4 Niezła laska z ciebie

16 1 0
                                    

  Siedziałam tam i przyglądałam się ciemnookiemu chłopakowi obok mnie. Jestem inna?

Fakt,od małego bylam inna niż wszystkie dzieci. Nie chciałam grac głównych ról w przedstawieniach,nie lubiłam opowiadać o sobie w szkole,nie lubiłam bawić się lalkami. Bylam inna.

Ale poniekąd lubiłam tą inność. Lubilam to,ze nie byłam jak każdy. Nie ubieralam różowych sukienek do szkoły,nie pchałam się aby być w szkolnej drużynie siatkarek zeby być bliżej,,przystojniaków " z drużyny futbolowej. Zawsze bylam zboku i lubiłam to ze ludzie na mnie uważali bo wiedzieli,że jestem ta inna.

Ale teraz siedzę obok chlopaka,który mówi ze fascynuje go to ze jestem inna.
Zastanawiałam się długo nad odpowiedzią,ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nigdy nikt mi nie powiedział że go fascynuję.

- Hej,trochę wiary w siebie. Jesteś bardzo ciekawą osobą.- rzucil chlopak patrząc w moje oczy.

- Przepraszam ale nikt mi nigdy tego nie powiedział. To miłe. Dziękuję.

-W takim razie cieszę się że mogłem być tym pierwszym.

Naprawdę zajebiście sie wtedy czułam. Cieszylam sie z tej rozmowy jakakolwiek ona była. Kiedys wiele kosztowało mnie powiedzenie zwykłego ,,Dzień dobry" w szkole a teraz z taką łatwością rozmawiam z nieznajomym.

-A ty?

-Co ja?

-Opowiedz coś o sobie. O mnie juz sporo wiesz.

-Dobra,okej. Nie wiem prawie nic o tobie ale mam 20 lat,pracuję w barze na ul. Smith - wtedy w mojej głowie zapaliła się lampeczka. Dobrze znałam ten bar. Często tam chodziłam kiedyś z Samuelem. Był bardzo niedaleko mojego domu- Mieszkam sam,ponieważ moi rodzice mieszkają w Londynie. Hm,no nie wiem co ci mam jeszcze powiedzieć.

- Dziekuję. Wystarczy zeby wiedzieć ze mnie nie zabijesz. -zażartowałam.

- Nie jesteś zbyt wymagająca jeśli chodzi o informację.

- Masz mnie- założyłam wlosy za ucho i unioslam lewy kącik ust.

- Masz jakieś życzenie urodzinowe?-
Zdziwilo mnie to nagłe pytanie ale nie myslalam długo nad odpowiedzią.

- Wiele.Ale prawie zadne nie jest wykonalne - pomyślałam wtedy o rozmowie z Samuelem.

-To wymyśl jakieś które jest wykonalne .

Nie mialam pojęcia co ten chlopak mial w głowie i jaki pomysl sie tam rodził. Nie wiedziałam co mogę powiedzieć.  Rzeczy materialne ,które chciałam to mialam ,a z tymi niematerialnymi juz byl większy problem.

- Nie możesz nic wymyśleć? No dobrze więc chodź.- wstal,ciągnąć mnie za rękę.

- Gdzie?

- Zobaczysz. To będzie moją niespodzianką.Ty masz ich wiele.

Ruszyłam za nim. Nie wiedziałam czym ty zaskutkuje ale milo czułam się przy tym chłopaku. Nie chciałam się zadręczać myślami wiec po prostu za nim poszlam . Polubiłam go. Byl dla mnie mily,nie naciskał i nie zadawal za duzo pytan. Cieszylam sie ze tak miło spędzam urodziny.

Wyszliśmy z domku,kierując się w stronę miasta. Byla sobota południe wiec nie bardzo duzo ludzi kręciło się po mieście co sprawiło mi ogromną radość. Szliśmy w kąpletnej ciszy,co bardzo doceniałam. Nie szedł szybko wiec nie musialam za nim biec w moim szpilkach. Nie wiedziałam gdzie mnie prowadzi dopóki nie usłyszałam glośnej muzyki. Błagam,tylko nie impreza.
Ale moim oczom rzucil się ogromny namiot. Byl w bialoczerwone paski.
Cyrk.
Nie wiedziałam jak się mam z tym czuć. Nigdy nie byłam w cyrku ale wiedziałam, że będzie tam wiele ludzi.

Przystanęłam,zastanawiając się co tu się właśnie odwala.

- Hej,Mad chodz. Wszystkie bilety nam wykupią- krzyknął do mnie z daleka.

- Oskar, czy ty mnie widziałeś? Wygladam jakbym szla na jakąś gale a nie na cyrk.

- Nie przejmuj się,bynajmniej sie wyróżniasz

Ale czy ja chciałam się wyróżniać?

Po prostu ruszyłam w jego stronę. Brunet kupil nam bilety i weszliśmy do środka. Bylo tam wiele ludzi. Dziwne uczucie. Poszlam za chłopakiem, który kierował się na najwyższe siedzenia. Usiadlam zaraz obok niego. Po 3 min,muzyka ucichła a na scene wszedł Klaun. Zaczelo sie.

Cholera, było zajebiscie. Nie myslalam o świecie tylko głośno sie śmiałam z tego co działo się na scenie. Ja się śmiałam. Nadal w to niedowierzam. Bylo mi tak milo,i byl to super czas. Nie sądziłam ze w cyrku można się tak dobrze bawić.

Nagle pan z  sceny zaczął kierować się w  nasza stronę,wchodząc po schodach . Chodzil mówiąc cos w stylu ,, Kto będzie tym szcześliwcem" nie rozumiałam go. Podszedł do nas i zabral ze sobą Oskara. Jezu. ON GO ZABRAŁ. Zostałam tutaj sama. Zaczelam panikować ale postanowiłam tam po prostu  siedzieć i czekać na rozwój sytuacji.  Oskar z Panem Klaunem weszli na scene,po czym Klaun dal jakieś zadanie Oskarowi. Nie słyszałam jakie ,ponieważ  zaczęły się głośne gwizdy i dopingowanie Oskara.
Nagle Oskar dostał piłeczki i zaczął żąglować. To byl śmieszny widok. Piłeczki mu uciekały ale jakoś dawal rade. Mocno się śmiałam na ten widok.
Po kilku próbach żąglowania, Klaun wręczył ogromnego misia Oskarowi i podziękował mu za uczestnictwo. Oskar zrobil ukłon, po czym wziął misia kierując się na nasze miejsca. 

Podszedl,siadając obok i usadowiajac misia obok siebie.

-Chyba mamy nowego koleżkę.

- Nieźle żąglujesz. Pracujesz w cyrku?-zazartowalam

-Nie muszę pracować w cyrku, żeby być małpą żąglującą. - Mocno się uśmiałam z niego.

Przedstawienie sie zakończyło i wyszliśmy z namiotu. Świeże powietrze we mnie  uderzyło i odrazu zaczęło mi się lepiej oddychać. W tym namiocie bylo serio duszno.

Poszlam za Oskarem i nagle stanęliśmy . Nie wiedziałam co sie dzieje dopóki brunet nie odwrócił się do mnie wręczając mi misia.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.  Róża to było za mało,wiec masz misia.

Znow poczułam coś. W moim sercu to uczucie bylo nieznane. Dziwne ukłucie ale przyjemne. Ten chłopak byl dla mnie tak mily,i wygrał dla mnie misia.
On pomyslal o mnie,chcial aby miś mnie uszczęśliwił.

Wiele razy,lezac na łóżku podczas żałoby myslalam o tym czy dane bedzie mi jeszcze z kimś stworzyć jakąś relacje. Zastanawialam się jak by to się stało i jakbym zareagowała. W tych gorszych momentach nie chciałam tej ,,nowej" relacji ,a w tych  lepszych bardzo pragnęłam stworzyć z kimś cos wyjątkowego. Zadreczalam sie myślami o tym,zadawalam sobie mnóstwo pytań jakby to wyglądało. Ale nigdy nie przeszlo mi przez myśl ,że właśnie tak.

Stałam tam i przyglądałam się raz ciemnookiemu chłopakowi,a raz olbrzymiemu misiowi. Wiele myśli pełzało po mojej głowie. Poczułam pewnego rodzaju  szczęście

No właśnie. Szczescie . Nigdy nie sadzilam ze dane mi będzie jeszcze poczuć to cudowne uczucie. Samuel byl moim szczęściem. Kiedy on odszedł, wiedziałam że odeszlo razem z nim moje szczęście.

Oskar podszedl do mnie ,dosyć blisko i popatrzył glęboko w moje oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stałam jak wryta.
- Dlaczego to robisz? -zapytalam

- Ale co?

- Dlaczego chcesz mnie uszczęśliwić?

- Bo niezła z ciebie laska-usmiechnął się po czym wsadził misia w moje objęcia - Nazwij go Klara.

Czułam coś w stylu ekscytacji? Nie mam pojęcia ale wiedziałam jedno

Stanie  się dla mnie kimś ważnym

Odstawiłam misia na bok ,podeszłam bliżej Oskara,wtulając się w niego. Oskar byl na początku zdezorientowany ale odzwjemnil przytulasa ,kładąc swoje ramiona na mojej talli. Przysięgam ze ta chwila mogla trwać wiecznie.
Czylam sie przy nim bezpiecznie,wolna od problemów a najważniejsze szczęśliwa.

- Oskar,dziękuję Ci.-szepnęłam mu do ucha



Podarował Mi SzczęscieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz