Nadszedł ten dzień. Początek roku i szkoła. Byłam podekscytowana. Zostałam u Hagrida więc ominęła mnie przejażdżka pociągiem. Zgredek zaprowadził mnie pod szkołe. Wzrokiem szukałam Hagrida i Rona. Zauważyłam rudowłosego. Zaczęłam iść w jego stronę gdy naglę wpadłam na kogoś.
-Przepraszam - powiedziałam i spojrzałam na nieznajomego.Był to chłopiec w moim wieku o blond włosach i szarych oczach. Chłopak spojrzał na mnie, po czym wyciągnął w rekę
-Malfoy, Draco Malfoy - powiedział a na jego twarzy pojawił się irytująco ładny uśmiech
-Elizabeth Mikaelson - odpowiedziałam, odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam dłoń chłopaka. Blondyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem i zapytał
-Ta Mikealson? Ta od rodziny pierwotnych? Córka..
-Tak, tak ta Mikealson - przerwałam chłopakowi, po czym dodałam
-Przepraszam - i szybkim ruchem wyminęłam Draco.
Przez rozmowę z Malfoyem straciłam Rona z oczu. Po chwili rozglądania się znalazłam zgubę. Pobiegłam w jego kierunku i rzuciłam mu się na szyję.
-Część Ron
-Hej Lizzie
Obok nas stał brunet w okularach i z blizną na czole. Spojrzałam na nieznajomego.
-A ty to kto? - spytałam
-Harry Potter - odpowiedział
-To prawda?! Ty też przeżyłeś?! - powiedziałamPov:Harry
Byłem w niemałym szoku. Dziewczyna wpatrywała się we mnie co najmniej tak jakbym powiedział jej, że jestem jednorożcem. Z zamyśleń wyrwał mnie Ron
-To jest Lizzie - powiedział wskazując na dziewczynę, po chwili dodał
-Moja siostra
Teraz to mi opadła kopara. Z tego co widziałem wszyscy Weasleyowie są rudzi, a tu nagle pojawia się blondynka. Po chwili nie wiadomo skąd pojawiła się Hermiona
-Co tak stoicie? - spytała po czym spojrzała na Lizzie. Blondynka zauważyła to i się przedstawiła
-Elizabeth Mikaelson, ale mów mi Lizzie
Hermione zamurowało. Ta cała sytuacja była tak dziwna, że aż śmieszna. Nie mogąc się powstrzymać wybuchłem śmiechem. Ron zaczął się śmiać ze mną a dziewczyny patrzyły na nas jak na debile. Po chwili również zaczęły się śmiać
-Hermiona Granger - powiedziała ledwo brunetka
-Miło mi - opowiedziała Lizzie i jeszcze bardziej zaczęła się śmiać. Nagle podszedł do nas Hagrid
-Czemu nie wchodzicie do środka?Lizzie? Już przyszłaś? - spytał olbrzym
-Tak ,już przysłam tato-powiedziała blodynka i przytuliła Hagrida
I znów totalny szok. Hermiona również była zdezorientowana. Chciałem się zapytać o co w tym wszystkim chodzi, ale uznałem, że zrobię to po całej ceremoni. W końcu weszliśmy do środka. Hermiona rozmowiała z Lizzie. Ich dyskusję przerwała stara kobieta z kapeluszem na głowie i długą szatą. Była to profesor McGonagall. Tłumaczyła procedury wybierania domów po przez tiarę przydziału. Nagle podszedł do nas chłopak o brązowych włosach i wystających zębach.
-Harry Potter? - spytał niepewnie
Uśmiechnąłem się. Chciałem się przedstawić, ale moje zamiary pokrzyżował blondyn
-A więc to prawda, Harry Potter zaszczycił Hogwart-oznajmił dumnie nieznajomy
Blodyn zauważył Lizzie idącą w naszą stronę. Po chwili dodał
-Elizabeth Mikaelson również. Jestem Malfoy, Draco Malfoy.
Rudowłsoy zaśmiał się na co blodyn strasznie się oburzył. Zaczał obrażać Weasleyów. Lizzie stanęła przed Ronem
-Nasz blondasek ma jakieś problem do Weasleyów - powiedziała zdenerwowana
-Nie wtrącaj się ty.. wybryku natury-odpowiedział
Blondynka zaśmiała się i spojrzała z pogardą na Malfoy'a
-Chyba nie chcesz by cała szkoła zobaczyła jak dziewczyna spuszcza ci łomot.
Uśmiechnęła się cwaniacko, a jej oczy stały się jakby "wilcze". Przerażony chłopak ze swoją bandą cofnęli się parę kroków w tył.
-Pamiętaj, że ten wybryk natury może cię zabić w moment-powiedziała Lizzie i podeszła bliżej Draco. Chłopaka najwidoczniej zamurowało ze strachu. Nagle Ron oparł się o Elizabeth i powiedział
-Nie radzę zadzierać z moją siostrą
Oczy blodynki wciąż były wilcze. Dziewczyna przerażająco się uśmiechneła
-Wynoś się - powiedziała to tak przerażającym głosem, że banda Malfoy odrazu uciekła. Lizzie słodko się uśmiechnęła, jak gdyby nic się nie wydarzyło.Pov:Lizzie
Nawet nie zdałam sobie sprawy, że pokazałam wilcze oczy. Znając życie wyjdę na psychopatkę, ale szlag mnie trafia jak ktoś obraża moich bliskich. Po za tym co miałam robic? Stać i udawać, że nic się nie dzieje?! Z natłoku myśli wyrwała mnie profesor McGonagall, która się przedstawiła i zaczęła omawiać procedury wybierania domów przez tiarę przydziału. Zauważyłam, że Hermiona się denerwuje więc podeszłam do niej i uścisnęłam jej dłoń
-Będzie dobrze
Dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem
-Byłaś niesamowita-powiedziała brunetka
-Dzięki-odpowiedziałam
Profesor wyczytała pierwsze nazwisko z listy
-Ronald Weasley
Tiara przydziału nie zastanawiała się ani chwilę i rzekła
-Gryfindor
-Draco Malfoy - zawołała Minerva
-Slytherin
-Hermiona Granger
-Gryfindor
-Luna Lovegood
-Ravenclaw
-Harry Potter
Tu tiara się chwilę zastanowiała, ale ostatecznie Potter został przydzielony do Gryfindoru
-Emily Topaz
-Hufflepuff
-Elizabeth Mikaelson
Podeszłam niepewnie do McGonagall i usiadłam na krześle. Proszę tylko nie Slytherin, Hufflepuff i Ravenclaw. Błagam chce być w Gryfindorze jak reszta rodziny. Tiara przydziału powtórzyła wszystkie moje słowa na głos, po czym oznajmiła
-Gryfindor
-Dyskretna jesteś - powiedziałam sarkastycznie i poszłam na miejsce Gryfonów. Zauważyłam Freda i Georga.
-O nie ona tu idzie-powiedział Fred do Georga
-Odwróć wzrok, jezu zaraz się tu dosiądzie
Bliźniaki zasłonili się rękami wciąż dyskutując
-Patrzy się na nas
-Haha, bardzo śmieszne - powiedziałam sarkastycznie i lekko walnęłam rudzielców w głowę, po czym wepchnęłam się i usiadłam między nimi
Zaczęłam udawać obrażoną i prychnęłam
-Ej ale to był pomysł Freda-powiedział George
-Zawsze tak mówisz jak coś zrobisz-odpowiedziałam z uśmiechem
-Ej pomyliłaś nas!
-Jak mogłaś?!
-To był cios poniżej pasa!
-Oj spokojnie, złość piękności szkodzi
-Teraz musimy się z tobą męczyć - powiedział George i udawał powagę
-Mogli cię przydzielić do Slytherin albo Hufflepuff - odezwał się Fred
-Tak, ale muszę wam przecież uprzykrzać życie-powiedziałam
W trójkę wybuchliśmy śmiechem.
Nasze chichotanie przerwała Hermiona.
-Lizzie, możemy pogadać? - spytała brunetka i pomachała do bliźniaków
Kiwnęłam potwierdzająco głową i wstałam z miejsca. Hermiona chwyciła mnie za ręke i pociągnęła za sobą. Zaprowadziła mnie w stronę Harrego i Rona.
-Dobra gadaj-powiedziała brązowooka
-A co chcesz wiedzieć?
-Wszystko - powiedział nieśmiało Harry
-Więc pytajcie - odparłam lekko zestresowana
Ron to zauważył, podszedł do mnie i chwycił za ramię by dodać mi otuchy
-Jesteś córką Klaus i Hayley tak?
-Mhm
-A zarazem jesteś siostrą Rona a twoim tatą jest Hagrid
-Hagrid znalazł mnie w lesie, i wychowywał wraz z Weasley'mi.
-Rodzina pierwotnych to głównie wampiry, więc...
-Nie, nie jestem wampirem-przerwałam Hermionie
-To czym jesteś?-spytał nagle Harry
-Właściwie to czarownicą i wilkołakiem, a jeśli chodzi o moją wampirzą stronę to nie za bardzo o niej wiem.
Zawsze mnie zastanowiało na czym to wszystko polega. Niby jestem wampirem, ale moja krew nikogo nie leczy i również jej nie piję. Wychodzę na słońce bez pierścienia. Praktycznie nie mam nic wspólnego z wampirami.Jedyny fakt łączący mnie z nimi jest rodzina pierwotnych. Moje przemyślenia przerwał Harry
-Twoich rodziców też zabił Sama Wiesz Kto
-Tak.. - odpowiedziałam niepewnie
Okularnik wstał z miejsca, podszedł do mnie i jak gdyby nic przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk. Czułam się przez niego rozumiana. Też stracił rodziców i również ludzię uważali go za wybrańca.
CZYTASZ
Pamiętniki Elizabeth Mikaelson (the Orginals I Harry Potter)
FanfictionHistoria opowiada o osieroconej trybrydzie, która trafia do Hogwartu. Poznaje miłość swojego życia, przyjaciół i nową rodzinę.