~Wakacje czas zacząć!~

170 15 3
                                    

Zawsze łatwo powiedzieć, że się rozumie czyjś problem. Trudniej zaś wczuć się w sytuację i postarać się pomóc osobie, której leży coś na sercu. Nie można podejść i powiedzieć, że wszystko jest w porządku albo, co jest nawet gorszą opcją, żeby się ogarnęły. Oczywiście to też wszystko zależy od powagi sytuacji.

Niestety, nikt nie wiedział jak pomóc Katsukiemu. Od czasu incydentu z jego zielonym kolegą, nic o nim nie słyszał, a minął już tydzień. Wszelkie próby poprawienia humoru blondyna szły na marne, potrafiły nawet pogorszyć jego samopoczucie. Eijiro, Sero i Denki naprawdę się starali. Jednak nie potrafili się postawić na miejscu przyjaciela. Z resztą nic dziwnego, nie wiedzieli o obietnicy, jaką Bakugou złożył Inko. Nawet bez niej trudno sobie wyobrazić co przechodzi ktoś, kto przeżywał poświęcenie drugiej osoby.

Katsuki mimo typowej dla niego odwagi nie poszedł do mamy Izuku, żeby ją przeprosić czy chociaż pocieszyć. Powinien to zrobić, ale bał się, że jedyna osoba, której zawsze pokazywał prawdziwego siebie, odrzuci go. Jednak wiedział, że im szybciej do niej przyjdzie, tym prędzej poczuje się lepiej. Uznał na dodatek, że nie ma zamiaru spędzić wakacji w markotny poczuciu winy i zgryzoty. Dlatego postanowił, że zapuka do drzwi swojej ciotki jak najszybciej.

-8 dni po zdarzeniu-

Odgłos domofonu rozległ się po mieszkaniu. Zielonowłosa kobieta czym prędzej rzuciła bulgoczące Katsudon i pobiegła do urządzenia.

- Halo? Kto tam?- Głos cioci rozbrzmiał w uszach chłopca. Jak on się za nim stęsknił było niewyobrażalne.

- ... To ja ciociu...- Musiał się chwilę zastanowić czy na pewno podejmie ten krok, czy jednak odejdzie i stchórzy, czego na szczęście nie zrobił.

- Ah Katsuki! Wchodź mój kochany, już się martwiłam, bo się nie meldowałeś.- Zamiast spodziewanego zawodu i złości Bakugou odczuł w jej głosie radość i troskę. Nie wiedział czy to tylko maska, czy jednak prawdziwe emocje Inko. Teraz nie miał już wyjścia i musiał się dowiedzieć. Drzwi do domu Midori się otworzyły, a pulchna kobieta z otwartymi ramionami przywitała gościa.

- Cześć, przepraszam, że się nie odzywałem.- Objął ją serdecznie, wtulił się w nią tak jakby miał ją widzieć po raz ostatni.

- Są wakacje pewnie nie miałeś na to czasu-

- Miałem go aż za dużo ciociu... Możemy pójść do kuchni i porozmawiać?- Oczy spuścił w dół i błądził wzrokiem po kapciach. Były szare, miękkie i ciepłe. Jego ciocia pamietała o nawet tak drobnych szczegółach, jak ulubione kapcie. To przyniosło uśmiech na jego piekące od stresu lica.

- O, pewnie. Chodź za mną, jaką chcesz herbatę? Cytrynowo- imbirową jak zawsze.- Katsuki skinął głową i patrzył jak Inko znika za drzwiami do kuchni. Zaraz też ją dogonił.- To o czym chcesz ze mną porozmawiać Katsuś.- Podała nastolatkowi herbatę.- Uwaga gorące.

- Izuku nadal leży w szpitalu?- Inko nagle spochmurniała, ale kiwnęła na tak.- Chciałem cię przeprosić. Miałem na niego uważać, a już zawiodłem. Dlatego też nie kontaktowałem się z tobą. Martwiłem się, że będziesz zła i mną rozczarowana. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.- Kobieta nigdy się tego nie spodziewała. W życiu by nie zrzuciła winy na Katsukiego. Doskonale wiedziała, że jej syn jest uparty i zrobi wiele rzeczy przeciwko wszystkim, by postawić na swoim.

- Oh Katsuś nie mam ci czego wybaczyć, owszem obiecałeś mi to, ale to się tyczy czasu, jak ja już nie będę mogła na niego uważać.- Podeszła do nastolatka i go jeszcze raz przytuliła, co on odwzajemnił.- Wiem, że to jest duże zadanie, jak będziesz chciał się wycofać, to też nie będę ci miała tego za złe. To w końcu chodzi o Izuku no i to wielka odpowiedzialność.

- Niczego nie będę odwoływał. Obiecałem ci coś i tego będę się trzymał. Chciałem tylko o tym porozmawiać i wyjaśnić tę sprawę. Poza tym wiesz ciociu, to z tobą spędzam najfajniejszy czas.- Uśmiechnął się. Szczerze i szeroko. Był to jeden z piękniejszych widoków tego dnia dla Inko.

- Cieszę się, że już wszystko w porządku. W końcu są wakacje i powinieneś się z nich cieszyć pełną piersią. Dla Izuku będzie to trochę trudne, dla mnie z resztą też. Kiedy wyjeżdżacie na obóz?- Początkowa euforia z przyjścia blondyna powoli zaczęła z niej spływać a codzienny smutek i zmartwienie przywędrowały na jej okrągłą, łagodną twarz.

- Jedziemy w czwartek w tym tygodniu. On też jedzie?- Kobieta kiwnęła delikatnie głową, było widać, że wolałaby gdyby jej synek został w domu. Żeby ona mogła się nim zaopiekować, ale wiedziała też jakie znaczenie ma ten wyjazd dla jej syna.

- Uważaj tam na niego dobrze? Ma ogromną tendencję do pakowania się w kłopoty przez ten swój upór. Z resztą, na siebie też uważaj Katsuki, wysypiaj i najadaj się.

- Dobrze ciociu.

Tak przegadali resztę wieczoru. Katsuki mógł przy Inko uwolnić trochę swoją dziecinną stronę. Jej matczyne usposobienie sprawiało, że zostanie poważnym graniczyło z niemożliwym. Potem chłopak musiał się też już zwinąć do siebie do domu, ale ta wizyta niesamowicie go zrelaksowała. Niepotrzebnie się martwił, zachowywał się wcześniej tak jakby w ogóle jej nie znał. Jednak było to zrozumiałe, w końcu sytuacja była nader krytyczna.

Jedyne na co teraz czekał to obóz wraz z przyjaciółmi. Nie mówił tego przed nimi, ale uwielbiał ich towarzystwo, mógł być sobą i wiedział, że nie zostanie odrzucony. Teraz musiał przeczekać kilka dni i będą razem wieczorami siedzieć przy ognisku oraz grać w karty.

- W końcu wyjeżdżamy!- Ashido rzuciła się na ramiona Bakugou i wysoko podskakiwała. Blondyn tylko „poirytowany" przewrócił oczami.

- Takie wypady rozpoczynają dużo romansów, ciekawe kto skończy razem.- Denki myślał, że jest sprytny przekierowując uwagę na innych, jednak każdy wiedział, że to on chciał dziewczynę najbardziej z nich wszystkich.

- Stary wmawiaj sobie i innym, każdy wie, że chodzi tobie o siebie.- Sero odwrócił się do Kaminariego i wrednie spojrzał na niego.

- Hej, nikt cię nie prosił o zdanie!- Kiedy reszta idiotów się kłóciła czy przysłuchiwała, Katsuki szukał jednej osoby. Musiał jej coś ważnego przekazać. Na szczęście nie zajęło mu to długo i prędko wyłapał zielone włosy falujące na wietrze.

- Emm... Izuku możemy porozmawiać?- Blodnyn wziął się na powiedzenie imienia. Myślał, że zasłużył, bo w końcu go wczoraj uratował.

- Jasne, o co chodzi?- Zielone oczy zwróciły się w jego stronę.

- W sensie na osobności.- Izuku tylko kiwnął głową. Kiedy już się oddalili Katsuki kontynuował.- Słuchaj chciałem ciebie... przeprosić za to wszystko. Nie chciałem abyś skończył w szpitalu na początku wakacji przeze mnie. Nie chciałem też martwić twojej mamy.- Zielonowłosy tylko wykrzywił usta w dziwnym uśmiechu. Było to ciekawe połączenie radości, zaskoczenia i czegoś jeszcze, jednak Bakugou nie mógł się domyśleć jaka to emocja.

- Naprawdę się tym nie przejmuj, zrobiłem to na własną odpowiedzialność. Ja też przepraszam za to, że się poczułeś winny. Nie powinieneś. Sorry teraz, że tak nagle skończę nasze omawianie, ale muszę wracać do moich przyjaciół. Chyba, że masz jeszcze coś do powiedzenia?- Izuku jeszcze ostatni raz odwrócił się z pytającą miną. Katsuki tylko pomachał głową i wrócił do paczki swoich idiotów.

- Nie no mówię ci, że żaby to reinkarnacje dinozaurów! Czemu nikt mnie nie słucha.- Denki tylko ciężko westchnął.

- Bo to co mówisz jest, całkowicie idiotycznej.- Kirishima szybko uciął kolegę by nie wpadł w falę lamentu.

Ah wakacje.

————————————————————————
Znowu się uaktywniam, nie będzie rozdziałów pewnie co tydzień, ale takich przerw w najbliższym czasie nie przewiduje.
Tym razem be robiłam autokorekty, poprawię ewentualne błędy kiedy indziej.
Miłego dnia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 26, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Promise {Katsuki Bakugou x Izuku Midoryia}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz