0.6

490 41 36
                                    

- Csi.. - Hanji przyłożyła palec do moich ust, abym nic więcej nie mówiła. A raczej nie próbowała nic mówić. Kurwa mać, co teraz? Jest mi tak wstyd, że widzi mnie w takim stanie.

Nagle Hanji złapała mnie pod udami, podniosła, położyła się na kanapie i położyła mnie na sobie. Nie wiem jakim cudem to się stało, ale nie mogłam nawet zaprotestować. W sumie, to nie narzekam, jednak wydaję mi się to nic trochę dziwne. Dlaczego tak nagle?

- [Y/N], już dobrze.. - pułkownik zaczęła lekko przeczesywać moje włosy - Nie bój się, jestem przy tobie. Wiesz, że to ja cię uratowałam? - zaśmiała się ciepło i przytuliła mnie mocno do swojej klatki piersiowej. Powiedziała to z wielką dumą w głosie, ale szeptem. Nie wiem, może nie chciała mnie przestraszyć? Jak mam się niby czegokolwiek bać? A przy niej, to już w ogóle. Jest jednym niewielu ludzi, przy których czuję się komfortowo i bezpiecznie.

- Jak mówiłam, bardzo cieszę się, że przeżyłaś. Przybyłam w ostatniej chwili. Możesz już mówić? - popatrzyła na mnie, ciągle przeczesując moje włosy - Co wam strzeliło do łbów, żeby wleźć do tego lasu?

Automatycznie odwróciłam wzrok. Wstyd było mi się przyznać. Nie wiem dlaczego. To bardzo ważne, żeby jej to powiedzieć, ale mimo wszystko, wstyd przyznać się do tak prostego błędu.

- M-my zobaczyliśmy.. flarę.. - wydukałam cicho, bo dalej nie mogłam zbyt dużo i głośno mówić.

- Rozumiem - Hanji westchnęła. Cholera, wiedziałam, że ją zawiodę.. - Generał Erwin nie wypuszczał żadnej flary. Więc mamy wroga pośród nas - Hanji podniosła się razem ze mną - Odprowadzę cię do twojego pokoju.

Tak jak powiedziała, tak zrobiła. Chwilę później położyła mnie w łóżku i szczelnie przykryła. Kazała mi się pod żadnym pozorem nie ruszać i powiedziała, że co jakiś czas ktoś będzie do mnie przychodzić. I tyle ją widziałam.

___

Od tamtego czasu unikałam Hanji jak ognia. Ciężko było mi spojrzeć w jej oczy. Było mi za bardzo wstyd. Bardzo chciałam ją przeprosić, ale nie potrafiłam.

Poczułam się lepiej. Mogłam chodzić i mówić, i normalnie pełnić służbę w zwiadowcach. Przychodziłam punktualnie na treningi, trenowałam i uczyłam się jeszcze bardziej.

Okazało się, że oddział Hanji złapał tytana, który mnie zaatakował tamtego dnia. Jest więziony i wcale nie traktowany ulgowo. Oczywiście są na nim przeprowadzane różne eksperymenty. Słyszałam, że pułkownik nazwała go Hanns.

Jean i Armin poszli ze mną do tego tytana. Gdy na niego popatrzyłam, przeszedł mnie lęk i prawie zemdlałam, jednak Armin dzielnie podtrzymał mnie na duchu i nie pozwolił mi poczuć się źle. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela, naprawdę.

Spojrzałam tej bestii w oczy. Hanns, tak? Jeb się. Prawie mnie zabiłeś kurwo. Nie chcę wiedzieć ilu moich przyjaciół wcześniej pożarłeś. Dobrze, że Hanji cię złapała i przeprowadza na tobie eksperymenty. Zasłużyłeś na wszystko co najgorsze, wielka kupo gówna. Mam nadzieję, że umrzesz w męczarniach.

- [Y/N], jak dobrze cię widzieć - usłyszałam jak Christa podchodzi do mnie od tyłu i lekko przytula moje plecy. Tak, też za Tobą tęskniłam - Jak się czujesz? Czy wszystko w porządku?

- Ach, tak, tak, wszystko okej. Nie musisz się martwić - uśmiechnęłam się lekko do niej i troszkę odsunęłam. Czułam wzrok Ymir na sobie, wolałam nie ryzykować.

- Ta, jasne, przed chwilą tu trzęsła majtami i prawie zeszła na zawał - zaśmiał się Jean, który od razu dostał ode mnie w tą swoją konią mordę.

slumber party || hanji zoe x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz