Albemarl nie odzywał się do Paona przez kolejny tydzień. Książę próbował pogodzić się z przyjacielem na różne sposoby, jednak Al pozostawał nieugięty. Paon już sam nie wiedział, co robić. Kochał Mer, ale ta miłość nitka po nitce zaczynała pruć więź z jego najlepszym przyjacielem. Był rozdarty. Chciał pozostawać lojalny wobec każdej ze stron, jednak to było niemożliwe. Albemarl twierdził, że Mer to zło w najczystszej postaci, że oszukuje go i próbuje wykorzystać. Mówił tak, choć nawet jej nie znał. Powtarzał to, co mu wpajano — nie ufaj nigdziarzom, jeśli nie chcesz skończyć z poderżniętym gardłem. Z kolei Lia... Ona nawet nie wiedziała, co się dzieje. Nie rozmawiał z nią od dnia, w którym pokłócił się z Alem. Chciał jej powiedzieć, co się stało — wiedział, że go zrozumie. Ale z drugiej strony Al mógł stwierdzić, że Paon ostatecznie wybrał stronę. A on nie chciał wybierać żadnej strony!
***
Lia od tygodnia nie miała kontaktu z Paonem. Owszem, widywali się na obiadach i Przetrwaniu w Baśniach — zawsze się tam widywali. Ale chłopak zdawał się trzymać na uboczu. Zawsze był zamyślony, a na jego twarzy nawet raz nie dojrzała tego uśmiechu, który zawsze sprawiał, że i ona miała ochotę się uśmiechnąć, choć nie miała ku temu powodów. Paon zawsze był pogodny, a teraz... jakby wisiała nad nim ciężka, burzowa chmura. Brakowało tylko spadającego z niej deszczu dla lepszego efektu.
Tego dnia nie mogła się skupić. Nie była w stanie poprawnie rzucić klątwy podczas zajęć profesor Fredeline ani też wypić kolejny wywar madame Lopez. Zapomniała stanąć na baczność podczas zajęć profesor Honses. Zasnęła podczas czytania autobiografii jakiegoś ogra, który prowadził lekcję historii. Tylko z mogryfikacją na zajęciach profesora Wernandi nie miała problemu.
Wszystko to z powodu Paona. Lia nie wiedziała, co się działo. A ona nie lubiła nie wiedzieć. A przede wszystkim martwiła się. Podczas obiadu od Paona wciąż emanował smutek. Prawie nie jadł. Nie przestawał podtrzymywać głowy ręką. Bez przerwy błądził oczami od niej do Albemarla, który nie spuszczał przyjaciela z oczu.
— Może powinnaś podrzucić mu liścik na lekcji — zaproponowała Evie, z troską spoglądając na przyjaciółkę.
— Masz rację, ale... mam wrażenie, że on mnie unika. Nie siedzi też z Albemarlem...
— Tym bardziej powinnaś przejąć inicjatywę! I nie patrz tak na mnie, bo któraś z nas musi być tą odważną i pewną siebie. A skoro ty już kilka razy potknęłaś się o własne nogi, a ja nie jestem na szarym końcu rankingu, to coś jest nie tak.
Eva zaśmiała się pod nosem, ale uśmiech, który zawitał na jej usta, zbladł, gdy pod bramą zjawił się Paon. Szybko przeleciał wzrokiem przez grupę numer 3, aż w końcu zatrzymał spojrzenie na Evie, a potem na Lii. Lia uśmiechnęła się lekko i przez moment miała nadzieję, że chłopak odwzajemni uśmiech, ale się przeliczyła. Pod bramę dotarł Albermal i z premedytacją stanął pod drzewem między nimi, ciskając spojrzeniem gromy w Paona. Chłopak nieznacznie się skulił.
— Wiesz co? Chyba załatwię to teraz — powiedziała Lia do Evie.
Szatynka zaczęła iść w stronę Paona z determinacją w swoich niebieskich jak niezapominajki oczach. Jak to jednak w bajkach bywa, tak też w baśniowym świecie ktoś musiał jej przerwać. Był to gnom Juba, który torował sobie laską drogę przez morze uczniów. Był spóźniony już ładne parę minut, ale Lia nie miałaby nic przeciwko, gdyby robił się na bóstwo w swojej norze jeszcze przez kolejne pięć.
Przez całe zajęcia Lia usiłowała skupić się na zajęciach w terenie. Wciąż jednak spoglądała na przygaszonego Paona. W dodatku rozpraszał ją Damon — duch, który kilka miesięcy temu próbował ją zabić widmowym mieczem, a teraz wbił na lekcję, żeby krytykować wszystkich wokół. Miała ochotę mu coś zrobić, gdy zaczął obrażać Paona i Evie, ale powstrzymała się, by nie wyjść na wariatkę. Tylko dwie osoby wiedziały, że miała paranormalne zdolności, a Damon, który najprawdopodobniej poległ podczas Próby Baśni i nie zdawał sobie z tego sprawy, niemiłosiernie ją wkurzał swoją pretensjonalnością i uszczypliwością.
CZYTASZ
Akademia Dobra i Zła: Historia prawdziwa || ff ||
Fanfiction,,W prastarej puszczy trwa Akademia Dobra i Zła. Bliźniacze wieże jak dwie głowy, Jedna dla szlachetnych, Druga dla podłych. Ucieczka z niej niemożliwa. Jedyna droga wyjścia w baśni się ukrywa." Wszyscy znamy historię Sofii i Agaty. Ale czy to możli...