Pov. Wpatka

Obudziłam się pierwsza, choć nie miałam pewności, Patryk mógł jak ostatnio tylko leżeć. Przetarłam oczy i przeniosłam się do siadu. Rozejrzałam się wokół. Łatka słodko spała tuląc się do swojego właściciela. Uroczy widok. Od niechcenia wyszłam z łóżka i wyciągnęłam sobie z torby ubrania, dokładniej zwykłe dresy i bluzę. Wzięłam także kosmetyczkę, a następnie ubrałam się i wykonałam poranną rutynę. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni w celu zrobienia nam kanapek. Gdy skończyłam, jedną porcję schowałam pod talerz, a drugą zjadłam. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie talerz, który niefortunnie wypadł mi z rąk i rozbił się na panelach. To tylko naczynie, ale mogłam tym obudzić mitrixa. Nie wiedząc, gdzie chłopak ma odkurzacz, zebrałam większe kawałki.

Mitrix- Wszystko okej?- wydukał w poduszkę.

Wpatka- Tak, śpij dalej.

Mitrix- A co się stało?- usiadł na łóżku.

Wpatka- Nic, tylko talerz zbiłam.

Mitrix- To czekaj, odkurze.- przeciągnął się i wstał.

Wpatka- Nie no, śpij, poradzę sobie.

Chłopak i tak zrobił po swojemu i wyciągnął odkurzacz, po czym sprzątnął resztki porcelany.

Wpatka- Zjesz śniadanie? Zrobiłam wcześniej.

Mitrix- Mogę zjeść.

Podałam mu talerz z kanapkami, które niemal od razu zaczął zajadać, przy okazji opierając się o blat. Dosłownie sekundę później, przyleciała do nas Łatka, która po obwąchaniu Patryka i otrzymaniu kawałka szynki, podeszła i do mnie.

Wpatka- A kto to tutaj przyszedł?- zaczęłam tulić, drapać, głaskać i Bóg wie, co jeszcze, pieska.

Mitrix- A co myślisz o tym, aby pojechać do mojego taty i od razu mu jakieś jedzenie zawieść?

Wpatka- Można, a jak on sobie z tym wszystkim radzi?

Mitrix- Chyba nie najgorzej, a przynajmniej tak się przy mnie zachowywał. W domu może być gorzej. Tylko nie wiem, czy dobrym pomysłem jest wejście do domu, chyba wiesz, o co mi chodzi.

Wpatka- Przecież nie musimy wchodzić, możemy przywitać się, porozmawiać chwilę i pojechać, co za problem?

Mitrix- W sumie racja, zobaczymy jak wyjdzie.

Wpatka- Teraz chcesz jechać?

Mitrix- No zaraz, ogarnę się, ugotuje mu coś i możemy jechać.

Wpatka- No dobra, a pomóc ci coś?

Mitrix- Poradzę sobie.- uśmiechnął się i odłożył talerz do zlewu, po chwili go zmywając.

Poszłam do sypialni i po szybkim ogarnięciu pokoju, udałam się do salonu, gdzie rzuciłam się na kanapę i zaczęłam przeglądać coś na telefonie.

Pov. Mitrix

Poszedłem do łazienki, przemyłem twarz zimną wodą, co miało unormować moje wory pod oczami, ale wiadomo jak wyszło. Umyłem zęby i ułożyłem włosy. Wyszedłem z łazienki i wyciągnąłem z szafy w miarę wyjściowe ubrania, które od razu ubrałem. Udałem się do kuchni i po wyciągnięciu odpowiednich przyborów oraz składników, rozpocząłem przygotowanie racuchów z jabłkiem. Oczywiście, jak na mnie przystało spaliłem kilka prawie na węgiel. Spakowałem jadalne do pojemnika, przy okazji odkładając część dla nas na obiad. Napisałem do taty, że zaraz przyjadę z Patrycją i udałem się w kierunku przedpokoju.

Mitrix- Chodź! Jedziemy!

Wpatka- Idę!

Ubraliśmy buty i odzież wierzchną. Przypiąłem Łatkę na smycz i za prośbą wpatki podałem jej ją. Wyszliśmy z domu, zakluczyłem drzwi, a następnie poszliśmy do samochodu.

NA ŻYWO- fanfik Mitrix x WpatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz