Niezgoda

169 5 0
                                    

Rozdział 14

Marzec 1382r

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Marzec 1382r.
Wyszehrad, Królestwo Węgierskie

Zielona aksamitna suknia Elżbiety ciągnęła się za nią, gdy chodziła po komnacie z założonymi rękoma. Jej mąż siedział na fotelu w tej właśnie komnacie rozmyślając nad słowami oblubienicy. Oboje zastanawiali się nad dalszym losem najmłodszej Kazimierzówny. Siostra jej Anna już zaznała małżeństwa, jak i macierzyństwa, teraz czas przyszedł na Jadwigę, która tego roku pańskiego 1382 osiągnie wiek sprawny, więc trzeba będzie znaleźć jej godnego kandydata na męża. Królowa, która od samego początku była do Piastówien nastawiona negatywnie nie chciała dla niej odpowiedniego mężczyzny, który dorównywał by jej stanowi.

-Chcesz się jej poprostu pozbyć. -zauważył Ludwik.

Elżbieta zatrzymała się, stojąc bokiem do męża odwróciła głowie w jego kierunku.

-A to źle, że chcę dla niej szczęścia i szukam jej męża?!

Nie chciała bowiem ujawnić swych prawdziwych uczuć względem dziewczyny,która była w wieku ich najstarszej córki, o których każdy wiedział, lecz milczał. Jej nienawiść do potomków żagańskiej księżniczki dla się odczuć już w czasie mariażu Anny z hrabią z Cellie. Tak samo pragnęła poniżyć Bogu winą najmłodszą polską królewnę. Od zawsze bowiem uważała sprowadzenie ich na węgierki dwór za ogromny błąd.

-Na Bałkanach jest wielu znakomitych książąt*.  Tak jak i na Rusi, może to,by uspokoiło nastroje.

-Ruś to niespokojna ziema, wiesz co mogłabyś sprawić wysyłając tam jednemu z książąt Jadwigę? Nie ma praw do tronu ale nadal jest i będzie córką wuja Kazimierza- króla Polski! -głos Ludwika się uniósł. Zaniknął spokojny ton, do którego jednak szybko wrócił. - Poza tym jeszcze nie osiągnęła wieku sprawnego.

Elżbieta stanęła przed mężem w pełni wściekła. Wtem oboje spojrzeli w stronę jednego z bocznych wyjść komnaty. Zza drzwi wydobył się dźwięk tłuczonego naczynia. Nie mieli do tego czasu pojęcia, że ich rozmowa jest podsłuchiwana.

Królewna o brązowych włosach i jasnych oczach wystraszyła się gdyż nie wiedziała kiedy ruszyła stolikiem na,którym stał wazon z białymi liliami

Szybko chwyciła Jadwiga poły swej żółtej sukni i zaczęła biec przed siebie ile miała sił w nogach. Prawie się nie przewróciła, gdy skręcała w skrzydło gdzie znajdowała się jej komnata. Na jej nieszczęście jak się wydawało zobaczyłam Otto, który złapał biegnącą królewnę.

-Spokojnie, królewno. -spojrzał na twarz dziewczyny. -Co się stało? Gdzie tak pędzisz?

Dziewczyna całą drżała. Nie była wstanie nawet usłyszeć słów mężczyzny.

-Jadwigo? -z ust młodego mężczyzny wydobyła się niezwykła troska. -Powiesz mi co się stało?

Kazimierzówna zaczęła się uspokajać oddech. Teraz spojrzała w oczy tego człowieka, którego przeszłość była niezwykle ciekawa i jego rodziny.
Dziad tego dwudziestoletniego mężczyzny, był tym, który uratował wielką królową Elżbietę w czasie zamachu. Był nim bowiem Jan, podczaszy królowej Łokietkówny. To sprawiło, że król obdarzył jego i jego rodzinę wieloma dobrami.
Jego wnuk zaś wychowany wśród piątki sióstr- Aurelli, Amáli, Apollòni, Barbary i Beáty więc rozumiał on  niewiasty jak mało kto. Był też upragnionym synem swego ojca i najmłodszym z gromadki dzieci Roberta, syna Jana.

Co ty powiadasz?

-Kochająca rodzina nie chciałaby mnie się tak szybko się pozbyć wydając za mąż.

Siedząc razem z Katarzyną, która stała się niczym siostra na dworze węgierskim, oglądała zabawę. Śmiały się radośnie, król na te śmiechy wskazał by dziewczynki się uspokoiły gestem ręki, gdy do stołu zbliżał się wysoki młodzieniec, któremu u boku towarzyszyła piękna rudowłosa kobieta.

