~Zielony i pomarańczowy~

219 22 2
                                    

Wielkie wrota powoli zaczynały się otwierać, tunel wiatru, który się tworzył, wyprowadził chłopców lekko z równowagi.

- Pamiętasz plan?.- Katsuki zapytał Izuku, który skinął głową.

- Każdy szczegół.- Nie żartował, z resztą nie było tu niczego do wyśmiania. Sytuacja była poważna, obaj zaraz będą walczyć przeciwko bohaterowi nr 1. Bakugou tylko mruknął w odpowiedzi.

Byli skupieni i nie chcieli sobie nawzajem przeszkadzać. Czy raczej Midoriya nie chciał zdenerować kompana, a blondyn po prostu nie miał ochoty rozmawiać.
Chwila ciszy... i po całym dystrykcie rozległ się sygnał.

Ruszyli naprzód czym prędzej. Uznali, że na początek się rozdzielą, będą znajdywali swoją własną drogę. Spodziewali się, że All Might będzie stał na końcu i na nich czekał, tak też było.
Oczywiście był też znak. Jak wiadomo Izuku może się dostać na miejsce w miarę bezszelestnie i szybko, więc raczej będzie pierwszy. Zaś Katsuki od połowy będzie zmuszony użyć swoich nóg, żeby nie był za głośno. Jak już dotrze na miejsce, uda się na sufit za pomocą daru i stworzy wybuch, który poinformuje Deku, że ma być gotowy do walki.

Bakugou będzie wabikiem i głównym atakującym. Izuku będzie ogromnym wsparciem i tym, który ma założyć kajdanki wrogu.

Zielonek mijając budynki zaczął powoli wątpić w plan. Bał się, w końcu mieli do czynienia z bohaterem nr 1. Tym, który zmienił wszystko.
Symbolem pokoju!
Niby jakim cudem dwa niedoświadczone nastolatki miały zakuć w kajdany mężczyznę, który ma ponad dwa metry?! Nie mówiąc już o doświadczeniu jakie posiadał, to był ruch całkiem szalony!
Jednak nie miał już wyboru, nie ma czasu na zmianę planu. Musiał działać w taki sposób, w jaki się umówili.
Zanim dobiegł na miejsce udało mu się zebrać całą odwagę i przekonać się do nastawienia blondyna.

Który nie miał tak łatwo, jak Izuku. Na początku drogi używając swojego daru przedzierał się przez budynki, ale jak już był zdany na swoje ciało coś się stało.
Biegł tak szybko jak tylko mógł. Kiedy przepchał przeszkodę usłyszał zgrzyt.

Nagle się zatrzymał i spojrzał do góry, rury, które były nad nim umiejscowione, zaczęły się trząść. Ruszył biegiem do przodu, a te zaczęły spadać. Jego umysł powoli przesiąkała czysta panika.

Miał wygrać! Ten nerd miał pomóc mu wygrać, on nie może teraz zostać zmiażdżony przez jakieś metalowe badziewie. Miał zostać wielkim bohaterem, większym niż sam All Might! Nie mógł sobie pozwolić na żadną kontuzję ani niepełnosprawności.
Biegł... biegł ... i runął na ziemię.

Izuku słyszał, że coś spada. Miał nadzieję, że jego towarzyszowi nic się nie stało. Nadal cierpliwie czekał na sygnał przygotowania i potem ataku.
Ale go nie było...
Czas mijał i mijał. Na arenie nikt nie wiedział kiedy się kończy czas egzaminu. Midoriya zaczął się stresować.
Czyżby go wystawił, może jednak coś mu się stało? Niemożliwe w końcu to Bakugou, on i wypadek, to przecież nie mogło się stać. To do siebie nie pasuje.
Podczas rozmyślań uznał, że nie może marnować czasu i musi ruszyć do przodu.

Powoli wychylił się zza skrytki i spojrzał gdzie ulokował się bohater. Jak stał, tak stał nadal. Gotowy do walki.

Midoriya wziął się w garść i obrał najlepsze miejsce do ataku.
Wyskoczył i... zanim mógł się obejrzeć tam gdzie All Might stał, już go nie było. Znajdował się za chłopcem i gotował atak w plecy.

Podczas cierpień Izuku, Katsuki użerał się z rurą, która spadła mu na nogę wcześniej. Normalnie użyłby swojej mocy, ale teraz nie mógł. Żelastwo było ciężkie, więc trzeba użyć w miarę dużego wybuchu, ale zaraz obok znajdował się budynek. Jeżeli tak postąpi to budowla na niego runie i to już nie będzie takie łatwe.
Musiał coś zaradzić, inaczej wszystko może sobie wyskoczyć z okna.
Na całe szczęście chłopak miał dużo siły w kończynach górnych. Tego też wymagała jego umiejętność.
Z ogromnym wysiłkiem udało mu się przesunąć rurę ze swojej nogi. Była cała, tylko stracił trochę czucie.
Mina mu zrzedła jak usłyszał uderzenia. Nie mógł uwierzyć, że ten idiota zaczął walkę bez niego! Trochę mu pewnie to wszystko zeszło, ale miał czekać na znak. Sam nie ma szans, kto by miał z resztą.
Jak tylko się otrząsnął, to wzniósł się w powietrze i namierzył miejsce walki. Wiedział, że minęła już większość czasu, więc musieli działać szybko.

Jak ujrzał to co się działo, krew w żyłach mu stanęła, a po plecach przeszły mu ciarki. Midoriya ledwo stał na nogach i robił uniki. Był już mocno poturbowany. Taką siłę miał ten bohater. Nawet nie minęło tyle czasu od rozpoczęcia walki.
Chyba, że wcześniej... chyba, że wcześniej Izuku tylko unikał, a dopiero teraz zaczął oddawać ataki.

- Jaki idiota.- Powiedział i ruszył w kierunku zajścia.

Jednak zanim mógł dotrzeć, Izuku został trafiony z pięści w brzuch i poleciał na metalowe pręty służące za barierę, które pod wpływem siły uderzenia wyrwały się i zgięły. Deku stracił przytomność.

All Might od razu po uderzeniu zlokalizował Katsuki'ego i już zmierzał w jego kierunku.

Bakugou wiedział, że istnieje już tylko jedna możliwa metoda wygranej. Musiał... uciec.

Nieważne jak trudne to było dla niego, w imię wygranej musiał się zmieszać z błotem, ale nawet bohaterowie czasem trafiają na takie sytuacje.

Bohater się na niego rzucił, a blondyn zrobił szybki unik i podbiegł do Izuku, którego wziął na plecy.
Żeby go utrzymać i nie zmiażdżyć potrzebował jednej wolnej ręki. Dlatego wcześniej zrzucił jeden ze swoich ręcznych granatów. Bardzo mu się to nie podobało, ale ,niestety, nie miał wyjścia.

Z Midoriyą na plecach użył potężnego wybuchu, żeby się znaleźć za wrotami do ucieczki. Jak już myślał, że wszystko minęło, All Might pojawił się wręcz obok nich i już miał uderzyć, ale Izuku, który tylko na chwilę się ocucił, wymierzył w jego twarz atak z dystansu, który trafił bohatera idealnie w prawe oko. Spowodowało to wyprowadzenie z równowagi i upadek na ziemię, a chłopcy mogli bezpiecznie przekroczyć próg w ostatnich sekundach zadania.

Po dystrykcie rozległ się głos.

„ Egzamin został zdany"

- Gdzie jest pielęgniarka?! On jest ranny i nieprzytomny!- Blondyn delikatnie ułożył współpracownika na ziemi i czekał na pomoc.

Izuku oddychał nierównomiernie, ale żył i to było najważniejsze. Dopiero teraz Katsuki zauważył, że on nie był tylko poturbowany, to była jedna wielka masakra. Rany znajdowały się na całym ciele, z niejednej nadal sączyła się świeża krew. Na pewno w miał wiele złamań. W porównaniu do blondyna wyglądał jak wrak człowieka. Obserwator miał jedno czy dwa obtarcia, ale był praktycznie nietknięty.
Tak bardzo wpadł w zamyślenie, że nie zauważył kiedy zabrali jego kompana.

Przez resztę dnia dręczyło go wiele myśli, ale tylko jedna, złożona, nie pozwoliła mu spać i wyciskała z niego gorzkie łzy.

Inko mu zaufała z jedną rzeczą, a on prawie zawiódł, nawet jeżeli przed jej śmiercią. Nie chciałaby pewnie z nim rozmawiać, ba nawet znać, może teraz już go nienawidzi.

- Jesteś niemożliwy Katsuki. Jak mogłam ci zaufać z moim jedynym synem, on leży teraz w szpitalu przez ciebie.

Układał sobie przez całą noc scenariusze i cicho płakał. Był przekonany o fakcie, że jest dzielnym przyszłym bohaterem, ale nie był pewny czy się postawi przed swoją kochaną ciocią po tym zdarzeniu.

————————————————————————
Trochę czasu minęło, ale oto jestem.
Miłego dnia.

Promise {Katsuki Bakugou x Izuku Midoryia}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz