SKIP TIME
Minęły dwa tygodnie od tamtego wydarzenia. Błąkałam się po lesie. Byłam strasznie głodna i myślałam tylko o jedzeniu. Nagle coś przebiegło pod moimi nogami.Okropnie się wystraszyłam. Ten las był jakiś dziwny, a w szczególności stworzenia tu żyjące. Czułam, że zemdleje. Chyba miałam gorączkę. Każdy krok był dla mnie wielkim trudem. W końcu nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłam. Kiedy leżałam na ziemii jakiś kościsty potwór z dużymi, skrzatowatymi uszami zaczął iść w moją stronę.
-Kim jesteś?! Czego ode mnie chcesz?! Zostaw mnie!
Wstałam i zaczęłam uciekać, ale potknęłam się o jakiś korzeń. Poczułam straszliwy ból w kostce. Łzy napłynęły mi do oczu. Stworzenie podbiegło do mnie.
-Nic ci nie jest? - zapytał cicho
-Noga mnie boli-powiedziałam krótko po czym zapytałam
-Czym jesteś i jak masz na imię?
-Skrzatem domowym.Zgredek
-Elizabeth - powiedziałam i podałam mu ręke. Skrzat uścisnął mi dłoń
-Potrzebujesz pomocy?
-Tak
-Daj mi chwilę
Powiedziawszy to poszedł gdzieś. Rozpłakałam się. Znowu zostałam sama. Zrobiło się strasznie zimno. Po jakimś czasie zobaczyłam Zgredka, który szedł z olbrzymem. Odpłynęłam. To było dla mnie za dużo. Obudziłam się w drewnianej chatce.
-Elizabeth! - usłyszałam głos Zgredka.
Poszłam do miejsca, z którego wydobywał się dźwięki rozmowy.
Olbrzym podał mi miskę z zupą. Nie powiedziałam ani słowa. Zignorowałam całe otoczenie i zaczęłam jeść posiłek. Poprosiłam o dokładkę. Siedzieliśmy w ciszy
-A więc jesteś Hagrid? - spytałam
-Tak. Skąd wiedziałaś?
-Słyszałam kawałek waszej rozmowy - odparłam biorąc do ust kolejną łyżkę zupy
Przykro mi-powiedział nagle Hagrid
Byłam w niemałym szoku.
-Skąd wiedziałeś? -zapytałam
-Wszyscy wiedzą, twoja rodzina była znana. Mikealsonom wiele zawdzięczamy.
-Naprawdę? - spytałam niedowierzając
-Tak. Nawet znam twoją ciocię Freya-wtrącił Zgredek
-Skąd?
-Byłem jej skrzatem domowym i kiedyś chodziła do Hogwartu - odpowiedział Zgredek
-Ty wraz z twoją siostrą również miałyście iść do Hogwartu-oznajmił Hagrid
Byłam zaskoczona. Nagle zdałam sobie sprawę, że ból w kostce ustał, ale gorączka nie minęła.
-Przez jakiś czas będziesz mieszkała ze mną i Weasleyami. Potem w wieku 11 lat pójdziesz do Hogwartu i będziesz tam mieszkać-oznajmił mi Hagrid
-To nie jest dobry pomysł - powiedziałam smutna. Po chwili dodałam
-Voldemort cię dorwię, a ja nie mogę mieć już nikogo na sumieniu. Naprawdę dziękuję za pomoc, ale powinnam już isć. Sprowadzam tylko kłopoty...-mówiłam płacząc
-Hej spokojnie - powiedział troskliwie Hagrid
-Nie, nie spokojnie! Mam dość, po prostu nie daje już rady. Wszyscy, których kiedykolwiek pokochałam odeszli z mojej winy. Zostałam zupełnie sama, a jedyne czego pragnę to wrócić do rodziny. Straciłam wszystkich... Ale nie mogę do nich wrócić.. Po prostu chcę by ktoś najzwyczajniej w świecie mnie przytulił i powiedział to głupie "będzie dobrze" ja.. ja - nie dokończyłam bo Hagrid mnie objął. Po chwili do przytulasa dołączył Zgredek. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie
-Coż muszę już iść do Malfoyów - powiedział Zgredek i wyszedł
Hagrid zaprowadził mnie do małego, przytulnego pokoiku. Zmęczona padłam na łóżko i zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz.
-O już wstałaś, dzisiaj pojedziesz do Weasleyów na tydzień-oznajmił radośnie Hagrid
-Dobrze - powiedziałam
Poszłam do malutkiej kuchni, gdzie czekał na mnie posiłek. Po zjedzenie dania, ubrałam się.
-Hagrid?
-Co?
-Zrobisz mi warkocza?
-Oj, cholibka ja nie za bardzo umiem, ale mogę spróbować
Przez jakieś 30 minut Hagrid męczył się z plataniem warkocza, jednak po wielu próbach wkońcu mu się udało. Spakowałam rzeczy, choć nie miałam ich zbyt wiele.
-Przed wyjazdem do Weasleyów wjedziemy na małe zakupy-oznajmił mi olbrzym
-Dobrze - powiedziałam zestresowana
-Denerwujesz się?Na pewno dogadasz z Weasleyami, będzie dobrzeUśmiechnęłam się. Na zakupach nakupywałam sobie mnóstwo ubrań. Byliśmy blisko domu Weasleyów. Kiedy dotarliśmy na miejsce moim oczom ukazała się wieża, nie za wysoka ale też nie niska. Hagrid wyciągnął bagaże i zostawił mnie pod drzwiami. Po chwili otworzył mi drzwi chłopiec z rudą czupryną
Pov:Rona
Zobaczyłem dziewczynę w mniej więcej moim wieku. Miała długie włosy o korze ciemnego blondu i szare oczy. Była średniego wzrostu oraz miała szczupłą sylwetkę. Wpatrywałem się w nią chwilę, po czym spytałem
-Ty jesteś Elizabeth?
-Tak - odpowiedziała na moje pytanie
Chwyciłem ją za ręke i wciągnąłem ją do środka.
-Jak masz na imię?- spytała
-Ron. Chodź oprowadzę cię po domu i przedstawie moją rodzinęPov:Lizzie
Kiwnęłam głową. Nagle podbiegła do mnie kobieta i prztuliła
-Witaj kochana. Miło cię nareszczie poznać, ale ty duża jesteś, może masz ochotę coś zjeść?
-Panią również i nie dziękuje nie jestem głodna
Kobieta puściła mnie i dała mi sweterek
-Jaki śliczny, dziękuję! - krzyknęłam i przytuliłam ją
-A więc to moja mama Molly-odezwał się w końcu Ron
Po chwili dodał
-A to jest Elizabeth - odezwał się do mamy
-Lizzie - wtrąciłam, dając do zrozumienia, że wole być tak nazywana
Ron wziął mnie za ręke i pociągnął za sobą. Po paru minutach poznałam całe rodzeństow Weasleyów i pana Artura. Miałam pokój z Ginny.
CZYTASZ
Pamiętniki Elizabeth Mikaelson (the Orginals I Harry Potter)
FanfictionHistoria opowiada o osieroconej trybrydzie, która trafia do Hogwartu. Poznaje miłość swojego życia, przyjaciół i nową rodzinę.