-Panie. -kobieta mówiąc to ukłoniła się przed królem.

-Jak miło cię znów widzieć Amálio. -uśmiechnął się szeroki ze szczerością. -Wyglądasz promiennie.

Królewska małżonka posłała gniewne spojrzenie w stronę Ludwika, które on zignorował. Zżerała ją zazdrość przez zażyłą relację tej dwójki. Podejrzewała też męża o romans tą kobietą.

-Jak widzisz małżeństwo mi służy jak i macierzyństwo.

-Właśnie, a gdzie twój umiłowany małżonek? Czemu nie przybył?

-Niestety złożyła go choroba, lecz to nic poważnego. - odrzuciła pasmo swych rudych włosów. -Ale chciałabym, żebyś kogoś poznał. -wskazała dłonią na bruneta. -To mój jedyny brat, Ottó.

Król gładził swą ciemną brodę na której pojawiły się siwe włosy. Obserwował uważnie młodzieńca jak i jego siostrę. Próbował on zrozumieć co żona szlachcica miała na myśli przedstawiając syna Roberta.

Dźwięk goryczy, rozpaczy i dał się słyszeć w innym korytarzu.

-Słyszysz to? Czy to nie głos Jadwigi, mojej drogiej kuzynki? - odwróciła się w stronę przyjaciółki. Nie czekając na odpowiedź  dziewczyny wróciła do pierwotnej pozycji ciała.

Ruszyła w stronę gdzie wydobył się głos. Zza ściany zajrzała na Jadwigę i Ottó, który ewidentnie ją pocieszał. Schowała się ponownie, poprawiła materiał swej sukni i ruszyła w stronę krewniaczki. Dwójka była zaskoczona pojawieniem się Katarzyny, Ottó odsunął się od niej i szybko staneli twarzą do niej ja jednej linii.
Podeszła bliżej Katarzyna i się uśmiechnęła.

-Ja już może pójdę. -ukłonił się i szybko podszedł, a królewny odprowadziły go wzrokiem.

-Co się stało, że jesteś taka zapłakana?

Królewna z Polski spuściła głowę i zaczęła opowiadać to co się stało. Andegawenka stała się zła, gdyż rodzice chcieli odebrać kogoś jej tak bliskiego jakim była Jadwiga. Chwyciła nerwowo materiał materiał swej sukni odwróciła się na pięcie i szybkim ruchem gdzieś poszła. Gárdenia rzuciła wzrokiem na córkę żagańskiej księżniczki i ruszyła za Katarzyną.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić ruszyła w stronę swej komnaty. Tym czasem blond włosa Andegawenka o ciemnych oczach szybko znalazła się w komnacie swej matki jednak zawiodła się, gdyż nie było tam nikogo oprócz kobiety składającej ubrania królowej. Ta po dostrzeżeniu królewny szybko się odwróciła w jej kierunku przodem.

-Gdzie matka?-rzuciła sucho.

-Wspominała, że idzie do króla, ale czy tam jest nie dam głowy pani.

W tym momencie obróciła się szybko i ruszyła dalej. Gárdenia już nie mogła nadążyć za węgierska królewną, jednak szybko łapiąc oddech ruszyła za nią.

-Czy tam jest moja matka i ojciec? -zapytała Katarzyna, gdy napotkała dwórki matki stojące przez pewną komnatą. Te spojrzały po sobie i nadal milczały.

Postanowiła działać i Katarzyna ruszyła w stronę drzwi komnaty. Kobiety chciały powstrzymać ją lecz im się wyrwała, przedzierając się przez nie, szybko znajdując się zza progiem komnaty pozostawiając Gárdenie na korytarzu. Na widok najstarszej córki  para królewska aż podskoczyła.

-Katarzyna?

-Co tu tutaj robisz?!- Krzykła królowa Elżbieta

Zignorowała ojca.

-Dlaczego chcecie odebrać mi moją kochaną Jadwigę? Tak bardzo jej nienawidzicie?

-Katarzyno - zaczął zbliżać się powoli do córki, Ludwik. - To są dopiero plany. Jednak Jadwiga tak jak ty i twoje siostry będzie musiała mieć męża. 

-Nie dopuszczę, by ona opuściła zamek! -stanowczo Krzykła.

Ludwik uśmiechał się sam do siebie. Dostrzegł w młodej córkę kolejne cechy, które sprawiały, że będzie dobrym władcą.

Kwiat WęgierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz