Co Los Przyniesie Dalej?

195 9 0
                                    

Obudziłam się z krzykiem i z przyspieszonym oddechem. Śnił mi się Voldemort wraz z moim dziadkiem. W duchu ucieszyłam się, że był to tylko sen. Usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę
-Część Lizzie przez to całe zamieszania nie zdorzyłam ci się przedstawić, a więc Nina a mój mąż to Zack
-Emm dobrze Nina - zająkałam się
Było wyjątkowo niezręcznie, ale krzyki Lexi wyratowały mnie z tej sytuacji.
Obie udałyśmy się na dół, gdzie czekało już na nas śniadanie
Na twarzy Lexi malował się szeroki uśmiech. Gęstem ręki kazała nam  usiąść przy stole. Podała wszystkim kubki z herbatą po czym sama zasiadła przy stole. Nastąpiła cisza, ale nasza wyjątkowo gadatliwa Lexi szybko ją przerwała
-Elizabeth mam dla ciebie dobre wieści - oznajmiła kobieta patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy.
-Jakie? - spytałam spokojnie wkładając do ust kolejny kawałek kanapki.
-Jeżeli byś chciała to mogłabyś zamieszkać w Londynie wraz z Niną i Zackiem
Zatkało mnie z jednej strony było to dobre wyjście, oszczędziłam bym sobie kłopotów z adopcją, ale do Londynu?!  To było okropnie daleko od Nowego Orleanu, a po za tym nie dokońca ufałam tej dwójce. Przywykłam do tego kiedy mówię komuś o tym, że nazywam się Mikaelson to zaczyna  się mnie bać lub odrazu szczęka opada mu ze zdziwienia, ale ich reakcja była dziwna. Choć z drugiej strony byłabym bardziej bezpieczna jeżeli pojechałabym jak najdalej od Nowego Orleanu. Voldemort nie odpuścić i zrobi wszystko by spotkał mnie taki sam los jak członków mojej rodziny. Z moich myśli wyrwał mnie głos Lexi
-A więc?
-Tak, chciałabym. Kiedy wyjeżdżamy?
-Dzisiaj - odparła Nina
Prawie się zaksztusiłam. Szybcy są.
-Wszystko gra? - zapytał Zack
-Tak. A o której wyjeżdżamy?
-Za 2 godziny
Usłyszawszy słowa Zacka w nieludzkim tempie skończyłam  jeść śniadanie. Odłożyłam talerz do zlewu i pognałam do góry się ubrać.

SKIP TIME

Byliśmy już w samolocie. Została nam godzina lotu. Wgapiałam się w okno, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Nina. Wylądowaliśmy. Zack wziął moje bagaże i razem opuściliśmy samolot. Szliśmy do samochodu a konkretnie to do niebieskiej skody. Ja i Nina wsiadłyśmy do auta. Nastała cisza
-Czym jesteś? - spytał irytująco spokojnym głosem
-Słucham? - odpowiedziałam zszokowana pytaniem na pytanie. Czyżby wiedziała?
-Jaką istotą nadprzyrodzoną jesteś?
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Prawdę czy skłamać? Po dłuższym rozpatrzeniu za i przeciw zdecydowałam się na powiedzenie prawdy
-Trybrydą-odparłam krótko
Wtedy Zack wszedł do auta. Nina odezwała się do partnera
-Jest trybrydą
-A konkretniej? - skierował do mnie pytanie
-Wiedźmą, wilkołakiem i wampirem
-Umiesz czarować - zapytał zaciekawiony
-Trochę. Ciocia Freya i Davina miały mnie uczyć, ale.. - nie dokończyłam, łzy stanęły mi w oczach.
Kobieta to zauważyła. Odpieła pasy i przeszło do tyłu po czym mnie przytuliła. Potrzebowałam tego. Odwzajemniłam uścisk. Nina odgarnęła moje długie blond włosy.
-Co się stało z twoją rodziną?
-Voldemort ich zabił-powiedziałam przez łzy.
Nina nic nie powiedziała, tylko wzmocniła uścisk i zaczęła mnie głaskać po głowie. Zasnełam. Obudziłam się w łożku w nie za dużym pokoju. Przęciągnęłam się i wyszłam z pokoju krzątając się po korytarzach
-Nina, Zack! - zawołałam
-Tutaj-błyskawicznie dostałam odpowiedź
Nie wiem dlaczego, ale kiedy ich zobaczyłam podbiegłam do nich i rzuciłami im się na siłę. Małżeństwo się zaśmiało i odwazajemniło mój uścisk. Zawsze szybko się przywiązywałam i tak było i tym razem.

SKIP TIME
-No dalej Lizzie, dasz radę
-Nie uda mi się Zack
-Ale spróbuj
-No dobrze
Skupiłam swój wzrok na szklanych butelkach, nagle każda z butelek zaczęła pękać. Udało mi się - powiedziałam sama do siebie w myślach
Nina podskoczyła ze szczęścia
-Udało ci się - powiedziała radosnym głosem po czym mnie objeła
-A nie mówiłem, że dasz radę Liz-oznajmił Zack
-Tak mówiłeś - lekko poirytowana przewróciłam oczami
-Dobra Lizzie musimy się zbierać, bo spóźnisz się do szkoły-powiedziała Nina
Przytaknęłam, wzięłam plecak i wsiadłam do samochodu. Dotarliśmy na miejsce. Pożegnałam się z Niną i wysiadłam z auta. Przy wejściu do szkoły czekała na mnie Josie.
-Część - przywitałam się i przytuliłam koleżankę
-Hej-odparła i odwzajemniła uścisk.
Szłyśmy do klasy w ciszy. Po wszystkich lekcjach pożegnałam się z Josie i pobiegłam w stronę Zacka. Rzuciłam się mu w ramiona i przywitałam. Mężczyzna zabrał mnie na lody i jak zwykle wybrałam czekoladowe. Tak mniej więcej wyglądał każdy dzień aż do tego wydarzenia...

Pamiętniki Elizabeth Mikaelson (the Orginals I Harry Potter) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz