Poranek zaczął się wyśmienicie. Kapral Levi obudził mnie zabierając mi kołdrę i mówiąc tym swoim niskim głosem, że pora wstawać. Boże. Daj pospać człowiekowi, zwłaszcza po takiej ciężkiej nocy. Niby ciężkiej, ale miłej. Cóż, nic mi się nie śniło, ale gdy przypominam sobie to, jak wczoraj miło spędziłam czas z resztą korpusu od razu robi mi się lepiej. Z drugiej strony noc była dla mnie ciężka, bo jednak trochę do późna wczoraj siedzieliśmy, a trzeba wstać wcześnie.
Biedny Jean, on wypił wczoraj najwięcej. W sumie to nie wiadomo ile wypił zanim do nas przyszedł. Już wtedy był ostro nachlany, a pił dalej. Co za debil. Nie mogę się doczekać aż będę się śmiać z jego kaca na treningu. Albo Ymir, ciekawe, czy pamięta cokolwiek co się działo. Może uda mi się podsłuchć jak Christa jej wypomina wczorajszy flirt. A jeśli nie będzie chciała jej o tym przypomnieć, to sama to zrobię.
Wstałam niechętnie z łóżka i się rozciągnęłam. Zawsze jak wychodzę z łóżka jest mi zimno, ale teraz to już w ogóle. Gdy przypominam sobie to ciepło bijące od ogniska, jest mi jeszcze gorzej. Cholera, trzeba się zebrać. Mój niefart jest taki, że mam łóżko najbliżej drzwi, w dodatku śpię na dole, a nie na górze piętrowego łóżka, dlatego kapral Levi albo ktokolwiek z kapitanów budzi mnie jako pierwszą. A moim zadaniem jest obudzić resztę.
Obudzić Christę i Annie nie było trudno. Annie dosłownie zerwała się z łóżka od razu gdy do niego podeszłam. W sumie zawsze tak jest. Chciałabym się z nią lepiej poznać, wydaje się być bardzo tajemnicza i mam wrażenie, że jest typem samotnika. Jednak Annie jest bardzo silna. Kiedyś gdy z nią trenowałam, ledwo co się podniosłam, bo była zbyt mocna dla mnie. Jednak z tego co wiem, to chce przenieść się do Żandarmenrii. Nie wiem, czy to możliwe, szczerze wątpię, ale czuję, że jest w stanie to zrobić. Nawet, jeśli to nie do wykonania.
A Christa? Najsłodsza osoba na ziemi. Dosłownie, anioł. Obudzić ją też było łatwo, usiadłam na jej łóżku i lekko ją odkryłam. Uśmiechnęłam się i powiedziałam ciche "już ranek, pora wstawać". Otworzyła oczy zaraz po moich słowach i przetarła je.
- Dzień dobry - rozciągnęła się lekko i podniosła, a ja wstałam z jej łóżka. Podeszłam do łóżka Sashy i zaczęłam coś gadać o jedzeniu, dosłownie sama do siebie. Ta natychmiast obudziła się i stanęła na równe nogi. Okej, to teraz czas na Mikasę. Podeszłam do jej łóżka i zrobiłam to samo co z Christą. Mikasa otworzyła oczy i miałam wrażenie, że trochę się zarumieniła. Cóż, nie pierwszy raz to widzę, ale te rumieńce to może po jej śnie. Mnie też się czasami śnią rzeczy, po których dziwnie się czuję, bądź jestem rozgrzana do czerwoności.
Odeszłam od Mikasy i popatrzyłam na Ymir. Chciałabym ją obudzić, ale wyprzedziła mnie Christa. Powodzenia, słońce. Nie ma szans, że Ymir obudzi się jakoś strasznie szybko, bo pewnie dalej ją trzyma po wczorajszej nocy. Lepiej przyniosę jej trochę wody, bo będzie miała pewnie kaca.
Przyniosłam wodę i podałam ją Chriście. Po tym ubrałam się i wyszłam do jadalni. Przywitałam się z Arminem, jak zwykle mnie przytulił. Lubię to, bo automatycznie robi mi się cieplej po wstaniu z łóżka. Pomachałam do Erena, po czym usiadłam przy Jean'ie. Zasmiałam się i zaczęłam rozmowę.
- I jak się czujesz po wczoraj? - zapytałam retorycznie i uderzyłam go koleżeńsko w ramię - Co, od wczoraj przyjaźnisz się z Erenem?
- Weź, daj mi spokój - Jean spojrzał na mnie i złapał się za głowę - Eren ciągle jest debilem, po prostu pomógł mi wczoraj ukraść to wino co piliśmy - parsknął cicho pod nosem z uśmiechem na twarzy - A ty? Jak się czujesz? Piłaś wczoraj coś w ogóle? Kurwa, nic nie pamiętam - zaśmiał się cicho pod nosem.
- Wypiłam tylko łyka, ale mi nie smakowało, było dosłownie za mocne. Ale za to wciągnąłeś Conniego i Ymir, i to nawet za bardzo - uśmiechnęłam się do niego - Typie, przybiegłeś tak nagle nachlany w trzy dupy, a za tobą Eren. Co się stało?
- Bo ja wiem. Pamiętam tylko, jak kradliśmy wino od jednego z kapitanów, a później już nic. Wcześniej też nic. Japierdole - zaśmiał się i złapał znów za głowę - Masz może trochę wody?
- Nie, nawet jeszcze nic nie zjadłam. Ty też nic nie jedz, bo możesz ostro rzygać - znów go lekko uderzyłam w ramie i się rozciągnęłam. Po chwili dosiadł się do nas Connie. Miał wielkie wory pod oczami, ale uśmiechał się. Jak zazwyczaj. W rękach trzymał dwa wory z wodą i jedną dał Jean'owi.
- Słyszeliście, że mamy niedługo wyruszyć poza mury? I podobno Annie ma z nami nie być. Chcą ją w Żandarmenrii - odezwał się Connie biorąc łyka wody.
- O Annie słyszałam, bo coś tam wspominała, ale naprawdę, idziemy za mury? - zaczęłam lekko stukać palcami o stół. Zawsze tak robię, gdy się stresuję, a wizja ponownego spotkania z tytanami nie wydaję się być zbyt miła.
Connie przytaknął i zaczął mówić coś dalej. Nie słuchałam go za bardzo, myślałam o tym, co się stało w naszej wiosce pięć lat temu. Żyłam spokojnie za murem Maria, jednak nagle został on stracony. Ogromny tytan go zniszczył. Nie wiem, ile miał, może z 50 metrów? Albo 60? Nie wiem, był wielki. Do muru Maria zaczęły przychodzić tytani. Wiele tytanów, bałam się. Chciałam walczyć, obudzić specjalnych żołnierzy, którzy zamiast walczyć z tytanami, postanowili napić się wina czy innego szajsu. Bałam się, jednak wciąż, błagałam ich o pomoc, a później-
- Hej, [Y/N]! - z moich przemyśleń wyrwał mnie damski głos. To był najlepszy głos, który mogłam słyszeć. Moja ulubiona melodia, której chciałam słuchać na codzień. Ocknęłam się i pierwsze co zobaczyłam, to dłoń pułkownik Hanji, którą machała przed moją twarzą - Ona nie żyje, czy jak? Haloooo, [Y/N], obudź się, muuuusimy iść, trening czekaaaa - dalej machając dłonią przed moją twarzą, Hanji zaczęła mówić coraz głośniej i głośniej moje imię, aż w końcu na mojej skamieniałej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Natychmiast wstałam i zasalutowałam. Na twarzy Hanji również pojawił się uśmiech i dosłownie zaświeciły jej się oczy. - Super, siadaj, nie musisz mi salutować - zaśmiała się głośno, a ja usiadłam.
- Słuchajcie - popatrzyła po wszystkich. - Generał Erwin postanowił, że wybierzemy się za mury. Chcemy sprawdzić stan waszych starych wiosek, zrozumiano? Dziś czeka was wielki wysiłek, trening skopie wam dupsko, ale dacie sobie radę. Kto jak nie wy, wierzę w was! - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a niektórzy zaczęli być pełni nadziei. Nadziei, na wygranie ludzkości. Wierzymy w to. Wszyscy, bez wyjątku, wierzymy, że ludzkość wygra nad tytanami.
___
Hej, ogólnie to wiem, że Annie nie była w ogóle w oddziale zwiadowców, ale totalnie o tym zapomniałam, dlatego teraz ją przeniosę do Żandarmenrii sjdkakgksllgck wybaczcie mi ten mały błąd proszę
I chciałabym jeszcze dodać, że w tym fanfiku kinda pozmienialam niektóre fakty, więc proszę nie przejmujcie się tym<3
CZYTASZ
slumber party || hanji zoe x reader
Fanfiction[NIE SPRAWDZANE] Świat, w którym rządzą straszliwe, wielkie potwory, zwane tytanami. Ludzie boją się codziennie o swoje życie, zwłaszcza po straceniu muru Maria. Jednak [Y/N] nie poddała się i walczyła dalej. Miała wielu przyjaciół, starała cieszyć...