~Obietnica numer 1~

706 38 10
                                    

Codziennie to samo. Wstaje , idzie do szkoły, dostaje po głowie, wraca, idzie spać. No jeszcze pomiędzy tym wszystkim analizuje bohaterów. Nastolatek szedł otoczony przez samotność do szkoły. Chciałby mieć wokół siebie przyjaciół, próbował sobie też pewnych znaleźć, ale miał już swoją renomę, której niestety zmienić nie mógł. Życie bez mocy w społeczeństwie opanowanym przez ludzi, którzy mają swoje indywidualności, jest co najmniej alienujące. I taki był nasz zielony kolega. To nie tak, że nigdy nie miał przyjaciół. Kacchan nim był, ale się zmienił. Cóż na ludzi jednak wpływu nie masz nieważne co zrobisz.

Tak sobie myśląc, zmierzał do gimnazjum, nie była to długa trasa, ale nużyła w końcu chodzi tędy codziennie. W trakcie swoich narzekań doszedł do wniosku, że powinien zmienić trochę rutynę. Najbardziej myślał nad ćwiczeniami i nauką, w końcu chce zostać bohaterem w taki czy inny sposób.

- Ej ty uważaj jak leziesz!...To ty?!

Coś, a raczej ktoś, wybudził zielonka z planowania. Było to nagłe i głośnie. Dokładnie wiedział kto to.

- Przepraszam Kacchan...- Z nerwów tylko to był w stanie powiedzieć. Co się dziwić ten gość go nienawidzi.

- Deku patrz gdzie idziesz, bo jeszcze stracisz twarz, zrozumiałeś?- Wściekłość bijąca z jego oczu, sprawiła że Izuku tylko bardziej się skulił. Pomyśleć, że wcześniej go nazwał dawnym przyjacielem.

- Tak...- Po tej jakże cudownej konwersacji, cały drżący, skierował się do klasy i zajął swoje miejsce.

Lekcje mijały mu wolno. Nauczyciel mówił o zakończeniu roku, w końcu to ostatnia klasa. Każdy wiwatował i mówił jak to na pewno zostanie bohaterem. Kacchan się w między czasie wtrącił i mówił o tym jaki on wspaniały i najlepszy ze wszystkich. Oczywiście reszta nie zaakceptowała tego łatwo.
Niestety, nasz przecudowny pedagog musiał wspomnieć, że Midoriya wybiera się tam gdzie blondyn.
Wyśmiali go, to się wydaje takie oczywiste, w końcu wykracza poza szereg, ale co w tym dziwnego, że przynajmniej chce spróbować. Tak naprawdę to 2 na 10 osób nie ma indywidualności, na pewno nie jest jedyny w tej szkole, więc dlaczego tylko on jest prześladowany i wyzywany. I dlaczego tylko on nikogo nie ma po swojej stronie.

Te okropne lekcje nareszcie się skończyły. Zamiast zostawić Izuku samego sobie, musieli się jeszcze zatrzymać przy jego ławce i pognębić. Oczywiście, niestety, był to  Kacchan i jego znajomi.

- Ty może w końcu przestań udawać, że możesz zostać bohaterem i się poddasz co? Tacy jak ty nie mogą się pchać do przodu, zostaną od razu zabici. Nawet jeśli to muszą mieć coś do zaoferowania, a ty coś masz? Nie, jesteś zerem.- W między czasie wywalił notes z informacjami o bohaterach za okno, świetnie.- Zrób sobie i nam przysługę i skocz z dachu szkoły. Może w następnym życiu otrzymasz łaskawie moc.

Gorycz, którą odczuwał Deku była niewyobrażalna. Jedyne o czym on myślał to fakt, że Katsuki nie powinien tak mówić. To nie jest postawa prawdziwego bohatera. Jedyne na co było stać loczka to pozostanie w miejscu, blondyn nie był zaskoczony tym faktem.
Izuku miał już naprawdę dość zachowania swojego starego kompana. Nawet się zastanowił przez chwilę nad słowami Kacchana. Teoretycznie społeczeństwo go nie potrzebowało. Myślał nad nimi, wiedział, że to do niczego nie prowadzi, ale hipotetycznie mówiąc blondyn miał rację. Wychodząc z klasy zmierzał powoli ku najwyższym piętrom, aż doszedł na dach. Im bardziej zbliżał się do barierki tym bardziej tracił czucie w nogach. Oparł się i obserwował. Natrafił wzrokiem pewną grupę znajomych. Wszędzie mógłby rozpoznać te roztrzepane włosy.

Nagle doszło do niego gdzie on stoi i co do tego doprowadziło. Zrobił kilka kroków do tyłu, potknął się i upadł na ziemię. Czuł się głupi, ale też bezradny. Tego samego dnia myśleć o bohaterstwie i samobójstwie, żałosne. Szybko wstał i zbiegł na sam dół, nie chciał tam już nigdy wracać. Musiał się ogarnąć i wymyśleć rozwiązanie. Coś co by mu ulżyło i dało mu pójść dalej....

Promise {Katsuki Bakugou x Izuku Midoryia}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz