Severus spojrzał przelotnie na Kallisto, która z nadal lekko zarumienionymi policzkami poprawiała włosy. Wydało mu się dziwne, że stała teraz kilka metrów od niego, tak samo stanowcza i pewna siebie jak zwykle, kiedy zaledwie kilkanaście minut wcześniej opadała w jego ramiona, drżąc na całym ciele i kurczowo zaciskając dłonie na materiale jego surduta. Wyczuwając na sobie spojrzenie Mistrza Eliksirów, kobieta popatrzyła na niego kątem oka, opuszczając ramiona.
– Coś nie tak? – zapytała cicho, odwracając się w stronę Snape'a.
– Zastanawia mnie, czy ktoś zauważył nasze zniknięcie – mruknął czarnowłosy, podchodząc bliżej Kallisto i szybko taksując ją wzrokiem. Ponownie wyglądała niemal nieskazitelnie. Zdradzały ją jedynie intensywnie lśniące oczy i wypieki na policzkach.
– Teraz to już chyba bez różnicy. – Wzruszyła ramionami. – Chociaż biorąc pod uwagę wścibskość co po niektórych, pewnie tak. – Przewróciła oczami i przyjęła ramię, które Severus jej zaoferował.
Razem wyszli z biblioteki, nieszczególnie przejmując się, jakie plotki mogło to wywołać. Chwilę później wmieszali się w grupę czarodziejów, zaopatrując się wcześniej w dwa kieliszki czerwonego wina.
– Kallisto Rowle? – Usłyszeli szczebiot za swoimi plecami.
Wspomniana kobieta odwróciła się powoli, przybierając uprzejmy uśmiech na usta, jednak Severus nie krył się ze swoim niezadowoleniem.
– Isabella Fawley, jak mniemam? – zapytała uprzejmie brunetka, dostrzegając owalną, zarumienioną twarz trzydziestoletniej wnuczki jednego z byłych Ministrów Magii. Rudowłosa przytaknęła i energicznie skinęła głową. – Wiele czasu minęło, od kiedy miałyśmy okazję się poznać – zagaiła uprzejmie Kallisto i upiła nieco swojego wina, przyglądając się przysadzistej kobiecie.
– W istocie! Pamiętam, że rozkosznie nam się rozmawiało – powiedziała z szerokim uśmiechem Isabella, szybko jednak jej spojrzenie spoczęło na towarzyszu Rowle, a rude, wąskie brwi zbiegły się ze sobą. – Obawiam się, że nie zostaliśmy sobie przedstawieni – skomentowała kobieta, mierząc spojrzeniem całą postać Mistrza Eliksirów. Szybko wyciągnęła w jego stronę małą, jasną dłoń. – Isabella Fawley – przedstawiła się.
– Severus Snape. – Mrukliwie odpowiedział mężczyzna, podając kobiecie swoją rękę.
Wymienili oficjalny uścisk dłoni. Uwaga niskiej, bezpośredniej kobiety jednak pozostała na nim skupiona.
– Czym pan się zajmuje? – zapytała z zaciekawieniem, a jej spojrzenie podróżowało między Kallisto a Severusem.
– Nauczam w Hogwarcie. – Severus skrzywił się nieznacznie, wspominając wszystkie potyczki ze swoimi uczniami.
– Ach, jest pan profesorem – westchnęła z aprobatą trzydziestolatka. – Jaki przedmiot jest pana domeną? – Uśmiechnęła się lekko, a jej szare oczy spoczęły na twarzy Snape'a.
– Jestem Mistrzem Eliksirów – mruknął czarnowłosy z zaciśniętą szczęką. Nie znosił takich uprzejmych przesłuchań.
– Fascynujące. – Zamyśliła się rudowłosa. – Wydaje mi się, że również interesowałaś się eliksirami, nieprawdaż Kallisto?
Rowle skinęła lekko głową.
– Niestety tylko hobbistycznie. – Dłoń brunetki nieznacznie zacisnęła się na ramieniu Severusa.
– To zrozumiałe. – Fawley wciągnęła gwałtownie powietrze i przytaknęła. – Kobiecie o takim statusie nie wypada zajmować się warzycielstwem, to męska domena.
CZYTASZ
𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғ
Fanfiction|Severus Snape x OC| Starała się być dobrą kobietą, jednak bezustannie oddawała się gwałtownym emocjom, które zawsze prowadziły ją do zguby... "- Trochę o tobie słyszałam - rzuciła, przyglądając mu się uważnie. Prychnął. - Więc co myślisz? - zapyt...