~Cicha zgoda~

233 30 6
                                    

Od czasu Battle Trial między chłopcami nie doszło do żadnej wymiany zdań. Nawet słów. Izuku nadal był miły, witał się ze swoim kolegą z klasy codziennie i jeżeli się znalazł w takiej sytuacji, to też się z nim żegnał. Jedyne na co mógł liczyć od strony blondyna to spojrzenie.
Nie było ono najprzyjemniejsze, ale złagodniało od czasu współpracy. Już nie tliły się w nich żarzące węgle, tylko pojawiła się w nich obojętność, czasem nawet neutralność.
Nie postrzegał już Deku za kogoś, kto jest bezużyteczny i nadaje się tylko do pracy w sklepie czy coś. Jako bohatera też go jeszcze nie widział. Po prostu był kolejnym człowiekiem, którego mija na swojej drodze do sukcesu.

Katsuki nabierał coraz większego dystansu do zielonka. Zaczął o nim zapominać, prowadzić swoje życie bez niego. Z każdym dniem, tygodniem, miesiącem bardziej się usamodzielniał. Nie żywił już żadnych negatywnych emocji do niego.
Był wolny.

Pewnego rodzaju ulga go dotknęła. Lekkość pojawiła się w obrębie klatki piersiowej. Nie czuł z nerdem żadnego powiązania, oprócz tego, że byli w tej samej klasie i siedzieli w tym samym rzędzie. Rzadko musieli ze sobą współpracować, ale jak już do tego dochodziło obaj podchodzili do tego bardzo rzeczowo.

To nie tak, że Bakugou pozbył się swojego wybuchowego charakteru. Jego próg zdenerwowania i irytacji można przyrównać do zapałki. Wystarczy tylko trochę nadszarpnąć jego ego i będzie gryzł. Sero nie raz się o tym przekonał.
Ale oprócz tego, znalazł w sobie też namiastkę źródeł radości. Odkrył ją podczas spędzania czasu ze swoimi przyjaciółmi. W gotowaniu, no i oczywiście obserwowaniu swoich postępów.
Nigdy nie sądził, że znajdzie realne szczęście w ludziach... na dodatek idiotach. Zawsze jak z nimi był było mu raźniej.
Nawet jak się kiedyś zadawał z jakimiś parobkami, to nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół. Zawsze był tym najlepszym i inni albo mu zazdrościli, albo mu się podlizywali.

Teraz miał szczere wsparcie od ludzi, którzy byli z nim, bo oni tego chcą, bo go lubią. Sami się uznają za jego najlepszych przyjaciół. Niestety, nie zdawał sobie sprawy, że Izuku dawał mu to wsparcie przez cały czas. Na każdym etapie w jego życiu. Kiedyś to ignorował, ba nawet nie zauważał. Teraz go nie chce.
Zielonowłosy widział jego gorsze momenty. Nie chciał wsparcia od kogoś, kto był tylko w jego złych czasach. Nie miał też zamiaru budować relacji z nim. Uznał, że go nie potrzebuje.

U Midoriyi było podobnie. Nie potrzebował Katsukiego, ale nie chował wobec niego urazy. Najzwyczajniej w świecie cieszył się z tego, że między nimi jest teraz spokój i luźna atmosfera. Nie musi z nim rozmawiać, by wiedzieć, że jest dobrze. W porównaniu do wieloletniego napięcia teraz jest cudownie.

- O czym myślisz Deku-kun?- Brunetka zagadała do zamyślonego chłopaka. Zauważyła, że patrzy prawdopodobnie na blondyna.

- A nic nic. Tak mnie złapała nostalgia. Wiesz czy mamy dzisiaj jakieś zajęcia z bohaterstwa?

- Z tego co wiem, będziemy trenować w czwórkach. Ale o szczegółach nie zostałem powiadomiony.- Iida do nich dołączył. Normalny człowiek by dosunął krzesło albo usiadł na ławce, ale to Tenya... więc stał.

- O dobra. To pracujemy razem?- Izuku zwrócił się do przyjaciół.- Tsuyu-chan!- Dziewczyna przyczłapała do nich.- Chcesz być z nami w drużynie na zajęciach z bohaterstwa?

- Bardzo chętnie kero.- Uśmiechnęła się w odpowiedzi.- A co będziemy robić?

- Tego jeszcze nie wiemy. Wiadomo nam tylko, że grupy mają się składać z 4 osób, ale super że jesteś z nami w grupie!- Ochako mocno przytuliła przyjaciółkę.

Lekcje w klasie mijały dość szybko. Zadziwiająco szybko. Katsuki zazwyczaj nie tracił tak poczucia czasu. Przed chwilą dopiero się zaczęły, a już szedł do dystryktu na trening bohaterski. Poranny spokój zniknął, zastąpiło go odczucie niepokoju i dyskomfortu. Może coś związanego z pogodą.

Promise {Katsuki Bakugou x Izuku Midoryia}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz