0.1

1.2K 68 44
                                    

Heeej, tu jak narazie autorka. Chciałabym tylko wytłumaczyć, że zamiast [Y/N] czytajcie swoje imię<3

Aaaa, to opowiadanie zawiera spoilery, także jeśli nie oglądaliście AoT, czytacie na własną odpowiedzialność

Nie chcę tu pisać jakiś strasznie smutcnych wątków, bo sama będę płakać hahahaha także ogólnie ten fanfik jest pisany totalnie na luźno ^^

~

- [Y/N]!! - usłyszałam znajomy mi głos dochodzący gdzieś zza moich pleców. Natychmiast się odwrociłam, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech - Zdobyłam dla nas trochę mięska, zobacz! - Sasha położyła na małym kamiennym stoliku przede mną całkiem sporą porcję mięsa. - Zawołaj Armina i szamanko! - uśmiechnęła się szeroko, nawet nie pozwoliła mi dojść do słowa i zaczęła sama wołać Armina.

Zaśmiałam się lekko pod nosem. Całą Sasha, zawsze roześmiana i wygadana, no i jak zwykle, miłośniczka jedzenia. Zwłaszcza mięsa, ale uwielbia wszystko.
A Armin? Armin Arlert, przyjaźnimy się od dziecka. Spokojny chłopak, trochę zagubiony w tym świecie. W sumie, to nie wiem dlaczego dołączył do Oddziału Zwiadowców. Mam tylko nadzieję, że nie zrobił tego ze względu na mnie. Bardzo boi się tytanów, ale za to jest bardzo mądry. Bez niego naszemu korpusowi byłoby bardzo trudno.

- Co jest, Sasha? [Y/N], coś ważnego? - pojawił się chwilę później i usiadł na pieńku obok mnie - Ach, zimno tu, dlaczego nie rozpalicie ogniska? - Armin od razu zabrał się do rozpalania ognia, a Sasha zaczęła opowiadać nam o tym, jakim cudem udało jej się zdobyć tyle mięsa. Co jak co, ale mięso w naszych czasach to wielki rarytas, a Sasha je kocha. Dziwne, że jeszcze jakimś cudem tu jest. Nie byłabym zaskoczona, gdyby go zabrakło i okazało się, że Sasha zdążyła wszystko ukryć, albo nawet zjeść.

Jednak Sasha nie jest tylko tą dziewczyną, która tylko je. Na początku, gdy dołączyliśmy do Oddziału Zwiadowców, była totalnie przerażona. Bała się, że zostanie zjedzona, bądź wyrzucona z korpusu. Jednak tak się nie stało, dzielnie walczyła w naszej obronie, codziennie nabierała nowego doświadczenia i była bardzo szczęśliwa, że nie dołączyła do Żandarmenrii.

- Sasha, powinnaś być bardziej rozważna. - moje przemyślenia przerwał kobiecy głos. Przeszły mnie dreszcze, zbyt dobrze go znam. Spojrzałam w stronę, z której dobiegł dźwięk i zobaczyłam Mikasę ze świecą w dłoni, oraz jej czerwonym szalem na szyi. - Gdzie jest Eren? - przykucnęła przy delikatnym żarze, podpaliła kawałek drewna swoją świecą i włożyła go w okręg, z którego leciał dym, aby ogień szybciej się wzniecił. Zgasiła swoją świecę i wyciągnęła dłonie w stronę żaru.

- Nie wiem, nie widziałem go ostatnio - odparł Armin i dorzucił trochę drewna do okręgu z kamienia. - A wy? - spojrzał na mnie i na Sashę.

- Ja też go nie widziałam, ostatnio siedzi coraz więcej z Jeanem. W sumie od kiedy Marco umarł, zaczęli ze sobą coraz więcej rozmawiać, także może Eren siedzi właśnie teraz z nim.

- Sasha ma rację - odezwałam się - Siedzą ze sobą dzień w dzień. W sumie nie dziwię się, Marco i Jean byli najlepszymi przyjaciółmi, a teraz nagle zostali rozdzieleni. Albo Jean chce znaleźć kogoś, kto go pocieszy, albo to Erenowi na tym zależy, nie wiem.

- Ej, ej, czekaj! Przecież Jean ostatnio zaczął się kumplować z Tobą, pamiętasz? Dosłownie zaczął czuć się lepiej od pewnego czasu, więcej się uśmiecha i zaczyna powoli szaleć - Sasha zaśmiała sie strugając kije do upieczenia mięsa na ogniu - Kto wie, może to Eren ma jakąś sprawę, nie mam pojęcia.

slumber party || hanji zoe x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz