23 - Poranek

338 28 35
                                    


       Severus obudził się nad ranem z nieznośnym kacem. Nie odmawiał sobie alkoholu zeszłego wieczoru. Potrzebował jakoś oderwać się od swoich myśli, kiedy tylko zaczął żałować podjętych decyzji. Potarł twarz dłońmi, starając się rozbudzić i pozbyć lepkiego uczucia senności. Zerknął wcześniej na zegar. Miał jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia zajęć.

      Ostrożnie podniósł się do siadu, starając się zignorować kłujący ból w skroniach i potarł zesztywniały kark. Czuł się paskudnie. Nawet nie z powodu swojego niewątpliwie kiepskiego stanu fizycznego, ale ze względu na to, co zdążył dzień wcześniej powiedzieć Kallisto. Nie miał pojęcia, jaki wpływ jego słowa wywrą na czarownicę. Być może właśnie pchnął ją w objęcia grup wątpliwie moralnych konserwatystów. Był pewien, że Mateczka Rosja ugości ją wyjątkowo ciepło. Miał niejasne przeczucie, że wyczekiwano jej powrotu. A sama Rowle do tej pory nieszczególnie dobrze odnajdywała się w angielskim społeczeństwie.

      Była to mieszanka wybuchowa. Nieszczęśliwa miłość, złe relacje z rodziną, brak wsparcia i zrozumienia, a gdzieś w tle majaczyli fanatycy czekający na desperatów i szaleńców. Doskonale znał ten schemat i nie mógł pozbyć się z głowy czarnych myśli. Rozważył nawet rozmowę na ten temat z Dumbledore'em, ale musiał się najpierw do niej przygotować i wymyślić dobre uzasadnienie swojej głupoty.

      Miał zająć się Kallisto, wybadać grunt, przeprowadzić swego rodzaju rozeznanie. Sytuacja malowała się do tej pory całkiem nieźle. Zdawało się, że Rowle porzuciła tamto życie. Była doprawdy czarująca, ukazując mu swoje nieszkodliwe oblicze zakochanej idiotki. Nie uwzględnił jednak, że przekona go do tej wizji na tyle, że jedyny szpieg Zakonu Feniksa zapomni o tym, że nigdy nie była idiotką, a tym bardziej nieszkodliwą idiotką.

      Z drugiej strony miał wrażenie, że Kallisto ani trochę nie starała się go nakłonić do konkretnej wizji swojej osoby. Nie ukryła przed nimi wielu ciemnych kart swojej historii, nie ograniczała się. Powoli zaczynał przypuszczać, że to on okazał się w tym wszystkim idiotą. Dał się omamić inteligentnym oczom, pięknej twarzy, miękkiej skórze i po prostu nie chciał wierzyć, że ta kobieta była w stanie dopuścić się podobnych zbrodni, co niegdyś on.

      Zrezygnowany podniósł się na nogi, planując doprowadzić się do porządku przed lekcjami. Gdzieś z tyłu jego głowy pojawiła się myśl, że gdyby tylko rozegrał to lepiej, mógłby spędzić tę noc w znacznie przyjemniejszy sposób. Być może Kallisto wróciłaby z nim do Hogwartu i teraz leniwie przeciągałaby się w jego łóżku, a później zaparzyłaby wyśmienitą kawę. Wymieniliby kilka żartobliwych, zabarwionych ironią zdań, zobaczyłby jej zadowolony uśmiech i ponownie poczuł jej miękkie usta na swoich przed ciężkim dniem.

      Złapał się za głowę. Próbował sobie wmówić, że nie będzie mu brakować tej kobiety. Nie łączyło ich w końcu tak wiele i znali się raptem od trzech miesięcy z kawałkiem. Jego umysł jednak nie chciał współpracować. Nasunął mu wspomnienia ich rozmów o eliksirach, magii natury, o Czarnej Magii. Nie był w stanie się oszukać, nawet rozmowy z nią były atrakcyjne – inteligentne i odkrywcze. Uwielbiał słuchać, kiedy przedstawiała mu koncepty, o których wcześniej nie wiedział.

      Severus zaczął żałować. Zaczął szczerze żałować, że nie dał jej szansy, i że odebrał jej prawo do decyzji. Bo w końcu kto, jeśli nie Rowle, miałby lepiej poradzić sobie na nowej ścieżce życia.

_____

      Kallisto obudziła się wyjątkowo zmęczona i zesztywniała. Wypity wieczór wcześniej alkohol nadal szumiał jej w głowie. Obróciła twarz w stronę Margaret, która spała z drugiej strony łóżka, szczelnie owinięta kołdrą. Do niczego szczególnego między nimi nie doszło, jeśli Rowle dobrze pamiętała wszystkie szczegóły. Rozejrzała się ostrożnie po niewielkim pokoju, wyjątkowo przytulnym jak na jej gust. Może nie było w nim zbyt wielu mebli, a te, które pozostały lata świetności miały za sobą. Zbrunatniała, beżowa tapeta pokrywała ściany, jednak nie było na niej zbyt wielu pustych pól. Wszędzie wisiały zdjęcia lub plakaty. Podłoga niemal w całości pokryta była stosami książek, a przy oknach stały małe doniczki z roślinami. Przez kamieniczne okno wpadało mdłe światło poranka.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz