13.Bradley vs Ashton

2.1K 214 30
                                    

Liczę na gwiazdki i komentarze :) Rozdział nie jest sprawdzony xx

Mineło pół roku od wypatku Ashtona. Od tego czasu mieszkam w Australi w rodzinnym domu chłopaka. Will i Dan wynajeli sobie mały domek na tej samej ulicy. Chciałam, żeby zostali w Londynie, ale NIE! Bo po co słuchać Holly, lepiej uprzeć się na swoim.

Ashton jest w świetnej formie. Nie widać po nim, że przeszedł jaki kolwiek wypadek. Jutro grają pierwszy koncert po półrocznej przerwie. Czyyyli zgodnie z umową z Paul'em dzisiaj wracamy do Anglii.

"Z uśmiechem na ustach weszłam do wytwórni. To się, chyba nigdy nie zdarzyło. Po prostu...kto by na moim miejscu nie był szczęśliwy, a właśnie! Bo nikt nie wie czemu jesten taka szczęśliwa. A więccc....ASHTON SIĘ OBUDZIŁ! Jestem taka szczęśliwa! A za razem smutna. Wybudzenie się oznacza, że zostanie przeniesiony do szpitala w Australii.

Weszłam (oczywiście) spóźniona. Nie no mam jakieś deża wi. Na krzesłach siedzą chłopacy z The Vamps, a na kanapie leżą/siedzą Will i Dan (czyli jak zawsze).

-Co Ty taka uchachana?-taaa. Nie mogę być szczęśliwa?

-Ashton się obudził.-uśmiechnełam się w stronę Paul'a. Tak przy okazji, już nie pamiętam kiedy powiedziałam lub pomyślałam o nim jako o wujku.

-Łaaał.-wujaszku widzę, że się bardzo cieszysz.-Czekaj! Skoro on się wybudził to zostanie przeniesiony do Australii. Czyyyli....NIE MA MOWY!

-CZEMU? Zresztą nie zatrzymasz mnie!-warknełam. Nie ma prawa. Jestem pełnoletnia i mogę robić co chce!

-Możemy dowiedzieć się o co chodzi?-spytał Bradley i Daniel.

-NIE!

-TAK!

-WIĘC?!-wydarł się Connor. Oj Ball, Ball, Ball co z Ciebie wyrośnie?

-Wyjeżdrzam.-krótko i na temat.

-Nie.-Paul od razu zaprzeczył.

-Gdzie?!-tym razem Will lekko podniusł głos.

-Do Australii.-spojrzałam w oczy wujka. Jeśli naprawdę jest moim wujkiem, bo coraz częściej zaczynam w to wątpić.

-GDZIE?!-wszyscy zgromadzeni, oprócz Paul'a spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Co ja ufo? -Nie ma mowy! Nie zrezygnujesz z kariery.-bo o co innego mogło mu chodzić. No na pewno nie o to, żeby mnieć mnie blisko siebie.

-Z tego co mi wiadomo to masz jeszcze wytwórnie w Australi i Nowym Jorku.-dziękuję Will.

-No to źle Ci wiadomo! A Ty Bradley nic nie powiesz?!-jeszcze jego będzie się czepiał.

-Ja...ja...ja to nie moja decyzja.-wstał, wyszedł i trzasnął drzwiami. Zabolało mnie to. Tak trochę się zaprzyjaźniliśmy, a teraz chyba to już koniec...

-Zawrzyjmy umowę.-powiedziałam stanowczym głosem.

-Jaką?-spojrzał na mnie bardzo zaciekawiony moją propozycją. 

-Wrócę dzień przed ich pierwszym koncertem....-nie dokończyłam.

-Wrócimy. Nie zostawimy Holly.-spojrzałam na moich przyjaciół. Byli, są i będą obok mnie.

-Jakom mam pewność, że zagrają jaki kolwiek koncert?-uniusł jedną brew do góry.

-Wtedy wrócę po roku.-kiwną tylko głową."

Siedziałam w samolocie między Will'em, a Daniel'em. Obaj spali, a ja myślałam. Co jest między mną, a Ashton'em? Jest jeszcze Bradley. O którym nie mogłam zapomnieć przez ten czas. Chyba się w nim zakochałam. Ale Ashton... Niby sobie wszystko wyjaśniliśmy i podjeliśmy decyzje, że będziemy tylko przyjaciółmi, ale oboje dobrze wiemy, że przyjaźń to za mało. Może uznacie mnie za tępą kretynkę, ale opowiedziałam mu o Bradley'u. Wszystko. Co do niego czuję i w ogóle wszystko. On nie był mi dłużny i też opowiedział o pewnej dziewczynie. Czyli między nami już nic nie będzie. Skomplikowane. Wiem jedno. Muszę powiedzieć Bradley'owi co do niego czuję. Nie mam pojęcia jak to zrobię. Co, podejdę do niego po pół roku rozłąki i powiem "Cześć Brad. Zakochałam się w Tobie, ale do Ashtona też coś czuję. I nie wiem, którego mam wybrać." Jestem żałosna.

»Bradley«

Dzisiaj Holly wraca. Nie moge o niej zapomnieć. Cholera! Czy ja się serio w niej zakochałem? Przez te pół roku cały czas o niej myślałem, ale nie mogę z nią być. Przynajmniej teraz. Przez jeden głupi błąd! Jedna chwila, jeden błąd, jeden podpis! I już po mnie. Mogę zapomnieć o Holly na dobre kilka miesięcy, albo na zawsze. Jeśli nie chcę mnieć problemów.

»Holly«

Po rozpakowaniu się i ogarnięciu poszłam z chłopakami do galerii. Byliśmy głodni, a że jesteśmy za leniwi to nie nasza wina. 

* * *

Weszliśmy do małej kawiarni. Kiedy odebraliśmy swoje zamówienie (Daniel wybrał sobie frytki i sok pomarańczowy, Will kebaba, a ja bardzo skromnie i kawę) jakoś głód mi przeszedł. Zaczeliśmy szukać wolnego miejsa. Ooo jak uroczo jakaś dziewczyna siedziała swojemu chłopakowi na kolanach i go całowała. Słodko. Zaraz rzygne tęczą. Wróć!!! To nie jakaś dziewczyna i jakiś chłopak! To BRADLEY. Jakaś dziewczyna siedzi Bradley'owi na kolanach i do tego go całuje. Moja kawa wyleciała mi z rąk i upadła z wielkim chluskiem na podłogę. Spojrzałam ostatni raz przez zaszklone oczy w stronę Simpsona i tej laski wyszeptałam.

-Bradley, kocham Cię...-wybiegłam. Czego ja się kurwa spodziewałam? Że będzie na mnie czekał? On w ogóle nie wie, że coś do niego czuję. Jestem idiotką, która zasługuje na cierpienie.

Coraz mniej osób czyta to ff :( Coraz bardziej i powarzniej zastanawiam się nad zawieszeniem :/ Mam nadzieję, że do następnego xx

Why Love? // Simpson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz